Upadek imperium poznańskiego

Jeszcze dwa lata temu wydawało się, że Lech Poznań ma wszelkie szanse na to, aby na kilka sezonów zdominować rozgrywki piłkarskiej ekstraklasy. Teraz w świetle słabych wyników zespołu, może dojść do wyprzedaży piłkarzy.

W 2010 roku budżet Lecha Poznań wynosił 60 milionów złotych. Właściciel Jacek Rutkowski zapowiadał, że wkrótce może on przekroczyć barierę 70 milionów, a zespół będzie walczył o Ligę Mistrzów. Obecnie budżet Lecha z 45 milionami stawia go wśród ligowych średniaków, Rutkowski zapowiada, że jeżeli wyniki nie przyjdą natychmiast, to będzie musiał przyznać się do błędu i rozpocząć budowę zespołu od początku.

Błędów, które popełnił Rutkowski i jego współpracownicy jest kilka. Pierwszym z nich były złe decyzje kadrowe. Sprowadzenie Artura Wichniarka i Joela Tshibamby okazało się kompletnym nieporozumieniem. Drugim błędem był syndrom wypalenia. Piłkarze Kolejorza, którzy świetnie prezentowali się w Lidze Europejskiej, kompletnie zawodzili w lidze z dużo słabszymi przeciwnikami. Prezes Karol Klimczak przyznaje, że po zdobyciu mistrzostwa klub powinien był się pożegnać z zawodnikami, którzy osiągnęli maksimum swoich możliwości. Jednak największym błędem klubu było zatrudnienie Jose Marii Bakero. Zespół pod jego wodzą zatracił wszelkie swoje walory, a Hiszpan, mimo kolejnych porażek, nadal chodził z siebie zadowolony. Wreszcie czwartym błędem Lecha były złe kontrakty z zawodnikami. Kończący się kontrakt Manuela Arboledy spowodował, że piłkarz zażądał dużej podwyżki. W świat poszła informacja o tym, że Kolumbijczyk będzie zarabiał 420 tysięcy euro rocznie. To doprowadziło do konfliktu w szatni. Odtąd pozostali zawodnicy swoje rozmowy z klubem rozpoczynali od tego pułapu.

Plan naprawczy Kolejorza zakłada znaczne odmłodzenie składu. Dział skautingu otrzymał zadanie wyselekcjonowania zawodników w wieku 21-25 lat, którzy zostali wyszkoleni w szkółkach poważnych klubów. Lech obierze kurs na Europę Zachodnią. Zdaniem działaczy piłkarze polscy i ci zza wschodniej są w tej chwili za drodzy.

Źródło: Przegląd Sportowy

Komentarze (0)