W środę o sile Bogdanki przekonał się Zawisza Bydgoszcz, który przegrał 2:4. Dwie bramki dla łęcznian zdobył Veljko Nikitović, skutecznie egzekwując rzuty karne. Serb był o krok od zapisania na swoim koncie hat-tricka, ale nie wykorzystał trzeciej jedenastki. - Szczerze powiedziawszy, w seniorskiej piłce chyba jeszcze nie strzeliłem dwóch bramek. Byłem zachłanny. Powinienem był komuś oddać piłkę. Myślałem, żeby dać ją Piotrkowi Hermannowi, jako młodemu wychowankowi - przyznaje 32-letni zawodnik.
Wysoka wygrana nad bezpośrednim rywalem w walce o awans umożliwiła łęczyńskiemu zespołowi awans na czwartą pozycję w tabeli. Czołowe drużyny regularnie tracą punkty, co sprzyja Bogdance, ale trener Rzepka przestrzega przed zwracaniem uwagi na wyniki osiągane przez rywali. - Jeżeli będziemy patrzeć na innych, to możemy zapomnieć, co u nas się dzieje. Tabela będzie mnie interesować dopiero po ostatniej kolejce - uważa szkoleniowiec.
Już w sobotę łęcznianie zmierzą się w Płocku z rywalizującą o utrzymanie Wisłą. Zielono-czarni z szacunkiem podchodzą do niżej notowanego przeciwnika, choć wierzą w zdobycie kompletu punktów. - Mam nadzieję, że będziemy w stanie dojść do siebie do soboty. Pojedyncze zwycięstwa nic nie dadzą, trzeba grać seriami - przekonuje Rzepka. - Mamy coś do udowodnienia niektórym ludziom w Płocku, a w szczególności prezesowi Dmoszyńskiemu. Musimy skupić się na meczach z drużynami z dolnych rejonów tabeli - dodaje serbski kapitan zespołu.
Następny mecz u siebie Bogdanka rozegra w niedzielę, 29 kwietnia z Arką Gdynia. Ze względu na transmisję telewizyjną rozpocznie się on o godz. 11:45. Ta informacja wzbudziła mieszane uczucia u kibiców. Najbardziej niepocieszony z tego powodu jest Nikitović, który właśnie na tę niedzielę wcześniej zaplanował... chrzest swojego syna.