Spotkanie pomiędzy Śląskiem Wrocław a Benficą Lizbona mogło się podobać. O ile w pierwszej części spotkania na boisku zbyt wiele się nie działo, to w drugiej połowie nikt na brak emocji nie mógł narzekać. Wrocławianie przegrywali już 0:2, lecz udało im się doprowadzić do wyrównania. Ostatecznie jednak to Portugalczycy zwyciężyli 4:2. - Szacunek dla tych, którzy zorganizowali ten turniej i dla tych drużyn, które przyjechały. Publiczność zobaczyła trochę dobrej piłki. Nie jest to deser po Euro, ale drużyny grały do końca, Śląsk też. Bardzo się cieszę, że w pewnym momencie troszkę emocji wzbudziło wyrównanie wyniku - powiedział Orest Lenczyk, trener WKS-u.
Śląsk spotkanie rozpoczął w podstawowym składzie. Dopiero pod koniec potyczki opiekun zielono-biało-czerwonych na boisko desygnował młodych zawodników. - Przeciwstawiliśmy tej drużynie Benfiki jedenastkę, która grała w środę w Podgoricy. Z jednej strony aby ją zgrywać lepiej, ale też aby dać im więcej odpocząć przed środowym rewanżem z Buducnostią. Uważam, że w tym okresie, w którym wiele drużyn z ligi ma sporo czasu na przygotowania, my jesteśmy w takim miejscu, że przygotowaliśmy się do pierwszych meczów, a przy okazji też do rozgrywek ligowych. Do tego turnieju szczególnego cyklu treningowego nie było - skomentował "Oro Profesoro".
W niedzielnym spotkaniu z Athletic Bilbao w drużynie mistrzów Polski zajdzie jednak wiele zmian. - To również pod względem piłkarskim bardzo ciekawe spotkanie. Z pierwszej jedenastki, która grała w sobotę nikt nie wystąpi, ale nie chcę powiedzieć, że zagra druga drużyna, bo tam będą zawodnicy, którzy mogą wziąć udział w meczach w pierwszym składzie - podkreślił Orest Lenczyk.
W sobotnim spotkaniu padło dużo bramek. Wrocławianie pierwszego gola stracili już na początku spotkania. Już jednak w środę zespół WKS-u czeka rewanżowe spotkanie w eliminacjach do Ligi Mistrzów. - Trener musi przywiązywać wagę do każdego wyniku, bo to one decydują o tym, czy to jego ostatni mecz. Graliśmy z przeciwnikiem takim, z którym zależało mi na tym, żeby nie stracić szybko bramki. Po zdobyciu gola Portugalczycy grali bardziej spokojnie. Liczy się tylko to, co wpadło do bramki. Podkreślałem, że ten mecz jest szansą jeśli chodzi o wytrenowanie. Mówiłem piłkarzom, żeby nie odpuszczali i walczyli na boisku. Uważam, że to zostało wykonane przez zawodników. Mam nadzieję, że do środy wydobrzejemy. My w środę nie musimy wygrać. Wypadałoby przejść do kolejnej rundy, więc ten czynnik nie będzie zawodników gonił tylko do ataku czy walki. Zdaję sobie sprawę, że nie będzie przelewek - zaznaczył "Oro Profesoro".
- Podkreślam i zawodnikom też to mówiłem, że to jest szansa na pokazanie się, podniesienie poziomu wytrenowania, bo nic nie zastąpi meczu, żaden trening. Mam nadzieję, że czynnik zmęczenia i wytrenowania nie będzie kluczowy - dodał.
Pierwszego gola dla mistrzów Polski zdobył Rok Elsner, który pokonał bramkarza strzałem z ponad 40 metrów. Potem technicznym uderzeniem po którym piłka wpadła do bramki popisał się Waldemar Sobota. - Szacunek dla Elsnera, po nim widać, że każdy jego strzał sprawia bramkarzowi olbrzymie problemy. No i nasza myszka, Waldek Sobota, o nim nie powiem, że zagrał aż za dobrze, ale pokazał klasę - skomentował Orest Lenczyk.
Opiekun WKS-u na boisko desygnował także dwóch zawodników, którzy co prawda trenują z pierwszym zespołem, ale rzadko dostają szanse na pokazanie swoich umiejętności. - Menzel już ponad rok trenuje z pierwszą drużyną. Miał też w tym czasie dwie poważne kontuzje. Natomiast Garyga jest nieco ponad miesiąc i nie jest już takim młodym zawodnikiem. Sądzę, że ma szanse, ponieważ słucha co się do niego mówi, ambitnie trenuje i jest w miarę szybki, waleczny i nie boi się pojedynków jeden na jeden. Jest on znacznie bliżej osiemnastki meczowej niż inni piłkarze, którzy byli na ławce rezerwowych. Menzel i Garyga w niedzielę wystąpią w meczu, a zmiany będą dokonywane z piłkarzy, których specjalnie na ten turniej dokoptowałem do składy. Widać było po długości ławek rezerwowych obu zespołów, że ten, kto ma pieniądze, na tym poziomie międzynarodowym, ten zwycięża i jest mistrzem - podsumował Orest Lenczyk.