O tym, że Aleksandar Tonev ma duże możliwości wszyscy wiedzą już od dawna. Nie zawsze potrafił je jednak zaprezentować. Często grał zbyt indywidualnie i nie wspomagał kolegów w defensywie. Zupełnie inaczej było w rewanżowym meczu z Chazarem Lenkoran. - Nie lubię oceniać innych, ale Alex zagrał bardzo dobre spotkanie. Wygrywał dużo pojedynków, miał dużo mocnych uderzeń, cofał się i pomagał nam z tyłu, a co najważniejsze zdobył bramkę - mówi Rafał Murawski, kapitan Lecha Poznań.
Najwięcej zastrzeżeń zawsze było do zbyt indywidualnej gry Bułgara. Ma on spore możliwości zarówno jeśli chodzi o drybling, jak i o strzał, ale często pomijał partnerów i sam próbował kończyć akcje. W czwartek można było zobaczyć zupełnie innego Toneva. - Pracował również sporo w defensywie, a wiemy, że on skupia się głównie na ofensywie. W meczu z Chazarem pokazał się z dobrej strony i dużo pomagał Luisowi Henriquezow, a gdy zamieniał się ze mną stronami to Hubertowi Wołąkiewiczowi - dodaje Mateusz Możdżeń.
Bułgarski pomocnik co prawda nie unikał dryblingów czy strzałów, ale podejmował je w odpowiednim momencie. W meczu z Chazarem był zdecydowanie najlepszym zawodnikiem na boisku. Przeprowadził wiele udanych rajdów i kilka razy popisał się swoim znakomitym strzałem z dystansu, a jeden z nich znalazł drogę do bramki gości. Gdy jednak miał podać do partnera, to tak właśnie postępował.
Z czego wynika metamorfoza Toneva? - Pracujemy nad tym od wielu miesięcy. Chodzi o to, żeby rozmawiać z zawodnikiem, przekazywać określone informacje i trenować w określony sposób. On dobrze wie, że teraz akurat na ławce usiadł Lovrencics, a jakby nie wykonywał zadań, to on by zajął to miejsce. To jest najprostszy sposób dotarcia do zawodnika, co oczywiście nie oznacza, że jak Tonev nie poda piłki to usiądzie na ławce - zakończył Mariusz Rumak, trener Kolejorza.