Piłkarz Arki: Musimy pokazać, że mamy jaja!

Arka przegrała drugi mecz z rzędu przed własną publicznością. Tydzień temu gdynianie ulegli Olimpii Grudziądz, teraz ich katem okazał się GKS Katowice. - Musimy się pozbierać! - mówi Marcin Radzewicz.

Im bliżej końca rundy jesiennej, tym gra Arki Gdynia coraz gorsza. Żółto-niebiescy przegrali z GKS Katowice 1:2 i była to ich czwarta porażka przed własną publicznością, a druga z rzędu. Przyczyn słabej postawy gdynian starał się szukać Marcin Radzewicz. Doświadczony piłkarz na boisko wszedł w 46. minucie, zastępując bezproduktywnego Macieja Górskiego.

- Trzeba spojrzeć prawdzie w oczy. Nasza gra nie wyglądała dobrze. Od razu po meczu, na gorąco, ciężko ocenić co nie zagrało. W pierwszej połowie GieKSa miała swoje sytuacje, jedną z nich zamieniła na bramkę. My takich klarownych okazji nie mieliśmy. W drugiej połowie siedliśmy na GKS, podeszliśmy wyżej, chcieliśmy odrobić straty, wyrównaliśmy, ale więcej nie mogliśmy nic zrobić. Coś z nami jest nie tak. Nie gramy to, co sobie założyliśmy - utyskiwał Radzewicz.

Jeden z najbardziej doświadczonych piłkarz Arki przyznał, że żółto-niebiescy muszą wziąć się w garść, jeśli ta runda nie ma być spisana na straty. W tej chwili Arce bliżej do strefy spadkowej, niż do czołówki.

- Zostały trzy mecze, musimy się wziąć do kupy, pokazać, że mamy jaja i te trzy spotkania zagrać najlepiej jak potrafimy - podkreślił Marcin Radzewicz.

Gdynianie mają problem ze strzelaniem bramek. Trener Petr Nemec na pomeczowej konferencji nie krył, że Arce potrzebny jest napastnik z prawdziwego zdarzenia, bo gra jego drużyny z przodu woła o pomstę do nieba.

- Czy to wina napastnika? Na pewno brakuje nam bramek. Górski i da Silva lubią grać po ziemi, w takiej grze bardzo dobrze się czują. Gorzej u nich z grą w górze. Nie możemy jednak wszystkiego zrzucać na napastnika. W poprzednim sezonie także brakowało nam klasycznego napastnika, a prezentowaliśmy się lepiej. Na gorąco ciężko to wszystko wytłumaczyć. Jest jak jest i musimy sobie z taką sytuacją poradzić. Mimo wszystko potencjał mamy większy. Choć nie gramy najlepiej, to powinniśmy być wyżej w tabeli - mówił wyraźnie przybity doświadczony zawodnik żółto-niebieskich.

Arka musi się podnieść i trzy ostatnie mecze zagrać na maksa. Co zrobić, aby drużyna uwierzyła, że można jeszcze nieco uratować jesień? - Musimy usiąść i dokładnie przeanalizować w czym tkwi problem. Nikt od nas nie wymagał awansu, ale ostatnie mecze chyba nas sprowadziły na ziemię - zauważył "Radza".

Komentarze (3)
avatar
Bosman47
28.10.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Arka ma wyjątkowego pecha do transferów i złych doradców.Trzymanie wypalonego Nemeca,nieudolnych bramkarzy i kilku innych darmozjadów woła o pomstę do nieba.Za brak skutecznych napastników już Czytaj całość
marakuda
28.10.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Napadzior i bramkarz potrzebny od zaraz. 
Krzysiek_Bond
28.10.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Szkoda mi trochę Arki, ale na własne życzenie osiągają takie wyniki. W tym sezonie pozostaną w I lidze, jeżeli zajmą miejsce poniżej siódmej lokaty to będzie porażka trenera Nemca.