Żyję futbolem 24 godziny na dobę - rozmowa ze Stanislavem Levym, trenerem Śląska Wrocław

Artur Długosz
Artur Długosz

Po meczu z Jagiellonią Białystok jak pan przyszedł na trening i zobaczył piłkarzy, to jak oni wyglądali? Byli zmobilizowani do tego, żeby się odgryźć za to spotkanie?

- Piłkarze już przed meczem z Jagiellonią Białystok byli zdeterminowani, żeby się odgryźć za porażkę w Krakowie z Wisłą. Niestety w wyniku braku dyscypliny i odpowiedzialności w drużynie, zremisowaliśmy to spotkanie.

W tym starciu z Jagiellonią dokonał pan też dość kontrowersyjnej zmiany, zdejmując z boiska Cristiana Diaza. Wtedy na boisku w Śląsku nie było żadnego napastnika. Nie był to sygnał dla zespołu, że teraz ma się bronić?

- Było to w momencie, gdy straciliśmy gola na 1:3. Amir Spahić dostał wtedy czerwoną kartkę. Chciałem, żeby czterech zawodników było w defensywie. Potem na boku obrony minięty został Tadeusz Socha, a Jagiellonia strzeliła nam gola na 2:3. To było chyba największym problemem, że w dwie minuty zainkasowaliśmy dwie bramki. Potrzeba było pięć, sześć minut spokoju, dobrego podejścia taktycznego. Trzeba było wybić przeciwnika z rytmu. Wtedy mecz zakończyłby się korzystnym wynikiem dla nas. Dodatkowo pomocnicy przestali też współpracować z obrońcami. To były chyba największe problemy, a nie dokonane zmiany.

Przez te ostatnie wydarzenia w Śląsku Wrocław nie da się nie zapytać o sprawy związane z szatnią. Czy to mogło zmobilizować zespół przed meczem z Lechem Poznań i Legią Warszawa?

- Kwestia szatni jest dla mnie sprawą zamkniętą. Jest ona rozwiązana i zakończona. Drużyna zareagowała na te wyniki meczów z Wisłą Kraków czy Jagiellonią, które nie były optymalne.

Łukasza Gikiewicza w składzie na ostatnie mecze brakowało więc z powodów czysto piłkarskich?

- Tak. My się decydujemy na kadrę osiemnastu zawodników na dany mecz, a potem na jedenastu zawodników w wyjściowym składzie. Decyzje zapadają na podstawie tego, jak gramy na treningach, taktyki oraz tego, czego oczekujemy od zawodników. Przed każdym spotkaniem po prostu wybieramy pasujących piłkarzy. To była decyzja czysto sportowa i taktyczna.

Skoro już jesteśmy przy braciach Gikiewiczach, to nie bał się pan, że gdy Rafał zaczął domagać się gry, wpłynie to na postawę zarówno jego, jak i Mariana Kelemena?

- Każdy piłkarz chce się dostać do pierwszej jedenastki. Każdy chce grać. To jest jego prawo. Staram się rozmawiać z zawodnikami o tym, dlaczego pojawiają się na boisku, lub nie.

A jeżeli Rafał Gikiewicz będzie chciał zmienić klub zimą, to pan pozwoli mu odejść?

- Przede wszystkim Rafał Gikiewicz ma swoją jakość jeżeli chodzi o umiejętności piłkarskie. To perspektywiczny zawodnik. Liczę na to, że przystąpi on z nami do wiosennych przygotowań. Zobaczymy jak będzie sprawa wyglądała w styczniu. Pomimo tego, że o tych dwóch spotkaniach w których wystąpił, potem nie pojawił się na boisku, to cały czas uważam, że ma on swoją jakość. Na treningach prezentuje się bardzo dobrze. Nie widzę powodu dla którego zawodników o określonej wartości, miałbym gdzieś puszczać. Na razie jeszcze nie miałem czasu robić analizy.

A są w Śląsku Wrocław tacy piłkarze, którym już w tej chwili dałby pan wolną ręką w poszukiwaniu nowego klubu?

- Wszelkie rozmowy nie były jeszcze prowadzone. Nie możemy jednak pozwolić zawodnikom na odejście, nie mając ich kim zastąpić. Odejdzie pięciu, sześciu piłkarzy, a kto ich zastąpi? Decyzje będą dopiero zapadały.

Czy takie decyzje zapadną jeszcze w tym roku?

- Muszę mieć czas i spokój, aby sobie też zrobić analizę jak dany zawodnik wpływa na drużynę, jak prezentuje się na treningach. Muszę być przekonany o tym, że podjąłem słuszną decyzję.
Sebastian Mila, lider Śląska Wrocław zarówno w szatni, jak i na boisku Sebastian Mila, lider Śląska Wrocław zarówno w szatni, jak i na boisku
Wyobraża pan sobie drużynę bez Sebastiana Mili?

- On ma ważny kontrakt.

Ale mówił, że z niewolnika nie ma robotnika.

- Oficjalnie kontrakt kończy mu się w czerwcu 2013 roku. To jest dla mnie najważniejsze.

Jeżeli jednak Sebastian Mila wypada dla przykładu z powodu kontuzji, to w drużynie jest jakiś piłkarz, który mógłby go zastąpić? Dalibor Stevanović? Mateusz Cetnarski?

- Są alternatywy, ale wszystko zależy od taktyki na dane spotkanie. To są czyste spekulacje.

Na jakich pozycjach według pana należy wzmocnić Śląsk Wrocław?

- Potrzebujemy większej szybkości i agresji w naszej grze. Nie będę teraz mówił o poszczególnych pozycjach.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×