Żyję futbolem 24 godziny na dobę - rozmowa ze Stanislavem Levym, trenerem Śląska Wrocław

Artur Długosz
Artur Długosz
A ucieszył pana powrót Cristiana Diaza do pełnej sprawności na ostatnie mecze?

- Cieszę się, że wrócił, ale widzę w nim jeszcze ogromny potencjał. On ma spore możliwości. To, że strzelił bramki po powrocie do formy, to jest pozytywne. Oczekuję jednak od niego jeszcze więcej. Taki piłkarz musi strzelać po osiem, dziesięć bramek w sezonie. Tego musimy oczekiwać od napastnika.

Johan Voskamp gra mało, bo...

- To jest piłkarz, który ma swoje umiejętności w polu karnym. Umie się tam dobrze odnaleźć. Oczekuję jednak od niego jako napastnika, żeby pracował jeszcze daleko daleko dalej poza polem karnym. Czy przy grze ofensywnej, czy przy pressingu. Johan nad tym musi jeszcze potrenować.

Gdzie pan będzie szukał wzmocnień dla Śląska? Postawi pan na swoich rodaków czy też może na Polaków? Wpadł panu w oko ktoś z zawodników z naszej ligi?

- Dla mnie jako trenera najważniejsze jest to, jaką piłkarz ma jakość. To, że jestem Czechem nie znaczy, że będę sprowadzał swoich rodaków. Najważniejsze są przede wszystkim umiejętności. W polskiej lidze są piłkarze, którzy by nam się przydali, ale finanse nie pozwolą nam na ich sprowadzenie. To są i Polacy, i obcokrajowcy. Po trzech miesiącach, gdy obejrzałem mnóstwo meczów, wyrobiłem sobie obraz polskiej ligi.

Którzy z zawodników grających w polskiej lidze robią na panu największe wrażenie?

- Mogę powiedzieć w tym miejscu o dziesięciu piłkarzach. Na pewno nie jest przypadkiem, że w Europie jest zainteresowanie nimi. Mam tu na myśli na przykład Koseckiego, Wszołka, Milika, Radovicia, Teodorczyka. W Jagiellonii jest jeszcze Dzalamidze.

Wymienił pan kilku dość młodych piłkarzy. Kiedy Śląsk Wrocław doczeka się utalentowanych młodych zawodników, którzy będą mieli szansę na występ w pierwszej drużynie.

- Kiedy trenowałem drużynę z Pilzna, to średnia wieku stanowiła 22 lata. Nie patrzę na wiek czy nazwisko danego zawodnika, ale na jego jakość i grę. Oglądałem młodych piłkarzy w Śląsku, niektórzy z nami trenowali, a także będą się przygotowywać zimą. Mają przed sobą perspektywy, lecz na razie nie byli jeszcze gotowi, aby mogli grać w pierwszym zespole. Będziemy mieli teraz około 10 sparingów. Pięć, sześciu młodych piłkarzy będzie z nami trenowało i w tych meczach będą mieli szanse pokazać na co ich stać.

Kojarzy pan takiego napastnika, który nazywa się Vuk Sotirović? To były zawodnik Śląska, który ostatni mecz z Legią Warszawa obserwował z wysokości trybun.

- Ta drużyna musi być zrównoważona jeżeli chodzi o młodych i starszych zawodników, a także obcokrajowców. Wiem, że on oglądał ten mecz, wiem też, że spotkał się z kolegami z byłej drużyny.

A widział go pan kiedyś w akcji?

- Widziałem na wideo. Znam też tego piłkarza, wiem ze strzelał bramki dla Śląska Wrocław.
Vuk Sotirović w towarzystwie Amira Spahicia na ostatnim meczu Śląska we Wrocławiu Vuk Sotirović w towarzystwie Amira Spahicia na ostatnim meczu Śląska we Wrocławiu
Przed panem i Śląskiem okres przygotowawczy, a w związku z tym mecze sparingowe. Przewiduje pan wielkie testowanie piłkarzy do gry w Śląsku, czy też będzie pan stawiał na sprawdzonych już graczy?

- Chcę mieć zawodników na miejscu podczas przygotowań. Nie chcę, żeby wielu z nich jeździło. Mogą być jeden lub dwa wyjątki.

Jak się panu żyje we Wrocławiu, bo już trochę czasu pan tutaj jest?

- Na razie jestem bardzo zadowolony z pracy we Wrocławiu. Przyjąłem to ofertę z wielkimi oczekiwaniami. Mamy dobry warunki do treningów, fantastycznych fanów.

A wolny czas jak pan spędza?

- Jaki wolny czas? (śmiech).

Chwilę na relaks pan musi jednak znaleźć.

- Musiałem pójść z żoną na pokaz fontanny. Niech będzie, że chciałem pójść, bo jeszcze to przeczyta (śmiech). Czasu wolnego jest strasznie mało, tak jak i na odreagowanie emocji. We Wrocławiu jest jednak wiele dyscyplin sportowych. Lubię też obejrzeć mecz żużlowy czy pojawić się na siatkarskim Impelu.

Ma pan jakieś marzenie na wiosnę? Chciałby pan zostać we Wrocławiu na dłużej?

- Potrafię sobie wyobrazić już teraz, że mógłbym w Śląsku pracować długo. Nie ja jednak mogę podjąć taką decyzję. Moim celem na krótki okres czasu jest to, aby dostać się ze Śląskiem do europejskich pucharów.

Nie boi się pan jednak tego, co się stanie z drużyną w trakcie zimowej przerwy?

- Finanse klubu nie są moją sprawą. Koncentruję się na pracy, aby drużyna była jak najwyżej.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×