Krzysztof Gajtkowski chce przypomnieć się kibicom. "Czasem trzeba zrobić krok w tył"

Rozegrał 200 meczów w ekstraklasie i strzelił kilkadziesiąt bramek. Zdobył krajowy puchar z Lechem. Ostatnie lata to jednak równanie w dół. Dziś Gajtkowski gra w II-ligowej Bytovii Bytów.

O Krzysztofie Gajtkowskim jakby ostatnio zapomniano. Słuch o nim zaginął, gdy wylądował w Kolejarzu Stróże. Niedawno podpisał kontrakt z Bytovią Bytów. - W Bytowie zbudowano bardzo ambitny zespół. Zamierzamy awansować do pierwszej ligi. Dla mnie jest to trochę uwstecznienie w karierze, ale czasem trzeba zrobić jeden krok w tył, aby potem dwa do przodu - mówi piłkarz, który w swoim CV ma 200 występów w ekstraklasie.

Jak podkreśla, nie wahał się czy złożyć swój podpis na kontrakcie z II-ligowcem. - Z Bytowa dostałem najkonkretniejszą propozycję. Zaczerpnąłem kilku informacji o Bytovii, ludzie mówili mi, że jest to klub poukładany pod każdym względem. Miałem też zapytania z innych miejsc. Kilka ofert się pojawiło. Pochodziły głównie z klubów pierwszej ligi - ze środka tabeli, z drużyn, które niezbyt stoją organizacyjnie - zdradza nam były napastnik ,  oraz .

Gajtkowski nie mógł też przebierać w ofertach jak w ulęgałkach, bo po pierwsze miał za sobą słabą rundę w Kolejarzu, a po drugie nie jest piłkarzem pierwszej wiosny. Będąc w Stróżach rozegrał zaledwie siedem meczów. Tylko raz trafił do siatki. - Już w trakcie rundy mówiłem, że po zakończeniu sezonu zamierzam odejść z Kolejarza. Trener zdawał sobie sprawę, że w przyszłości nie może na mnie liczyć, zatem próbował w swojej koncepcji innych piłkarzy. Po prostu chciał oprzeć zespół na zawodnikach, na których mógł postawić także w kolejnych sezonach. Dlatego grałem mało - przyznaje w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl, 33-letni zawodnik.

Piłka nożna na SportoweFakty.pl - nasz nowy profil na Facebooku! Tylko dla fanów futbolu! Kliknij i polub nas.

Mimo wielu gier w najwyższej klasie rozgrywkowej i rywalizacji z najlepszymi piłkarzami w Polsce, Gajtkowski wie, że przede wszystkim musi odbudować formę i przypomnieć się kibicom nazwiskiem. - Grę w Drutex Bytovii nie traktuję jako ujmy czy hańby. Uważam, że w pierwszej czy drugiej lidze mogę spokojnie pograć jeszcze kilka lat. Zresztą w ekstraklasie grają starsi ode mnie. Na przykład Malinowski, który zbliża się do "40". Nie widzę więc przeszkód dlaczego ja nie mógłbym grać w pierwszej lidze - wyznaje nasz rozmówca.

- Na pewno nie zamierzam odcinać tutaj kuponów, zamierzam pomóc Bytovii. Prezes pytał mnie w jakiej roli widzę się w klubie. Odpowiedziałem, że chcę grać i awansować z klubem do I ligi. Na tym się skupiam. Dlatego zdecydowałem się kontynuować karierę właśnie w Drutex Bytovii - dodaje Krzysztof Gajtkowski.

"Gajtek" miał kilka dobrych okresów w swojej karierze. - Najbardziej w pamięci utkwiły mi lata gry w Koronie Kielce i Lechu Poznań. Do dziś na myśl o tych klubach mocniej bije mi serce. Obecnie w ekstraklasie kibicuję Lechowi. Poza zasięgiem wydaje się jednak Legia, która gra najładniej. Poznaniacy na pewno łatwo broni nie złożą - mówi napastnik Bytovii Bytów.

Gajtkowskiego zapytaliśmy o ocenę decyzji Bartosza Bereszyńskiego. Młody gracz Lecha zdecydował się opuścić Poznań i skierować kroki do największego rywala "Kolejorza" - drużyny z Łazienkowskiej. - Fakt jest taki, że Lech nigdy nie żył z Legią w zgodzie. Nie wydaję mi się jednak , aby tym ruchem Bartosz zrobił krok w tył. Wręcz przeciwnie - trafił do najsilniejszego obecnie klubu w Polsce, gdzie będzie miał możliwość rozwoju. Nie po to sięga po niego trener Urban, aby odstawić go na boczny tor. Dostanie swoje szanse - komentuje zdobywca ponad 40 bramek w ekstraklasie.


 

Źródło artykułu: