- Już przed meczem wiedzieliśmy, że czeka nas pojedynek z klasowym zespołem, co potwierdzone zostało na boisku. To było trudne spotkanie, ale z przebiegu gry ciężko by powiedzieć, że toczyło się do jednej bramki. Wyszliśmy na boisko i chcieliśmy zaprezentować się z jak najlepszej strony - rozpoczął swoją wypowiedź Radosław Mroczkowski, szkoleniowiec Widzewa Łódź.
Czterokrotni mistrzowie Polski w pierwszej części spotkania nie stworzyli sobie zbyt wielu dogodnych okazji, aby móc zagrozić bramce Szachtara Donieck. Obraz gry uległ poprawie w drugiej części gry, kiedy to łodzianie kilkukrotnie doszli do głosu. Jednak strzały m.in. Sebastiana Radzio nie sprawiły trudności ukraińskiemu golkiperowi. - W drugiej połowie stworzyliśmy sobie kilka okazji, po którym mogliśmy zdobyć gola. Niestety ich nie wykorzystaliśmy, a była szansa na doprowadzenie do remisu. W decydujących momentach zabrakło jakości w naszej grze. Później rywal zdobył drugiego gola, a my trafiliśmy na 1:2. Zabrakło już niestety czasu, aby gonić wynik. Jeżeli chodzi o warunki do gry, to nie było łatwe. Cały czas wiał mocny wiatr, co utrudniało poruszanie się i grę zawodnikom - przyznał.
Mecz z mistrzem Ukrainy zakończył zgrupowanie łodzian w Hiszpanii, podczas którego widzewiacy odnotowali trzy zwycięstwa i jedną porażkę. - Cel zgrupowania został spełniony. Trenowaliśmy w bardzo dobrych warunkach, rozegraliśmy ciekawe sparingi, a żaden z naszych piłkarzy nie odniósł kontuzji. To cieszy. Jesteśmy zadowoleni, że mogliśmy zagrać takim turnieju, jak Copa del Sol. Zmierzyliśmy się m.in. z Szachtarem, który niemal zakończył już przygotowania. Za kilkanaście dni zagra przecież w Lidze Mistrzów - mówił.
- Drużynie należą się brawa za cały turniej, za zaangażowanie w każdy mecz i dojście do finału. Teraz wracamy do Polski i wkraczamy w ostateczną fazę treningów. Do meczu ligowego pozostało coraz mniej czasu - dodał na zakończenie.