Adam Nawałka krytycznie o pracy sędziów: Powinni się nauczyć...

Górnik Zabrze nie zdołał podnieść się z kolan po zeszłotygodniej niespodziewanej porażce z Jagiellonią i w niedzielnym szlagierze na szczycie T-Mobile Ekstraklasy musiał uznać wyższość Lecha Poznań.

- Bardzo boli nas ta porażka. Tym bardziej trudno nam się pogodzić ze stratą punktów, bo mecz był wyrównany. Pierwsza połowa należała do nas, przeważaliśmy zwłaszcza w posiadaniu piłki. Obiektywnie oceniając to spotkanie sytuacji było po równo i remis nie krzywdziłby nikogo - mówi Adam Nawałka, trener Górnika Zabrze.

Doświadczony szkoleniowiec nie potrafił jednak ukryć żalu do sędziów niedzielnych zawodów, którzy zbyt pochopnie przyznali Lechowi Poznań rzut karny. Po strzale Huberta Wołąkiewicza z 11. metrów padła jedyna w tym meczu bramka.

- Najbardziej wyrazistym aspektem tego meczu była kuriozalna bramka, jaką straciliśmy. Nie będę komentował pracy sędziów, bo darzę ich dużym zaufaniem i zawsze jakiś margines błędu im pozostawiam. Trzeba się jednak zastanowić czy w ogóle są potrzebni sędziowie liniowi i dodatkowi arbitrzy bramkowi, skoro nie potrafią oni takich zagrań wychwytywać - bezradnie rozkłada ręce opiekun drużyny z Roosevelta.

Arbitrzy dopatrzyli się w spornej sytuacji zagrania ręką Seweryna Gancarczyka, które wykluczyły później jednoznacznie telewizyjne powtórki. - Sędziowie bramkowi powinni w tej sytuacji rozwiać wszelkie wątpliwości. Widać było przecież, że piłka trafiła Seweryna w plecy, a potem prześlizgnęła się po ręce, która tkwiła w bezruchu. Nie będę pracy sędziów krytykował, ale mam do nich apel, by się nauczyli z tego wynalazku, jakim są dodatkowi sędziowie za bramkami korzystać - dodaje Nawałka.

Trener Górnika był jednak daleki od obarczania winą za porażkę piątki sędziowskiej. - Nie powiem, że przegraliśmy ten mecz przez sędziów, bo byłoby to niepoważne z mojej strony i nigdy tego nie robię. Przede wszystkim podczas pomeczowej analizy szukać będziemy własnych błędów, by wyeliminować je w kolejnych meczach. Na tym polega budowa drużyny, która robi stałe postępy - podkreśla 56-letni szkoleniowiec.

[i]

- Nie mogę mieć do moich zawodników pretensji o brak zaangażowania w tym meczu. Robili oni wszystko, by osiągnąć pozytywny wynik zarówno przy wyniku bezbramkowym, jak i po bramce z rzutu karnego, goniąc wynik meczu. Widać było w ich grze, że wierzą, że mogą doprowadzić do remisu. Nie zgasił ich zapału nawet zmarnowany przez nas rzut karny. Za cechy wolicjonalne należą się moim zawodnikom duże brawa[/i] - kiwa głową z uznaniem pochodzący z Krakowa trener.

Nawałka skutecznie punktował też braki, jakie zabrzanie w potyczce z Kolejorzem zaprezentowali. - Stosowaliśmy wysoki pressing, ale brakowało nam jakości w rozgrywaniu akcji ofensywnych. Kiedy nadarza się okazja do wyprowadzenia szybkiego kontrataku, trzeba umieć ją wykorzystać - wskazuje opiekun Trójkolorowych.

- Jestem spokojny o to, że ta porażka moich zawodników nie załamie. Nie pozwolę na to, by pojawiło się u nich zwątpienie, by opuścili głowy. Przegraliśmy bitwę, ale przed nami jeszcze wiele takich bitew, w których do zdobycia są kolejne punkty. W poniedziałek przeprowadzimy analizę meczu z Lechem i rozpoczniemy przygotowania do spotkania z Legią Warszawa - puentuje trener drużyny 14-krotnych mistrzów Polski.

Komentarze (1)
avatar
Dave Wlkp
11.03.2013
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
Lech gdyby był skuteczny to ten mecz powinien wygrać 4:0, ale niestety nie był. Nawałka strzela farmazony, że z przebiegu meczu powinien być remis.....