Łukasz Surma o reformie ligi: Nie mam dobrych doświadczeń, ale zmiany są właściwe
Decyzja o reformie T-Mobile Ekstraklasy wciąż jest szeroko komentowana. Sporo do powiedzenia na ten temat ma Łukasz Surma, który pamięta poprzednią reorganizację ligi - sprzed dwunastu lat.
W edycji 2013/2014 po sezonie zasadniczym punkty będą dzielone na pół. Zasada jest więc taka sama jak dwanaście lat temu. - Nie jest to sprawiedliwy system, bo ekipy, które zgromadzą duży dorobek, nagle będą mieć mniejszą przewagę nad bezpośrednimi rywalami. Rozumiem, że władze ligi chcą ją uatrakcyjnić i dodać emocji, lecz ma to też negatywne strony - zaznaczył doświadczony pomocnik Lechii Gdańsk.
Wątpliwości budzi fakt, że żadna z najsilniejszych lig europejskich nie gra systemem grupowym. - Na razie nie wiadomo, czy zmiany mają charakter tymczasowy, czy też zostaną wprowadzone na stałe. Wszystko zależy od tego jak liga będzie funkcjonować. Oczywiście zawsze można zastosować rozwiązanie prostsze i zwiększyć ilość drużyn. Pytanie tylko czy dodatkowe kluby podołałyby wymogom licencyjnym. Gdy oglądam spotkania na zapleczu ekstraklasy, to mam wątpliwości. Podejrzewam, że te okoliczności również były brane pod uwagę - oznajmił Surma.
Przepaść między T-Mobile Ekstraklasą a I ligą wynika głównie z tego, że w tej wyższej drużyny otrzymują ogromne pieniądze za prawa telewizyjne. Poszerzenie sprawiłoby, że do swoistego tortu dopuszczono by kolejne zespoły dając im szansę na rozwój. - Z punktu widzenia zawodników lepiej jednak, żeby klubów było mniej, za to stabilne. Przecież nawet teraz w ekstraklasie pojawiają się zaległości. Złotego środka tak naprawdę nie ma - stwierdził doświadczony pomocnik.37 spotkań w sezonie 2013/2014 to dawka niemal jak z Premier League. Czy polscy piłkarze, tak często narzekający na zmęczenie, podołają większym wymaganiom? - Przygotowanie fizyczne będzie odgrywać bardzo ważną rolę. Ono się musi poprawić, bo dotąd bywały z tym problemy. Da się je zauważyć zwłaszcza w końcówkach rund. Trenerzy będą mieć duże pole do popisu, gdyż siedem meczów więcej to zasadnicza różnica - powiedział.
Karol Linetty: Zwycięstwa u siebie to podstawa jeśli chcemy gonić Legię