Barca w rytmie samby

Ziemowit Ochapski
Ziemowit Ochapski
Trudno dziś znaleźć człowieka, który nie kojarzyłby kim jest Ronaldo Luis Nazario de Lima. 20 stycznia 1997 roku "Il Fenomeno" został najmłodszym w historii laureatem nagrody Piłkarza Roku FIFA. Ciężko uwierzyć w to, że ten futbolista zabawił w Barcelonie tylko jeden sezon. Ale cóż to była za kampania! Reprezentant Canarinhos w 49 spotkaniach strzelił aż 47 goli i 14 maja 1997 roku doprowadził klub z Camp Nou do triumfu w Pucharze Zdobywców Pucharów. Brazylijczyk w trzydziestej siódmej minucie rozgrywanego na w Rotterdamie spotkania przeciwko Paris Saint Germain wykorzystał rzut karny, który okazał się jedynym trafieniem tego wieczoru. Ronaldo sięgnął również po koronę króla strzelców Primera Division i miał wszystko, żeby w stolicy Katalonii osiągnąć znacznie więcej, lecz Alexandre Martins oraz Reinaldo Pitta - agenci, z którymi związał się jako nastolatek, robili co mogli, żeby na swoim podopiecznym zbić jak największy majątek i przeforsowali jego transfer do Interu Mediolan już w lecie 1997.

Ronaldo był niezwykle skromnym chłopcem, ale wraz z tym jak piął się po szczebelkach futbolowej drabiny, skromności tej miał w sobie coraz mniej. Swojego psa nazwał... Pichichi - od przyznawanej przez dziennik Marca nagrody dla najlepszego strzelca rozgrywek Primera oraz Segunda Division. Potem gęsto się z tego tłumaczył: - To był tylko taki żart. Oczywiście, że chcę być najlepszym strzelcem w lidze i to dla mnie bardzo ważne. Za najważniejsze uważam jednak wywalczenie mistrzostwa Hiszpanii.

Nazario de Lima miał w sobie wiele cech Romario. Oprócz strzelania goli kręciły go również kobiety oraz imprezy. Buzujące hormony trudno mu było opanować nawet w miejscu świętym dla wszystkich cules. Pewnego wieczora, krótko po parafowaniu umowy z Blaugraną, Brazylijczyk przyjechał samochodem na teren klubu, a następnie udał się na kolację. Po trzech godzinach wsiadł do auta w towarzystwie dwóch atrakcyjnych niewiast, po czym zjechał na parking. Piłkarz długo nie wracał, więc zaniepokojony pracownik klubu postanowił sprawdzić, co się dzieje z niesfornym dziewiętnastolatkiem. - Znalazł całą trójkę w jednej z lóż stadionu. Uprawiali seks na sofach - wspomina z rozbawieniem związany przez wiele lat z Dumą Katalonii Lluis Lainz.

Romario w Barcelonie przyjaźnił się tylko z podobnym sobie Christo Stoiczkowem. Szybkiego jak błyskawica Ronaldo kibice uwielbiali za boiskowe popisy, lecz wśród kolegów z drużyny trudno było mu znaleźć całkowitą akceptację. "Il Fenomeno" mógł natomiast liczyć na specjalne traktowanie ze strony władz klubu, które zezwalały mu na kolidujące z treningami częste wizyty w ojczyźnie. Dodatkowo Ronaldo nie latał do Rio po to, żeby siedzieć w kapciach przed telewizorem. - Również kocham karnawał, ale jestem profesjonalistą i moim obowiązkiem jest być tutaj - oburzał się Giovanni. - Wracać z Brazylii po zaledwie dwóch dniach połączonych z imprezowaniem to ciężka sprawa. Dlatego też nawet gdyby klub mi na to pozwalał, to ja i tak bym się stąd nie ruszał.

PRZYKŁADNY MĄŻ I OJCIEC

Wyzwanie, jakim było znalezienie recepty na zastąpienie w Barcy Ronaldo, można dziś porównać do trudności zadania polegającego na sprowadzeniu następcy Lionela Messiego. Włodarze Blaugrany wielokrotnie już jednak udowadniali, że niemożliwe nie istnieje, a potwierdza to choćby pozyskanie w lecie 1997 roku Rivaldo. Barca zapłaciła Deportivo La Coruna za zawodnika z Kraju Kawy równowartość 23,5 miliona euro, ale podobnie jak w przypadku Ronaldo była to wyjątkowo trafna inwestycja.
Rivaldo dał cules wiele radości Rivaldo dał cules wiele radości
Rivaldo Vitor Borba Ferreira, bo tak brzmi jego pełne imię i nazwisko, urodził się 19 kwietnia 1972 roku w Jardim Paulista w pobliżu Recife. Najwięksi idole Brazylii - Pele, Zico, Romario czy Ronaldo, nie dorastali na północy kraju, lecz w jego południowej części. - Gdybym przyszedł na świat w Rio de Janeiro czy Sao Paulo, to wszystko byłoby prostsze - mówi. "Ribo", podobnie jak miliony chłopców w Kraju Kawy, nie miał łatwego dzieciństwa. Nieobcy był mu głód, a z powodu braku witamin stracił wszystkie zęby. - Moje nogi do dziś nie są całkiem proste z powodu braku odpowiedniej diety, gdy byłem dzieckiem - zdradza. Oprócz tego wszyscy moi przyjaciele mieli problemy z zębami. Prawda była taka, że byliśmy niedożywieni, a piłka była dla mnie jedyną szansą, by uciec z tego piekła.
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×