W Poznaniu kielczanie przegrali po kuriozalnych golach. - Obie bramki padły dość przypadkowo, ale taki jest futbol. Naszym założeniem było zachowanie czystego konta do przerwy, niestety się nie udało i rywal nas wypunktował. Po przerwie zagraliśmy odważniej, odkryliśmy się, ale to gospodarze mieli dwie lub trzy okazje, po których mogli podwyższyć wynik - zanalizował Paweł Golański.
W przerwie 30-letni zawodnik otrzymał żółtą kartkę za dyskusje z arbitrem. Miał bowiem pretensje o sytuację z 44. minuty, gdy dał się wyprzedzić Vojo Ubiparipowi i Serb podwyższył prowadzenie Kolejorza. - Schodząc do tunelu, powiedziałem arbitrowi, że przy tym golu zostałem wytrącony z równowagi, ale on nie chciał nawet ze mną dyskutować. Doszło do wymiany zdań, jednak nie było żadnych wyzwisk. Nic złego się tam nie stało - zaznaczył.
Czy Golański został sfaulowany przez napastnika Lecha? - Przewinienie nie było odgwizdane, ale jak już wspomniałem, zostałem wytrącony z równowagi. Do tego nie trzeba wiele. W powietrzu wystarczy minimalne dotknięcie. Nie mogę jednak cofnąć czasu i nic już z tym nie zrobię.
W drugiej części podopieczni Sławomira Grzesika zagrali dość odważnie. - Najważniejsze było nie stracić bramki, ale skoro już daliśmy się pokonać, to trzeba było trochę zaryzykować. Niestety nie zawsze podejmowaliśmy dobre decyzje. Było kilka sytuacji, w których mogliśmy szybciej oddać strzał zamiast długo rozgrywać piłkę. Mam nadzieję, że teraz solidnie przepracujemy dwutygodniową przerwę. W następnym spotkaniu z Piastem musimy już zapunktować - dodał.
Jak kielczanie odnajdują się w szatni bez Leszka Ojrzyńskiego? - Od odejścia trenera minęło dopiero kilka dni i potrzebujemy jeszcze trochę czasu, by się pozbierać. Taka jest jednak piłka. Gdy drużynie nie idzie, to najczęściej ofiarą pada szkoleniowiec. Musimy zrobić wszystko, by pod wodzą następcy zacząć zbierać oczka. Najważniejsze, by Korona odbiła się od dołu tabeli - powiedział Golański.
Czy przed pojedynkami wyjazdowymi złocisto-krwiści dodatkowo się motywują? Poza domem od dawna idzie im fatalnie. - Ogólnie nie jest najlepiej, bo źle zaczęliśmy sezon. Pojawiają się momenty dobrej gry, ale najważniejsze są punkty, a tych nie zdobywamy. Brakuje nam farta. Sporo goli tracimy bardzo przypadkowo. Jednak zła passa musi się kiedyś skończyć - oznajmił.