Kibice, którzy w sobotni wieczór zasiedli na trybunach Stadionu Miejskiego w Rybniku mogli być zadowoleni z poziomu widowiska, jakie stworzyły obie ekipy. - Spodziewaliśmy się ciężkiego boju. Przy większym spokoju, szczególnie w pierwszej połowie - gdybyśmy prowadzili do końca pierwszej części spotkania - bylibyśmy w stanie wywieźć zwycięstwo - na gorąco komentuje starcie beniaminków I ligi Paweł Magdoń.
W starciu z ROW-em goście jako pierwsi stracili gola. Chwilę później błyskawicznie doprowadzili do wyrównania i za sprawą Marcina Krzywickiego wyszli na prowadzenie. Zawodnicy Wisły nie zapisali jednak na swoim koncie kolejnych trzech punktów. Tuż przed przerwą do siatki Daniela Szczepankiewicza - po świetnej akcji Idrissy Cisse - trafił gracz przyjezdnych, Jacek Góralski. - W każdym spotkaniu trzeba być skoncentrowanym do samego końca, co w sobotę pokazała pierwsza połowa - przyznaje były zawodnik m.in. PGE GKS-u Bełchatów. - Moment dekoncentracji kosztował nas stratę bramki. To nie powinno nam się przydarzyć. Bierzemy to na siebie, jako obrońcy i zespół - mowi kapitan zespołu.
Płocczanie zawitali na Śląsk po dwóch wygranych meczach z rzędu, jako wicelider zaplecza T-Mobile Ekstraklasy. - Mamy niezły skład, w nim doświadczonych zawodników. Ta drużyna gra już ze sobą rok czasu. Zaprawiliśmy się w bojach II-ligowych, bo tam też nie jest łatwo - tłumaczy dobrą formę Wisły Płock 33-letni Magdoń.
Zdobyte "oczko" w spotkaniu z Energetykiem ROW Rybnik pozwoliło piłkarzom trenera Marcina Kaczmarka wskoczyć na fotel lidera I ligi. "Nafciarze" byli również blisko odniesienia wygranej nad zielono-czarnymi. - Z meczu na mecz gramy o zwycięstwo. Nie przyjeżdżamy, żeby ugrać remis, tylko po to, by wygrać - dowodzi Magdoń. - Gramy ofensywnie, staramy się strzelać bramki, grać w piłkę i na razie nam to wychodzi, ale sezon jest długi... - kończy doświadczony obrońca.