Paraliż w obronie Floty Świnoujście
Wyspiarze stracili siedem bramek w kilka dni. - Problem tkwi w głowach - przekonuje trener świnoujścian, lecz przyczyny wydają się być zupełnie inne.
Wyspiarze zakończyli eskapadę z północy na południe Polski i z powrotem. Nie przywieźli z niej ani punktów, ani pucharowego awansu. Porażki 2:4 z Sandecją Nowy Sącz oraz 0:3 z Arką Gdynia nie powodują paniki, ale powinny być sygnałem alarmującym dla sztabu szkoleniowego.
W poprzednim sezonie Flota Świnoujście straciła w sierpniu tylko jednego gola, z Górnikiem Zabrze po rzucie karnym w 90. minucie. Po roku zagrała tą samą czwórką obrońców z Sandecją, która nie strzeliła bramki żadnemu ligowemu przeciwnikowi. Strzeliła natomiast w pucharze, przeciw świnoujścianom i to aż czterokrotnie.
Lepiej miało być w konfrontacji z Arką w Gdyni. Nie było. Co prawda świnoujścianie stracili o jednego gola mniej, ale zagrali w teoretycznie wzmocnionym składzie, z Michałem Stasiakiem oraz Szymonem Gąsińskim. Ten ostatni odpowiada za stratę minimum jednego gola.
- Oczywiście trzeba rozmawiać na temat problemów w tyłach. Jeżeli chodzi o treningi, to razem z trenerem Baniakiem uważamy, że nie ma nic do zarzucenia. Problem tkwi w głowach, bo na pewno obaj nasi bramkarze są przygotowani na I ligę - zapewnia Siergiej Szypowski, trener bramkarzy.Przyczyną kłopotów może być też korekta ustawienia w środku pola. Baniak zaprogramował podopiecznych na odważniejszą grę, z jednym defensywnym pomocnikiem i dwoma grającymi nieco wyżej. Następne mecze dadzą odpowiedź na pytanie: czy nie wylał dziecka z kąpielą?
Flota rozpoczęła poprzedni sezon od ośmiu spotkań na zero z tyłu. Pod wodzą aktualnego trenera zachowała czyste konto tylko raz i ma ujemny stosunek bramek, choć blok obronny jest podobny do tego sprzed roku. To chwilowa słabość czy poważniejszy kryzys? Pierwsza okazja do rehabilitacji przytrafi się w niedzielę, gdy Wyspiarze podejmą Energetyka ROW Rybnik.