Sandecja pogrążona w kryzysie. "Nie było niczego dobrego w naszej grze"

Sandecja Nowy Sącz katastrofalnie zaprezentowała się w meczu z Arką Gdynia. Porażka 0:3 pozwoliła gospodarzom "umocnić się" na ostatnim miejscu w ligowej tabeli.

Sandecja Nowy Sącz ma problem i to poważny. Po pięciu meczach sezonu 2013/2014 w piłkarskiej I lidze jej bilans jest dramatyczny - 1 punkt, ani jednej strzelonej bramki i aż 10 straconych. Z tego aż sześć w dwóch poprzednich spotkaniach.

- Nie chce oceniać, czy zagraliśmy najsłabszy mecz w sezonie. Liczy się to, że znów przegraliśmy. Musimy zadać sobie pytanie, dlaczego nasza gra wygląda tak, a nie inaczej. Mamy 5 dni do kolejnego meczu. Trzeba coś zrobić, by w końcu zacząć zdobywać bramki, a co za tym idzie punkty - mówi po meczu Maciej Bębenek.

Największą bolączką Sandecji w starciu z Arką była indolencja w ofensywie. Nie mówiąc już nawet o strzałach, które można zliczyć na palcach jednej ręki, a skupiając się na rozgrywaniu piłki i podaniach. W pierwszej połowie te albo były zbyt mocne, albo trafiały prosto w rywali.

- Nie było niczego dobrego w naszej grze. Chyba to, że w końcu mieliśmy stuprocentową sytuację, po której mogliśmy strzelić bramkę. Choć warto podkreślić, że strzelał nasz stoper, Peter Petran. To jest tragedia! Rozegraliśmy pięć meczów i nic z tego nie ma. Musimy przemyśleć sprawę i razem coś postanowić, coś zmienić. Nie utrzymujemy się przy piłce, mało atakujemy. Jeśli będziemy wychodzić z założeniem, że się bronimy i może coś się uda z przodu, to będzie dalej słabo - dodał Bębenek.

Spory wpływ na dalsze losy potyczki miał też fakt, iż sędzia Paweł Malec ochoczo rozdawał kartki piłkarzom Sandecji. Już w 42. minucie Jozef Certik zobaczył druga żółtą kartkę i osłabił swój zespół.

- Tu nie sędzia był problemem i nie możemy mieć do niego pretensji. Niezależnie od sytuacji boiskowej nie potrafimy stwarzać konkretnych sytuacji strzeleckich i nie zdobywamy bramek i punktów. Całkowicie inaczej było tydzień temu w meczu z Flotą, ale Puchar Polski rządzi się swoimi prawami. Wtedy dużo nam wychodziło, stwarzaliśmy te sytuacje, a tu nagle jest całkowicie odwrotnie. To niepokojące. Wszyscy widzieli, jak to wszystko wygląda. Wychodzimy na boisko, staramy się przesuwać, bronić, wyprowadzać jakieś akcje, ale to nie jest to na co nas stać - zakończył pomocnik Sandecji.

Źródło artykułu: