Dla Roya Hodgsona to być albo nie być na mistrzostwach świata. Mogą zremisować czy przegrać, a i tak zagrają co najmniej w barażach. Tam mogą jednak wylosować niewygodnego rywala i odpaść. Coś o braku awansu do wielkiej imprezy wie Steven McClaren, który po tamtej porażce do dzisiaj pokutuje. Żaden klub z Premier League nie zatrudnił go po wpadce z brakiem awansu na Euro 2008. To samo może spotkać teraz Hodgsona.
- To nasz mecz, nasz stadion i nasi kibice. Jesteśmy dobrym zespołem i zagramy o zwycięstwo. Nasi zawodnicy są przyzwyczajeni do gry w spotkaniach, w których rywal ma duże wsparcie. Jeśli nasi kibice będą tacy jak dotychczas, moi piłkarze nie będą się tego obawiali - zapowiada Hodgson.
Ich rywalem jesteśmy my. My, czyli zespół, który w tych eliminacjach wygrał tylko z San Marino (dwa razy) i Mołdawią. Jednak po raz pierwszy zagramy tak naprawdę bez stresu. Anglicy z kolei mają nóż na gardle. Nawet remis sprawi, że zagrają jedynie w barażach. Trudno sobie bowiem wyobrazić, żeby Ukraińcy nie ograli San Marino.
- Chcemy pozostawić po sobie dobre wrażenie w tych eliminacjach. Nie ma meczów o nic, każdy gra o zwycięstwo. Również fakt, że będzie tylu kibiców z Polski, wyzwoli dodatkową mobilizację. Ważne, aby zagrać konsekwentnie, z dużą dyscypliną taktyczną. I oczywiście na maksimum swoich umiejętności piłkarskich - powiedział już w Londynie Waldemar Fornalik, prawdopodobnie żegnający się z posadą selekcjonera.
Brytyjskie media jak jeden mąż przypominają pojedynek sprzed 40 lat. Słynny remis 1:1 "wykopał" Anglików z mistrzostw świata w RFN, gdzie my z kolei zostaliśmy trzecim zespołem świata. Rok temu w Warszawie też padł remis 1:1, ale to my o dziwo byliśmy stroną dominującą i mogliśmy żałować, że nie ograliśmy słabych jak nigdy Anglików.
Do tej pory obie reprezentacje mierzyły się ze sobą 18 razy. Bilans tych pojedynków jest fatalny dla polskiej drużyny, która zdołała odnieść tylko jedno zwycięstwo (3:0 w 1973 roku w Chorzowie). Anglicy w roli wygranych schodzili z boiska 10 razy.
Steven Gerrard, kapitan Synów Albionu, przewiduje, że Polacy zagrają dokładnie tak samo jak Czarnogórcy w piątek. Skupimy się na obronie i przeszkadzaniu w konstruowaniu akcji. Swoich sił będziemy szukali w kontratakach. - Przewiduję, że taktyka Polaków będzie bardzo podobna do taktyki Czarnogórców. Oznacza to, że rywale będą skupiać się na defensywie, utrudniać nam akcje ofensywne i przeszkadzać w rozgrywaniu piłki. W związku z powyższym musimy wykazać się cierpliwością - przyznał Gerrard.
W drużynie Anglii zabraknie kilku graczy. Od kilku tygodni kontuzjowany jest chociażby Theo Walcott, a urazu z Czarnogórą nabawił się Kyle Walker. Na prawej stronie defensywy zastąpi go najprawdopodobniej Phil Jones. Natomiast Fornalik nie będzie mógł skorzystać z wykartkowanego Łukasza Szukały. Prawdopodobnie Piotr Celeban zmieni Szukałę, ale na środek defensywy powędruje Artur Jędrzejczyk. Wydaje się, że nie zdecyduje się na zbyt wiele zmian, ponieważ jak sam podkreślał - był zadowolony z postawy drużyny. Możliwe, że szansę na środku pomocy otrzyma Adrian Mierzejewski.
Dla Polski jest to nie tylko prestiżowy mecz, ale także o punkty do rankingu. Przydadzą się one przy okazji losowania grup kolejnych eliminacji. Początek starcia o godzinie 21:00.
Anglia - Polska / wt. 15.10.2013 r. godz. 21:00
Przewidywane składy:
Anglia: Hart - Jones, Jagielka, Cahill, Baines - Townsend, Lampard, Gerrard, Welbeck - Rooney, Sturridge.
Polska: Boruc - Celeban, Jędrzejczyk, Glik, Wojtkowiak - Krychowiak, Lewandowski - Błaszczykowski, Mierzejewski, Sobota - Lewandowski.
Sędzia: Damir Skomina (Słowenia).