Leszek Ojrzyński piłkarzy Podbeskidzia Bielsko-Biała poprowadził już w dwóch spotkaniach. Górale najpierw bezbramkowo zremisowali z Ruchem Chorzów, a potem przegrali 0:4 ze Śląskiem we Wrocławiu. - Ciężko cokolwiek mówić po przegranym meczu. Taki wynik boli. Drugi raz mi się taka historia zdarza w pracy. Przegrywamy 0:4, choć tak nie powinno to wyglądać. Na początku bramkarz gospodarzy powinien dostać czerwoną kartkę. Mieliśmy szanse, ale ich nie wykorzystaliśmy. W przerwie powiedzieliśmy sobie, że w drugiej połowie musimy strzelić gola. Niestety mimo uczulania na lewą mocna stronę Śląska, straciliśmy gola po akcji tamtędy. Jeszcze oprócz tego z boiska powinien zejść Grodzicki po drugiej żółtej kartce, potem tracimy druga bramkę, trzecią. Przy ostatnim golu techniczny sędzia mówił, że był faul, ale główny nie zareagował. Wszystko było przeciwko nam - mówił szkoleniowiec Podbeskidzia.
- Źle to znieśliśmy, zawodnicy źle to znieśli, ale sporo zostało do końca sezonu. W kolejnym meczu niestety gramy z tym samym sędzią, oby się tyle nie mylił. Musimy zacząć punktować. Mam nadzieje, że to w końcu nastąpi. Jesteśmy na ostatnim miejscu w tabeli i musimy wziąć się w garść - dodał Ojrzyński.
Były opiekun Korony Kielce dopiero od niedawna prowadzi Górali. - Zawodnicy mnie rozumieją, ale liczy się to co, jest na boisku. To nie polega tylko na mówieniu i trenowaniu - wyjaśniał trener. - Ciężko powiedzieć, czy jest tu potencjał na drugą Koronę. To dopiero mój drugi mecz. Niebawem przerwa, pewne rzeczy skorygujemy. Musimy grać twardo. Da się tu jeszcze znaleźć rezerwy - dodał.
Mecz we Wrocławiu pomimo czterech goli nie był porywającym widowiskiem. Ojrzyńskiemu spotkanie się jednak podobało. - Gra się tak, jak pozwala przeciwnik i jak pozwala sędzia. Wydaje mi się, że był to poziom ekstraklasy, było kilka składnych akcji. Wprawdzie po błędach przeciwnika. Z perspektywy ławki nie wyglądało to tak źle - skomentował.
Czy dla Górali, którzy plasują się na ostatnim miejscu w tabeli, jest jeszcze jakaś nadzieja? - Wszystko jest w psychice. Ten, kto strzeli pierwszy w 65% wygrywa, a w 80% nie przegrywa. Trzeba się starać, to kwestia przełamania. Sporo meczów przed nami. Jest dużo do poprawienia, będziemy tez podejmować ewentualne decyzje o korektach - podsumował Leszek Ojrzyński.