Mateusz Matras: Na razie nie ma co patrzeć na czołową ósemkę

Piastunki nie dały rady Wiśle Kraków i mają coraz mniej czasu, aby wywalczyć sobie miejsce w grupie mistrzowskiej. W Gliwicach chcą jednak podążać metodą małych kroczków.

Sebastian Kordek
Sebastian Kordek
Niebiesko-czerwoni w niczym nie ustępowali Wiśle Kraków, ale ulegli jej 0:1 po golu z nieszczęśliwego rzutu karnego. - Dla mnie nieważne czy przegraliśmy po rzucie karnym czy po pięknej akcji. Porażka to jest porażka. Punkty uciekają, a przecież one są najważniejsze. Musimy powalczyć o nie w Łodzi, żeby drużyny przed nami za daleko nie uciekły - powiedział portalowi SportoweFakty.pl Mateusz Matras, piłkarz Piasta Gliwice.

Porażka z Białą Gwiazdą spowodowała, że grupa mistrzowska oddala się coraz bardziej od gliwiczan. - Musimy się skupić na każdym kolejnym meczu. Nie ma co na razie patrzeć na czołową ósemkę, tylko zwyciężać. Do następnej kolejki musimy się dobrze zregenerować i w pełni sił pojechać do Łodzi po trzy punkty - zaznaczył "Matrix".

Linia defensywna Piastunek zmieniła się o 180 stopni w porównaniu do minionej rundy. W obronie nie został żaden z czwórki obrońców, którzy grali jesienią. - Cały okres przygotowawczy graliśmy taką obroną jak z Wisłą. Myślę, że wyglądało to całkiem nieźle, chociaż wiadomo, że błędy indywidualne czy taktyczne się zdarzały. Jednak to jest na pewno do zniwelowania i będzie dobrze - zapewnił 23-latek.

Zimą na Okrzei przybyło dotychczas trzech piłkarzy. Hebert Silva Santos, Victor Nikiema oraz Gerard Badia. Wszyscy trzej wystąpili przeciwko krakowianom. - Wolałbym ich oceniać poprzez pryzmat wszystkich meczów, w których ich widziałem. Wcześniej wyglądali bardzo dobrze, ale po takim starciu z Wisłą ciężko jest coś powiedzieć. Jednakże myślę, że dają radę, walczą, a to najbardziej się liczy - skomentował były gracz Gwarka Ornontowice.

W poprzednich rozgrywkach nasz rozmówca zadomowił się w środku pomocy. Wcześniej jednak często był rzucany po pozycjach. Grywał również na bokach defensywy czy stoperze. Teraz wygląda na to, że miejsce zawodnika znów będzie się zmieniać. - W poprzednim sezonie zazwyczaj grałem w środku pomocy. Teraz z konieczności występuję na prawej stronie obrony, bo odszedł Damian Zbozień. Zatem na tę stronę pozostaje jeszcze tylko Adrian Klepczyński, a Bartek Szeliga jest bardziej nastawiony na lewą defensywę. Zatem rywalizuję z Adrianem, a o tym kto gra decyduje trener. Póki co jestem to ja, więc nie narzekam - zakończył Mateusz Matras.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

Marcin Brosz: Zdecydowali o tym Bunoza z Głowackim

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×