Podopieczni Kazimierza Moskala przegrali na własne życzenie. Rozgrywali akcje w elegancki sposób i w szybkim tempie, co pozwoliło stworzyć mnóstwo okazji do pokonania bramkarza Sandecji. Nie wykorzystali żadnej. - Można by je rozdzielić na parę meczów. Sam miałem 2-3 doskonałe sytuacje - powiedział Janusz Gancarczyk. Zaraz po stracie bramki, która padła w 59. minucie, Gieksa mogła szybko odpowiedzieć. Najpierw Przemysław Pitry główkował nad bramką, a jeszcze lepszą okazję miał Gancarczyk. - Wyszedłem sam na sam. Marcin Cabaj stanął, nie zrobił ruchu i dostał w bark. Powinniśmy prowadzić 2:1 i nie byłoby problemu, a tak wracamy bez punktów - dodał pomocnik.
GKS Katowice wciąż pozostaje najgorszą wyjazdową drużyną w I lidze z tylko jednym zwycięstwem. Jeśli zespół ze Śląska marzy o awansie, musi poprawić swoją grę na boiskach rywali. - W Nowym Sączu zabrakło nam na pewno skuteczności, a Sandecja wykorzystała nasz jeden błąd. Miała więcej okazji, ale ich nie wykorzystała. My niestety wyjeżdżamy bez punktów. Musimy się wziąć w garść. Mamy teraz dwa mecze u siebie i musimy je koniecznie wygrać. Teraz już myślimy o Okocimskim - zakończył.