- Przede wszystkim wkurzające jest, że stworzyliśmy tyle sytuacji, a po prostu ich nie wykorzystaliśmy. Przynajmniej ja jeszcze dwie miałem, Duda (Ondrej Duda - dop.red.) też dwie stuprocentowe, Kucharz (Michał Kucharczyk - dop.red.) też. Jest więc nad czym pracować. Przede wszystkim z mojej perspektywy wydaje się, że zagraliśmy szczególnie w pierwszej połowie bardzo dobrze i szkoda, że nie wygraliśmy tego meczu, bo wydaje mi się, że możemy być tylko i wyłącznie na siebie wkurzeni. Udało się ten punkt zdobyć, a przed nami mecz z Wisłą Kraków i będziemy chcieli na pewno to spotkanie wygrać - mówił po meczu ze Śląskiem Wrocław Miroslav Radović. To właśnie ten zawodnik strzelił jedynego gola dla Legii Warszawa w meczu z WKS-em. Dzięki temu trafieniu mistrzowie Polski zremisowali we Wrocławiu 1:1.
- Wydaje mi się, że zabrakło więcej cwaniactwa w polu karnym. Tak jak mówiłem, jestem pewny, że jakby Duda wykorzystał pierwszą okazję, to ten mecz przynajmniej skończyłby się trzema, czterema bramkami dla nas. Owszem, prawda - przespaliśmy piętnaście minut drugiej połowy. Uważam jednak, że ten mecz powinien się skończyć trzema, czterema bramkami różnicy dla Legii. Po prostu możemy mieć pretensje tylko do siebie, że nie wykorzystaliśmy tylu sytuacji - zaznaczył zawodnik drużyny Henninga Berga.
Gol dla Śląska padł natomiast z kontrowersyjnego rzutu karnego. - Nie wiem co powiedzieć na ten temat. Z tego co się dowiedziałem, to wszyscy mówią, że nie było rzutu karnego. To jest do analizy i do wszystkich ludzi, którzy się zajmują tym, a nam zostaje boisko, żeby walczyć i aby ten cel, który mamy, wykonać - mówił Radović po ostatnim gwizdku sędziego w niedzielnej potyczce.
Legia rzeczywiście nie wykorzystała wielu dogodnych okazji strzeleckich, ale spora w tym zasługa Mariana Kelemena. Golkiper Śląska w starciu z Legią spisał się bowiem znakomicie. - Marian Kelemen to dobry bramkarz i zawsze dobrze broni, szczególnie jak gra z nami - podsumował Radović.