Maciej Murawski: Tylko Lech może zagrozić Legii

- Będę zdziwiony, jeśli Legia nie obroni mistrzowskiego tytułu. Zagrozić jej może tylko Lech - mówi dla SportoweFakty.pl [tag=6730]Maciej Murawski[/tag], były zawodnik Wojskowych i Kolejorza.

Po sezonie zasadniczym liderem T-Mobile Ekstraklasy jest broniąca mistrzostwa Polski Legii Warszawa. Stołeczna ekipa na siedem kolejek przed końcem sezonu ma pięć punktów przewagi nad drugim w tabeli Lechem Poznań. Wojskowi wiosną zdobyli 20 z 27 możliwych do zdobycia punktów. Drugą najlepszą drużyną II części rozgrywek był z 19 "oczkami" właśnie Lech.

- Jeśli ktoś może zagrozić Legii, to tylko Lech. Kolejorz jest na fali wznoszącej, gra coraz lepiej i jeśli Legia się potknie, to Lech mógłby ją dogonić. Tyle, że Legia musiałaby się potknąć, a na to się nie zanosi, bo wygląda coraz lepiej. Może Pogoń mogłaby też dogonić Legię, bo ma spory potencjał, ale jednak strata jest za duża. Będę w ogóle zdziwiony, jeśli Legia nie obroni tytułu - komentuje Murawski, który w 2002 roku świętował z Legią zdobycie mistrzostwa Polski.

Jak były reprezentant Polski ocenia wprowadzoną przed sezonem reformę rozgrywek? - Jako faza przejściowa jest to dobre rozwiązanie. Być może docelowo powinniśmy mieć 18 zespołów w ekstraklasie, ale w tej chwili nie jesteśmy na to gotowi. Trzeba z tym poczekać aż będziemy mieli 25 klubów na profesjonalnym poziomie. Od samego początku nie podobało mi się natomiast dzielenie punktów, bo to faworyzuje "słabych uczniów" i tych, co się opierdzielali. To nie jest fair.

- Reforma miała spowodować więcej gier i bez podziału punktów też miałaby sens. Jeśli Legia sobie wypracowała taką przewagę, to czemu ją tak skrzywdzić? Stres uatrakcyjnia rozgrywki, ale nie podnosi poziomu gry. To czemu jak ktoś prowadzi do
przerwy 1:0, to nie zabrać mu na II połowę jednego zawodnika? - pyta retorycznie Murawski.

Jedną z "ofiar" reformy jest Cracovia, która w starym systemie już od 27. kolejki byłaby utrzymana, a tak po tym jak nie dostała się do grupy mistrzowskiej, ma tylko pięć punktów przewagi nad strefą spadkową. Czego zabrakło Pasom, by znaleźć się "nad kreską"?

- Dla Cracovii ważne były kontuzje Nowaka i Ntibazonkizy. To zawodnicy, którzy zdobywają gole, a nie ma w futbolu ważniejszej rzeczy. Tymczasem Cracovia wiosną grała w ogóle bez Nowaka i Kosanovicia, którzy zdobyli łącznie 13 bramek i pół rundy bez Ntibazonkizy, który strzelił 8 goli. Brak tych zawodników miał największy wpływ na to, że Cracovii zabrakło w "8" - mówi Murawski, który na żywo w Kielcach obserwował mecz 30. kolejki Korona - Cracovia.

- W Kielcach zabrakło Pasom odrobiny szczęścia. Drugą połowę Cracovia zagrała bardzo dobrą. Po wejściu Nowaka gra Pasów od razu nabrała rumieńców. Przed przerwą niby to było 4-3-3, ale tak naprawdę to było to 4-6-0. Tylko Dawid w Cracovii jest typową "9", a to powoduje, że przeciwnik jest wciągnięty bliżej swojej bramki. Jedna akcja Cracovii w II połowie, kiedy wyklepała Koronę z prawej strony i Saidi dostał piłkę przed bramkę była jedną z najładniejszych akcji sezonu - kończy Murawski.

Źródło artykułu: