Gdzie wiosną zagra Sebastian Mila? "Nie można się bawić w kotka i myszkę"
Lechia chce Sebastiana Milę, ten chce grać w Gdańsku. Śląsk Wrocław za bezcen go jednak nie odda, a Tadeusz Pawłowski jest już całą kwestią podirytowany. Lechii wyznaczono czas do poniedziałku.
21 stycznia Śląsk wylatuje na zgrupowanie do Turcji. Jeżeli Mila pojedzie z WKS-em na obóz, to klubu zimą już niemal na pewno nie zmieni. - Nie ma w ogóle dyskusji, bo rozwala mi to przygotowania. Oni (Lechia - dop.red.) wiedzą o tym, że jeżeli się nie zdeklarują do poniedziałku, to cena idzie jeszcze wyżej do góry. Jak są w stanie zapłacić, bo już zapłacili za 30 zawodników, to zapłacą za jeszcze jednego - komentuje Pawłowski.
W przypadku, gdyby w najbliższych dniach doszło jednak do przełomu i Mila odszedłby do Lechii, to Śląsk jego następcy szukać nie będzie. Taki w klubie już jest, a być może będzie nim niedawno sprowadzony Peter Grajciar. - Nie będziemy szukać następcy, mamy go. Zobaczycie za miesiąc, jak będzie grał Peter Grajciar. Musimy sobie dać czas, poczekać. Chłopcy są we wstępnej fazie przygotowań i oni będą jeszcze szli do góry. Ci, którzy przyszli, to ciężko od nich wymagać, bo oni się muszą wkomponować, mają też inne obciążenia. Poza tym oni nie odpoczywają, poddawani są bardzo dużym obciążeniom, normalnie pracują - mówił Tadeusz Pawłowski do dziennikarzy po sobotnim sparingu z Górnikiem Łęczna. Śląsk tę potyczkę wygrał 1:0.