Duma Katalonii liczyła, że uzyska na Parc des Princes lepszy wynik niż w fazie grupowej, kiedy uległa paryżanom 2:3. Barcelona od początku sprawiała korzystniejsze wrażenie od niegrających w najsilniejszym zestawieniu podopiecznych Laurenta Blanca. Pierwszą dogodną okazję przyjezdni stworzyli sobie w 14. minucie, kiedy po technicznej próbie Lionela Messiego piłka zatrzymała się na słupku bramki Salvatore Sirigu.
[ad=rectangle]
Niewiele później fani Barcelony mogli się już cieszyć - błąd w ustawieniu defensywy PSG wykorzystał Messi i dograł do wybiegającego na czystą pozycję Neymara i Brazylijczyk nie pomylił się w sytuacji sam na sam. Stracona bramka zdeprymowała miejscowych, którzy wciąż nie potrafili złapać odpowiedniego rytmu gry i nie zagrażali Markowi-Andre ter Stegenowi i dodatkowo stracili swojego kapitana Thiago Silvę. Kilka ich akcji zapowiadało się nawet obiecująco, ale nie zakończyło się groźnymi strzałami.
Po zmianie stron mistrzowie Francji nieco odważniej ruszyli do przodu i niemiecki bramkarz musiał wykazać się przy uderzeniach Javiera Pastore oraz Adriena Rabiota. Bardziej otwarta gra PSG stworzyła jednak Katalończykom okazje do kontrataków. Miejscowi prezentowali się lepiej, lecz skrzydła podciął im Luis Suarez, który w 67. minucie wpadł w pole karne, kapitalnie ograł dwóch rywali i uderzeniem przy bliższym słupku zdołał pokonać Sirigu! To był zabójczy cios Barcelony, który pognębił gospodarzy.
Urugwajski napastnik Dumy Katalonii po raz drugi błysnął, gdy piłkę dograł do niego Javier Mascherano. Suarez ruszył do podania, założył siatkę Davidowi Luizowi i pięknym uderzeniem niemal w okienko ponownie wpisał się na listę strzelców. Na otarcie łez dla PSG trafił Gregory van der Wiel przy udziale Jeremy'ego Mathieu, od którego odbiła się piłka uderzona przez Holendra, co zmyliło ter Stegena. W końcówce bramkę próbował strzelić Messi, co nie zmienia jednak faktu, iż Barcelona jest praktycznie pewna udziału w półfinale. Trudno wierzyć, by PSG odniosło wysokie zwycięstwo na Camp Nou, nawet jeśli do gry powróci Zlatan Ibrahimović.
Pojedynek na Estadio Dragao rozpoczął się od mocnego uderzenia gospodarzy. Już w 2. minucie Xabi Alonso niepotrzebnie wdał się w drybling z Jacksonem Martinezem i stracił piłkę, a Kolumbijczyk stanął oko w oko z Manuelem Neuerem, po czym został powalony na murawę. Bramkarz mógł za ten faul dostać nawet czerwoną kartkę, ale dzięki łaskawości Carlosa Velasco Carballo skończyło się tylko na mniej poważnej karze i rzucie karnym, który pewnie na gola zamienił Ricardo Quaresma.
W 10. minucie w ślady Alonso poszedł Dante, który jako ostatni obrońca z łatwością dał sobie odebrać piłkę. Quaresma pomknął na bramkę i nie miał żadnych problemów ze zmuszeniem Neuera do kapitulacji. Zupełnie zaskoczeni podopieczni Pepa Guardioli długo nie potrafili się otrząsnąć, ale co dla nich najistotniejsze zdołali strzelić w spotkaniu wyjazdowym bramkę kontaktową. Na listę strzelców wpisał się Thiago Alcantara po precyzyjnym dośrodkowaniu Jerome'a Boatenga z prawego skrzydła.
Bayern w końcówce pierwszej połowy nie stwarzał klarownych sytuacji bramkowych, tymczasem po głębokim dośrodkowaniu Alexa Sandro oraz niepewnej interwencji Neuera futbolówka wylądowała na poprzeczce, zaś po "główce" Casemiro piłka poszybowała tuż nad bramką. W drugiej odsłonie liderzy Bundesligi nie wyglądali lepiej niż przed przerwą i straciliby kolejną bramkę, gdyby nie kapitalna parada Neuera po uderzeniu Hectora Herrery. Wciąż mieli problemy z opanowaniem sytuacji na boisku i przejęciem inicjatywy. Często nie radzili sobie ze sztuczkami technicznymi oraz kombinacyjną grą Smoków.
W 65. minucie do Alonso i Dantego dołączył Boateng, który źle obliczył tor lotu piłki, minął się z nią i umożliwił Martinezowi znalezienie się w idealnej sytuacji. Snajper zachował zimną krew, minął Neuera i trafił z ostrego kąta! Porto powróciło na dwubramkowe prowadzenie i nie oddało go do końcowego gwizdka, bez trudu broniąc się przed nieprzemyślanymi ataku Bayernu. Podopieczni Guardioli w końcówce dali dowód swojej bezradności w ofensywie. Końcówka nie dostarczyła żadnych emocji, bowiem Smoki skupiały się już na bezbłędnej grze obronnej.
Nie najlepiej w Portugalii wypadł Robert Lewandowski, który de facto tylko raz zagroził Fabiano, minimalnie przenosząc piłkę nad poprzeczką. Przed rewanżem, który odbędzie się już 21 kwietnia, Guardiola ma spory ból głowy. Na szczęście dla niego będzie już mógł skorzystać z usług Bastiana Schweinsteigera i Francka Ribery'ego.
Paris Saint-Germain - FC Barcelona 1:3 (0:1)
0:1 - Neymar 18'
0:2 - Suarez 67'
0:3 - Suarez 79'
1:3 - van der Wiel 82'
Składy:
PSG: Sirigu - van der Wiel, Marquinhos, Silva (21' Luiz), Maxwell - Rabiot (65' Lucas), Cabaye, Matuidi - Lavezzi, Cavani, Pastore.
Barcelona: ter Stegen - Montoya (80' Adriano), Pique, Mascherano, Alba - Rakitić (74' Mathieu), Busquets, Iniesta (53' Xavi) - Messi, Suarez, Neymar.
Żółte kartki: Cabaye (PSG) oraz Pique, Messi (Barcelona).
Sędzia: Mark Clattenburg (Anglia).
FC Porto - Bayern Monachium 3:1 (2:1)
1:0 - Quaresma (k.) 3'
2:0 - Quaresma 10'
2:1 - Thiago 28'
3:1 - Martinez 65'
Składy:
Porto: Fabiano - Danilo, Maicon, Martins Indi, Sandro - Herrera, Casemiro, Torres (75' Neves) - Quaresma (85' Evandro), Martinez, Brahimi (79' Hernani).
Bayern: Neuer - Rafinha, Boateng, Dante, Bernat - Lahm, Alonso (74' Badstuber), Thiago - Mueller, Lewandowski, Goetze (56' Rode).
Żółte kartki: Casemiro, Sandro, Danilo (Porto) oraz Neuer, Bernat, Lahm, Rode (Bayern).
Sędzia: Carlos Velasco Carballo (Hiszpania).
Świetne Porto! Oby się Czytaj całość
Co do mecz Czytaj całość