Runda jesienna była dla obu drużyn rewelacyjna. Spotkania rewanżowe nie wychodzą im jednak równie dobrze. W 26. kolejce ROW Rybnik i MKS Kluczbork stanęli naprzeciw siebie, i nie stworzyli porywającego widowiska.
[ad=rectangle]
W pierwszej części spotkania gospodarze nie zagrozili poważnie bramce Oskara Pogorzelca. Z kolei skórę rybniczanom w 32. minucie gry uratował Daniel Kajzer, który wyszedł zwycięsko z pojedynku sam na sam z Piotrem Gielem. - W pierwszej połowie lepiej operowaliśmy piłką, ale to nie przełożyło się na sytuacje. Po zmianie stron gra się wyrównała, jednak piłka to gra błędów i my je wykorzystaliśmy - mówi trener zielono-czarnych, Marcin Prasoł.
Zachowanie defensorów rozwścieczyło Andrzeja Konwińskiego, tych w pojedynkę załatwił Paweł Mandrysz. - Można powiedzieć, że przegraliśmy mecz na własne życzenie. W pierwszej połowie pewniej przy piłce czuli się gospodarze, mieli więcej płynności w środkowej strefie boiska. Natomiast to my stworzyliśmy bardzo klarowną okazję bramkową, której niestety nie wykorzystaliśmy. W II połowie, kiedy paradoksalnie zaczęliśmy śmielej grać i gra zaczęła nam się układać, zrobiliśmy rywalowi prezent. Najpierw poszło niecelne podanie w pusty sektor boiska i w tej sytuacji moi zawodnicy stanęli. Zabrakło im komunikacji, nie było decyzji. Na gorąco, uważam, że przynajmniej jeden z nich mógł tę piłkę jeszcze przejąć. Bardzo przytomnie zachował się młody pomocnik ROW-u i przegrywaliśmy 0:1. Druga bramka to był cios, po którym piłkarze nie zdążyli się otrząsnąć i w zasadzie było już po meczu - analizuje szkoleniowiec gości.
Zawody rozkręciły się dopiero w ostatnim kwadransie gry. Dla zespołu z Kluczborka było już jednak za późno, by odmienić losy spotkania. - Muszę przemyśleć w jaki sposób podejść do meczu ze Stalą Stalowa Wola, dlatego że niektórym zawodnikom zabrakło jakości. Za tydzień odbędzie się mecz o życie dla MKS-u. Nie mamy innego wyjścia jak wygrać - puentuje trener Konwiński.
Chwile niepokoju zażegnano natomiast w Rybniku, gdzie gospodarze wreszcie odnieśli zwycięstwo. - Po porażce w Puławach, spotkanie z MKS-em było dla nas bardzo ważne, żeby się odbudować. Myślę, że to nam się udało. Widać było w naszej grze trochę nerwowości, która objawiała się niedokładnością podań. Ważne było także zachowanie czystego konta, bo w poprzednich meczach to nam nie wychodziło. Dlatego cieszymy się podwójnie. Zawodnicy zostawili bardzo dużo zdrowia, ponieważ był to mecz, którym chcieliśmy pokazać, że wracamy na właściwe tory. Dziękuję piłkarzom za zaangażowanie i walkę. Cieszymy się, że zostało to potwierdzone trzema punktami - kończy trener Prasoł.