ROW 1964 Rybnik nie był zbyt wymagającym rywalem dla drużyny Dariusza Dźwigały, którzy wbili gospodarzom cztery gole. Przyjezdni zbliżyli się do starcia z Cracovią już w 24. minucie spotkania, kiedy na listę strzelców po raz pierwszy wpisał się Szymon Matuszek.
[ad=rectangle]
- Zespół z Rybnika dobrze wyszedł na pierwszą połowę ale strzelona przez nas bramka podcięła im skrzydła. Myślę, że wygraliśmy ten mecz rutyną i doświadczeniem. Po dwóch trafieniach ze stałych fragmentów grało się nam łatwiej. Mierzyliśmy się z młodą drużyną i skrupulatnie to wykorzystaliśmy - ocenia potyczkę w Pucharze Polski 26-letni zawodnik.
Akcja, która zakończyła strzelaninę na Gliwickiej była ukoronowaniem występu Matuszka. Jego bramkę poprzedziło świetne rozegranie rzutu wolnego. - Ten stadion jest dla mnie dość szczęśliwy. Rozegrałem tu dwa mecze, a zdobyłem trzy gole. Zawsze miło będę to wspominał - cieszy się Matuszek, który wpakował rybniczanom bramkę jeszcze w I lidze w sezonie 2013/14.
Zwycięstwo nad II-ligowcem pozwoliło piłkarzom Dolcanu poczuć się lepiej przed inauguracją rozgrywek. - Można nabrać pewności, bo też nie straciliśmy żadnej bramki. Sam zdobyłem dwa gole i myślę, że jak na defensywnego pomocnika to dobry wynik. W meczach towarzyskich przed ligą również udało mi się strzelić dwie bramki. To dobry prognostyk przed startem sezonu.
Pierwszą kolejkę Dolcan Ząbki rozegra z Pogonią Siedlce. - Przez cały miesiąc się zgrywaliśmy i to przynosi efekty. Z niecierpliwością czekamy na pierwszy mecz w lidze - dodaje Matuszek, który powoli zerka również na starcie z Cracovią w 1/16 finału Pucharu Polski. - Cieszy, że wreszcie zagramy z jakimś dobrym przeciwnikiem z ekstraklasy. Na przykładzie Błękitnych można się fajnie wypromować, jako klub i zawodnicy. Te rozgrywki śledzą ludzie z całej Polski, a atrakcyjny rywal, to taka jakby nagroda dla piłkarzy - kończy zawodnik.