Dolcan Ząbki liczył na drugie zwycięstwo w sezonie i prezentował się solidnie - przynajmniej w konstruowaniu akcji. Mimo to zespół przegrał 2:3 w Nowym Sączu z Sandecją. - Tak to w piłce bywa. Nie zawsze w naszych realiach wygrywa zespół lepszy - stwierdził szkoleniowiec Dolcanu, po czym dodał: - Martwi mnie to z jaką łatwością tracimy bramki. To nie jest tak, że rywale trafiają, bo są lepsi, ale po prostu sami sobie strzelamy te bramki. Poza tym trudno mieć jakieś większe zastrzeżenia do mojego zespołu.
[ad=rectangle]
Przy bramce otwierającej wynik spotkania "popisał się" Szymon Matuszek. Przed bramką tak próbował przyjąć piłkę, że potknął się i przewrócił. Wykorzystał to Arkadiusz Aleksander. Piłkarze Dolcanu pokazali niefrasobliwość także przy drugiej bramce dla biało-czarnych. Szymon Sawala nie trafił dobrze w piłkę przy próbie wybicia sprzed linii bramkowej i mógł zaliczyć swojaka, ale nogę dołożył jeszcze Bartłomiej Dudzic. Chwilę później ten sam zawodnik strzelił trzeciego gola dla swojego zespołu. Tym razem przyjezdni nie mieli już za wiele do powiedzenia.
Ekipie z Ząbek nie pomogła spora przewaga w posiadaniu piłki w ostatnich minutach spotkania. Wynik już się nie zmienił. - Przegrywaliśmy 2:3 i praktycznie zamknęliśmy Sandecję na ich przedpolu. Brakowało tego ostatniego podania przede wszystkim z bocznej strefy. Ważnym momentem były też 2-3 sytuacje przy prowadzeniu 2:1. Po strzeleniu trzeciej bramki pewnie już byśmy nie przegrali tego spotkania. Boli nas, że przegraliśmy na własne życzenie - żałował Dariusz Dźwigała.