Z końcem sierpnia treningi z Piastem Gliwice rozpoczął Martin Bukata. Pomocnik szybko przypodobał się Radoslavowi Latalowi i miał zostać nowym zawodnikiem niebiesko-czerwonych. Wiele mediów podało informację, że Słowak podpisał kontrakt z Piastunkami, ale informacji tych nie potwierdzano w klubie. Kolejki mijały, a słuch o Bukacie zaginął. Aż do teraz.
Wypłynęła informacja, że 22-latek musiał wrócić do FC VSS Koszyce. Wszystko przez to, że nie dogadał się on co do odejścia z klubem. Na nic zdały się pozytywne testy medyczne i negocjacje o kontrakcie indywidualnym w Piaście - słowacki klub skierował sprawę do arbitrażu słowackiej federacji. Wobec tego Bukata dogadał się, że do czasu rozstrzygnięcia sporu będzie pełnoprawnym piłkarzem słowackiej drużyny. Występował i grał dla tego klubu, aż nastąpił koniec października. Wówczas umowa Bukaty z FC VSS Koszyce wygasła, a ten stał się wolnym zawodnikiem.
Może się zatem wydawać, że nic już nie stoi na przeszkodzie, aby pomocnik związał się z liderem polskiej Ekstraklasy. On sam chce tego transferu, a i przy Okrzei czekają na niego z niecierpliwością. W rzeczywistości wcale tak różowo nie jest.
- Czekamy na decyzję Słowackiego Związku Piłki Nożnej i potwierdzenie, że Martin Bukata może podpisać kontrakt - mówi portalowi WP SportoweFakty.pl Maciej Smolewski, rzecznik prasowy Piasta Gliwice.
Czy zatem jest szansa, że Martin Bukata jeszcze w tym roku zagra w niebiesko-czerwonych barwach? Ciężko powiedzieć. Piast może długo czekać na decyzję ze słowackiej strony, która nie ma określonego czasu na odpowiedź.