Bundesliga: Aubameyang powiększa przewagę nad Lewandowskim. Wygrana Borussii Dortmund, bezradny Tytoń

Borussia Dortmund wygrała z VfB Stuttgart 4:1, a Pierre-Emerick Aubameyang znowu trafił do siatki. Gabończyk ma już 17 goli, czyli o trzy bramki więcej niż Robert Lewandowski.

Kolejny mecz w podstawowym składzie zaliczył Łukasz Piszczek. Do jedenastki Stuttgartu wrócił z kolei Przemysław Tytoń, który przed tygodniem ze względu na chorobę został przed telewizorem.

Gracze BVB sprawdzili formę Tytonia błyskawicznie. Już w pierwszych minutach polski bramkarz musiał interweniować po strzale Henricha Mchitarjana. Odbitą przez niego piłkę dopadł Gonzalo Castro. Obrona zespołu przyjezdnego tylko przyglądała się, jak były pomocnik Bayeru Leverkusen trafia do siatki głową.

Gapiostwo dało o sobie znać również chwilę później. Pierre-Emerick Aubameyang otrzymał dobre podanie do boku i mógł spokojnie przyjąć futbolówkę, a następnie zastanowić się, jakie rozwiązanie byłby najbardziej optymalne. Tuż po opanowaniu piłki przez Gabończyka, doskoczyć do niego postanowił obrońca VfB oraz Tytoń. Błąd w komunikacji spowodował, że Aubameyang mógł swobodnie przelobować reprezentanta Polski.

Napastnik Borussii w obecnym sezonie rywalizuje o armatę dla króla strzelców z Robertem Lewandowskim. Po niedzielnym spotkaniu ma już trzy bramki więcej niż gracz Bayernu Monachium. Co ciekawe - dokładnie tyle samo trafień po 13 kolejkach miała na koncie cała drużyna Schalke 04. Pod koniec meczu Aubameyangowi udało się jeszcze wyjść sam na sam z Tytoniem i posłać piłkę tuż obok niego.

Wracając do polskiego bramkarza, poza pomyłką przy golu na 2:0, golkiper VfB Stuttgart bronił naprawdę dobrze. Jego czujność kilkakrotnie wyciągała z opresji defensywę zespołu przyjezdnego, która nie tylko tego popołudnia wyglądała nieskładnie. Czasami aż żal patrzeć na partnerów Tytonia. Nie dość, że grają słabo, to jeszcze mają ogromnego pecha. Przypomniał o tym Georg Niedermeier, który próbując zablokować dośrodkowanie Marco Reusa, zdobył bramkę samobójczą.

Jeśli zaś chodzi o Piszczka, grał całkiem nieźle, lecz jedyny gol gości padł właśnie po błędzie. "Piszczu" najpierw świetnie zatrzymał na linii bramkowej strzał Timo Wernera, a potem podał wprost pod nogi przeciwnika. Ten wykorzystał prezent Polaka z zimną krwią.

Borussia Dortmund - VfB Stuttgart 4:1 (2:1)
1:0 - Gonzalo Castro 3'
2:0 - Pierre-Emerick Aubameyang 19'
2:1 - Daniel Didavi 40'
3:1 - Georg Niedermeier (sam.) 65'
4:1 - Pierre-Emerick Aubameyang 90'

Borussia Dortmund: Roman Burki - Łukasz Piszczek, Sokratis Papastathopoulos, Sven Bender, Marcel Schmelzer - Ilkay Gundogan (89' Adrian Ramos), Gonzalo Castro - Henrich Mchitarjan, Shinji Kagawa (60' Julian Weigl), Marco Reus (80' Mats Hummels) - Pierre-Emerick Aubameyang

VfB Stuttgart: Przemysław Tytoń - Daniel Schwaab, Georg Niedermeier, Timo Baumgartl, Emiliano Insua - Lukas Rupp (86' Marvin Wanitzek), Christian Gentner - Alexandru Maxim (70' Robbie Kruse), Daniel Didavi, Filip Kostić - Timo Werner (82' Borys Taszczy)

Żółta kartka: Papastathopoulos 52' (BVB)

Sędziował: Manuel Graefe (Berlin)

Widzów: 80000

Mateusz Karoń

[multitable table=622 timetable=10723]Tabela/terminarz[/multitable]

Komentarze (0)