Kiedyś śnieżne zaspy, dzisiaj Turcja i Hiszpania - okresy przygotowawcze polskich drużyn przeszły wielką metamorfozę

Mateusz Karoń
Mateusz Karoń

W Niemczech Kobylański zderzył się również z zupełnie innym sposobem prowadzenia zespołu. - W Hannoverze 96 trenował mnie Franz Gerber. Zazwyczaj siadał na piłce, a my graliśmy. Niemal każde zajęcia to dzielenie nas na dwie drużyny i gierka. Czuliśmy się naprawdę dobrze - zaznacza.

Reformatorzy

Jeśli chodzi o Polskę, jednym z fanów nowinek był Adam Nawałka. Selekcjonera fascynował włoski styl. Na stażu w AS Roma podpatrzył między innymi bieganie po piasku. Później - gdy został trenerem Wisły Kraków - wprowadził między innymi ten element. Piłkarze biegali w kółko po niewielkim prostokącie, co rozwścieczało ich do czerwoności.

- A to jest doskonały sposób na wzmocnienie stawów po skręceniach. Miałem kontuzję kostki i plaża bardzo mi wtedy pomogła. Oczywiście, trzeba takie zajęcia dozować. Później zawodnicy mogą mieć problemy z poruszaniem się po równej murawie - analizuje Murawski.

Za reformatorów naszego futbolu uważa się Oresta Lenczyka oraz świętej pamięci doktora Jerzego Wielkoszyńskiego. - Były momenty, że rozmawialiśmy przez telefon codziennie. Spieraliśmy się w wielu kwestiach. Paradoksalnie, to nas zbliżyło. On badał lekkoatletów, a ja prowadziłem piłkarzy. Na podstawie wniosków obu stron sformułowaliśmy tezę: w futbolu liczy się szybkość. Jedni ją mają i można tę cechę pielęgnować. Inni nigdy jej mieć nie będą, ale podciągnąć coś da się zawsze. Pan mówi o tym "nowinki", a dla nas były one kontynuacją analitycznej pracy podczas zajęć i po nich. Robiliśmy to w latach 1983-87 - mówi Lenczyk.

- Doktorowi bardzo podobała się moja koncepcja polegająca na wprowadzeniu ogólnorozwojowych elementów do treningu piłkarskiego. Zaczęliśmy zbierać tego efekty. Środowisko patrzyło na nas niechętnie, śmiali się z tego. Inni byli wtedy na etapie opowieści o ładowaniu akumulatorów. Wiele, wiele lat później polscy szkoleniowcy słuchali z uwagą wykładów Edwarda Kowalczuka, który odpowiada za przygotowanie w Hannoverze 96. Dla Polaków było to wielkie zaskoczenie i przełom. A my byliśmy zdziwieni ich zdziwieniem. Przecież próbowaliśmy im podsunąć te same metody dużo wcześniej - dodaje Lenczyk.

Z oporami do nowoczesnych treningów podchodzili również sami zawodnicy. Szczególnie niechętnie reagowała starszyzna. - Stwarzali duży problem, bo mieli największy autorytet w drużynie. Uwagi z ich strony utrudniały nam pracę. Mimo to dalej robiliśmy swoje. Zależało nam na indywidualnym podejściu. Gdy patrzę na te zagadnienia z perspektywy czasu, jestem szczęśliwy. Kilku moich podopiecznych namiętnie krytykowało ćwiczenia z drążkiem czy gumami, a potem przyznawali rację. Niektórzy sami zostali trenerami - mówi Lenczyk.

W tej grupie znajduje się między innymi Waldemar Fornalik. - Już kiedy grałem w Polonii Bytom, wprowadzał nowoczesne formy treningu, po których czuliśmy się zdecydowanie lepiej. Pamiętam też rozciąganie i sport testery. Miałem trenerów uważających je za zło. Wmawiali nam, że sami przygotują nas lepiej - mówi Murawski.

Radykalne zmiany

- Pamiętam, że pulsometry najpierw pojawiały się u poszczególnych zawodników. Myśmy bardzo o taki sprzęt zabiegali, ale brakowało pieniędzy. Wówczas to były bardzo drogie rzeczy. Nie zapomnę, jak jeden z szkoleniowców chwalił się, że oni badają cały zespół. "A jak często to robicie?" - spytałem go. "Raz do roku" - odpowiedział. "No to lepiej, żebyście już wcale ich nie badali" - powiedziałem wtedy. No bo jaki sens ma monitorowanie piłkarza tak rzadko? Trzeba to robić możliwie najczęściej. Zdarzało się kilka testów w miesiącu. Tylko wtedy da się zapobiec spadkowi formy, jaki nastąpił choćby u naszych szczypiornistów podczas mistrzostw Europy - wyjaśnia Lenczyk i podkreśla, że teraz wszystko wygląda dużo lepiej. - Proszę spytać Jakuba Błaszczykowskiego. On dzięki doktorowi Wielkoszyńskiemu doszedł bardzo daleko. Miał ciągłe kłopoty z kontuzjami i po konsultacji otrzymał dodatkowy plan treningowy - dodaje.

Przez te wszystkie lata w polskiej piłce zmieniło się wiele. Zawodnicy są regularnie sprawdzani, a na zimowe obozy przygotowawcze latają do ciepłych krajów. Górskie szczyty zastąpiły treningi z piłkami. Zamiast zasp śnieżnych - podgrzewane płyty. Zaliczyliśmy skok pod niemal każdym względem. Rewolucja ominęła tylko najważniejszą kwestię - poziom piłkarski.

Mateusz Karoń

Nowy napastnik Lecha - nowa gwiazda Ekstraklasy?
Źródło: TVP S.A.
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×