Krzysztof Mączyński: Do kontuzji doprowadziłem sam. Euro to nie wszystko

Mateusz Skwierawski
Mateusz Skwierawski

Przez czas, gdy leczył pan uraz, sporo się pozmieniało. Ostatnie mecze reprezentacji pokazały, że kadra potrafi dobrze funkcjonować bez Krzysztofa Mączyńskiego. Pana pozycję zajął Piotr Zieliński, który w końcu przeniósł formę z klubu na drużynę narodową.

- To fantastycznie, że reprezentacja daje kibicom tyle radości. Piotrek zagrał solidnie już przeciwko Islandii w listopadzie. Na tamtym zgrupowaniu wyglądał bardzo dobrze. Fajny chłopak, dobrze wyszkolony technicznie, z papierami na wielką grę. Od tamtego zgrupowania zaczął sobie radzić bardzo dobrze.

Miejsca w środku pomocy są tylko dwa...

- Wiem, ale kadra nie gra tylko jednego meczu.

Bierze pan pod uwagę, że nie pojedzie na Euro?

- Chciałbym nie brać. Liczę na to, że będę walczył o wyjazd do samego końca. Jeżeli się jednak nie uda, to świat się nie skończy. Będą inne mecze, inne turnieje. Dziś inaczej podchodzę do pewnych spraw. Nie jest dla mnie najważniejsze, by pojechać na mistrzostwa Europy, bić się o to za wszelką cenę. Mam jeszcze kilka lat gry przed sobą, to ważniejsze niż jeden turniej. Nie o to chodzi, by po nim coś się skończyło.

Skromnie.

- Od samego początku tak myślałem. Fakt, że trafiłem do kadry, już był dla mnie zaszczytem. Liczy się forma tu i teraz, a nie to, co było wcześniej. Dziś Piotrek wygląda bardzo dobrze i zasługuje, by grać. Ja walczę o 23-osobową kadrę.

W Wiśle "odpalił" z kolei Rafał Wolski.

- Dobrze wkomponował się w zespół, takich ludzi, z takimi umiejętnościami nam potrzeba. Nie poradził sobie na zachodzie, ale może zaraz znowu tam trafi. Może z nim być podobnie jak z Zielińskim, który poszedł na wypożyczenie z Udinese do Empoli i osiągnął wysoką formę. W Krakowie ma warunki, by odbudować się mentalnie i fizycznie. Ja jednak wierzę w swoje umiejętności, znam swoje atuty. Będę walczył o miejsce w pierwszym składzie Wisły.

Ma pan 28 lat. Myśli pan jeszcze o wyjeździe za granicę?

- Są takie plany, ale dziś liczy się Wisła. Na pewno przemyślę ewentualną ofertę z klubu zagranicznego. Najpierw jednak trzeba wrócić do dyspozycji.

Na przykład kolejną ofertę z Chin?

- Ten kierunek odpada ze względu na dziecko. Poza tym - drugie jest w drodze. Żona jest w szóstym tygodniu ciąży.

Komentarze na temat pana transferu do tego kraju musiały pana bardzo denerwować.

- To było ryzyko. Spróbowałem. Do Katowic przyjechała do mnie pani właściciel Guizhou Renhe. Podała rękę, opowiedziała, jak to będzie wyglądało. To był dobry wybór. Miałem wtedy udany okres w Górniku Zabrze. Konsultowałem decyzję z trenerem Nawałką, dał mi zielone światło. To również był dla mnie pozytywny bodziec, dlatego nie bałem się pojechać. Nagonka była, że jadę kończyć karierę. A dziś widzimy, co się tam dzieje, jacy zawodnicy tam trafiają. Będąc w Chinach, przeczuwałem, co się kroi. Kwestią czasu było, aż prezesi sięgną głębiej do portfela. Dziś się śmieję, nie denerwuję. Widziałem niektóre memy, że przetarłem szlak dla gwiazd, które tam wyjechały.

Rozmawiał: Mateusz Skwierawski

Zobacz wideo: Iwański: ludzie z Lechii nie do końca są w porządku


Pomóż nam ulepszać nasze serwisy - odpowiedz na kilka pytań.
Kto obok Grzegorza Krychowiaka powinien grać w środku pomocy reprezentacji Polski?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×