Polacy w centrum tragicznych zdarzeń. Na ich oczach ginęli ludzie

Maciej Kmita
Maciej Kmita
F-16 nad Ankarą

W nocy z 15 na 16 lipca 2016 roku świat śledził relacje z Turcji. Nad Bosforem doszło do - jak się szybko okazało - nieudanego wojskowego puczu, a w samym centrum wydarzeń znalazł się Łukasz Szukała. Reprezentant Polski jest zawodnikiem Osmanlisporu Ankara, a dramat tamtej nocy obserwował z... balkonu swojego mieszkania.

Podczas zamachu stanu Szukała był w kontakcie z dziennikarzem Polsatu Sport, Sebastianem Staszewskim. "Jeszcze nie wiem co, ale coś się dzieje. Siedzimy w restauracji, a nad Ankarą leci dziesięć samolotów F-16" - relacjonował Staszewski wymianę wiadomości z Szukałą.

"Chyba atakują rząd turecki. Wojsko chce władzy. Coś wybuchło. Na twarzach czuliśmy ciepły podmuch. Nie wiem, co się dzieje. Wszędzie policja, wszystko zamknięte" - pisał reprezentant Polski.

"Wojsko atakuje! Wszędzie latają samoloty, helikoptery, coś wybucha. Wyłączyli nawet Twittera", "Jestem już w mieszkaniu. Ode mnie jest 300 metrów do tureckiej telewizji. Latają tu helikoptery, słyszysz chyba, i strzelają do budynku. Słyszymy strzały. Wyłączyli światła" - informował Szukała.

Mieszkanie Polaka jest położone obok budynku telewizji TRT, który armia najpierw przejęła, a następnie ostrzelała. "Pełno helikopterów. Co chwilę słychać strzały. Stoję na balkonie i widzę, jak ostrzeliwują ten wieżowiec" - donosił Szukała.

Reprezentant Polski chciał ewakuować się z Turcji wynajętym samolotem, ale lotniska szybko zostały zamknięte. Zamach stanu trwał raptem kilka godzin i jeszcze przed świtem Recep Erdogan odzyskał kontrolę nad państwem. Nieudany pucz pochłonął 312 żyć.

Al-Ka'ida w Wagadugu

Świadkiem zamachu stanu, ale w Burkina Faso, był Bogusław Baniak. Podczas pobytu w Afryce polski szkoleniowiec przeżył też zamach terrorystyczny w Wagadugu. W styczniu islamscy terroryści z afrykańskiego odłamu Al-Ka'idy zaatakowali hotel Splendid, zabijając 30 osób, a raniąc 56.

- Byłem w domu i oglądałem w sieci mecz Polska - Serbia. W trakcie dostałem telefon, żeby pod żadnym pozorem nie wychodzić. Potem słyszałem strzały, ale to już chyba było wojsko, które dotarło do hotelu. Terroryści byli podobno z Nigerii i prawdopodobnie chcieli uderzyć w momencie, gdy w restauracji hotelowej znajdowały się rodziny pracowników ambasad. W każdy piątek po pracy one się tam spotykają na kolacji. Moment ataku nie był więc wybrany przypadkowo - mówił Baniak WP SportoweFakty.

- To był dla nas ogromny szok, bo tu wcześniej nie dochodziło do żadnych tego rodzaju zdarzeń. Z domu do hotelu, w którym rozegrała się ta tragedia, mam dziesięć minut jazdy samochodem. Jeszcze niedawno chodziłem tam na śniadania, znam kelnerów, zresztą dwóch z nich to moi podopieczni z reprezentacji. Na szczęście w wtedy mieli wolne - komentował trener, który prowadził juniorską reprezentację Burkina Faso.

Maciej Kmita 

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×