Mecz Jagiellonia Białystok z Lechem Poznań był hitem 18. kolejki Lotto Ekstraklasy. W doliczonym czasie gry zrobiło się gorąco, a dyskusje i sprzeczki przeniosły się do szatni.
Wszystko za sprawą sytuacji, w której o piłkę walczyli Jacek Góralski i Tomasz Kędziora. Piłkarz Jagi zgodnie z przepisami odebrał futbolówkę, po czym sam został nadepnięty i upadł. Rzut wolny dla Lecha był sędziowską pomyłką. Kosztowną, bowiem Lech zdobył gola do szatni. - Nie było faulu. Wybiłem piłkę! Tomek Kędziora podszedł do mnie i powiedział, że to ewidentny faul dla nas. Arbiter podyktował jednak rzut wolny w drugą stronę i Lech zdobył z tego gola do szatni. Była to zła decyzja pana sędziego. - komentował zamieszany w całe zdarzenie Góralski.
W trakcie spotkania w mocnych słowach o postawie sędziego wypowiadał się Michał Probierz. Swoje pretensje przeniósł do szatni. W przerwie został wyrzucony na trybuny. Czekają go teraz 2 mecze dyskwalifikacji. - Od razu dyskwalifikacja? O Jezu! Nie wiedziałem, że tak jest. Dziękuje za informacje - nie krył zdziwienia Góralski. - Z pewnością będzie to dla nas ciężka sytuacja. Zawsze lepiej jak trener jest przy linii. Co do samej sytuacji, to początkowo nie zauważyłem, że nie ma go na ławce. Zorientowałem się dopiero po 10 minutach.
Wedle przepisów każdy szkoleniowiec, który w meczu Lotto Ekstraklasy zostanie usunięty z ławki rezerwowych, zostaje zdyskwalifikowany na dwa najbliższe ligowe spotkania, podczas których nie może pełnić żadnych oficjalnych funkcji.
Probierz "odpocznie" w dwóch ostatnich meczach tego roku, z Arką w Gdyni i Wisłą Płock w Białymstoku.
ZOBACZ WIDEO Zobacz fenomenalną bramkę Grosickiego! Gol sezonu? [ZDJĘCIA ELEVEN]