Decyzja o przenosinach Górnika Łęczna do stolicy województwa lubelskiego wzbudziła ogrom kontrowersji i zaowocowała bojkotem ze strony najbardziej zagorzałych kibiców. Trybuny Areny Lublin zwykle świecą więc pustkami. Od październikowego meczu ze Śląskiem Wrocław frekwencja stopniowo spada i podczas niedzielnego spotkania z Piastem Gliwice wyniosła zaledwie 1401 osób. To najgorszy wynik w Lotto Ekstraklasie.
Tę frekwencję zawyżyła grupa fanów z Łęcznej, którzy zdecydowali się na protest w nowej formie - pojawili się na Arenie Lublin i głośno wyrażali swoje niezadowolenie z obecnej sytuacji, a klub docenia ich obecność. - Cieszymy się, że nasi najlepsi przyjaciele pojawili się na meczu. Przeprowadziliśmy się na Arenę z powodów biznesowych, ale nasz dom jest w Łęcznej. Klub jest otwarty na dialog - dla WP SportoweFakty wyjaśnia rzecznik prasowy Górnika Jakub Drzewiecki.
Prezes Artur Kapelko często podkreśla, że przenosiny do Lublina pod kątem biznesowym okazały się zasadne. Sportowo jednak Górnik nie radzi sobie najlepiej i zajmuje ostatnie miejsce w tabeli. Łęczyńska drużyna walczy o utrzymanie w Lotto Ekstraklasie i na razie nie zapadła decyzja czy w przyszłym sezonie nadal będzie grała na Arenie Lublin. - Jesteśmy na etapie budowania fundamentów klubu ekstraklasowego i solidnej struktury finansowej. Na chwilę obecną mamy podpisaną umowę z MOSiR Bystrzyca do końca bieżącego sezonu. Potem zobaczymy, co dalej - tłumaczy Drzewiecki.
ZOBACZ WIDEO Na kłopoty Messi. Zobacz skrót meczu Atletico Madryt - FC Barcelona [ZDJĘCIA ELEVEN]