Puszka coli, suczka Ina i gole, których nie było. To przez to powtarzano piłkarskie mecze

Michał Fabian
Michał Fabian

Niemiecki klub Borussia Neunkirchen "zaliczył" aż dwie powtórki meczów w jednym sezonie (1978/79). Ekipa z Saary broniła się przed spadkiem z 2. Bundesligi (wówczas podzielonej na grupy; Borussia grała w południowej). 21 października 1978 r. podejmowała walczący o awans do Bundesligi zespół Stuttgarter Kickers.

Przy stanie 3:3 - w 63. minucie - na bramkę gości uderzał Dieter Kobel. To było niecelne uderzenie, ale z niektórych miejsc na trybunach można było odnieść wrażenie, że padł gol. - Strzelałem z ok. 20 metrów. Piłka minęła słupek z prawej strony i uderzyła w słupek podtrzymujący siatkę, a następnie potoczyła się po siatce. Rolf Gerstenlauer, bramkarz Kickers, poszedł za bramkę, by wziąć piłkę i wznowić grę. Wielu kibicom wydawało się, że piłka wpadła do bramki, dlatego cały sektor krzyczał "Gol". Być może to trochę zmyliło sędziego. Ale także sędzia liniowy myślał, że piłka była w bramce - wspominał Kobel w rozmowie z portalem 11freunde.de. Arbiter główny - po konsultacji z asystentem - wskazał na środek boiska.

Zdenerwowani goście protestowali. Kończyli mecz w "9" - jeden piłkarz Kickers wyleciał z boiska za niesportowe zachowanie, drugi za brutalny faul. Borussia utrzymała wynik i sensacyjnie wygrała 4:3, ale długo się tymi punktami nie nacieszyła. Po analizie zapisu telewizyjnego boiskowy rezultat został anulowany, a mecz nakazano powtórzyć. W drugim podejściu - tuż przed świętami Bożego Narodzenia (23 grudnia 1978 r.) - lepszy okazał się zespół ze Stuttgartu, który zwyciężył 1:0.

Owczarek "bohaterem" derbów Saary

Aż trudno w to uwierzyć, ale nie był to jedyny mecz Borussii Neunkirchen w tamtym sezonie, który został powtórzony. W derbach Saary z FC Saarbruecken (10 grudnia 1978 r.) doszło do przedziwnego skandalu, którego główną bohaterką została... suczka.

- Żaden z 22 piłkarzy, lecz suczka, rasowy owczarek niemiecki, wabiąca się Ina była kluczową postacią derbów Saary. Ugryzła jednego z piłkarzy Saarbruecken, który następnie musiał zostać zmieniony - czytamy w książce Volkera Bergmeistera i Ericha Schecka "Was für ein Tag! 366 Kalendergeschichten rund um den Fussball" (w wolnym tłumaczeniu: "Co za dzień! 366 krótkich opowieści o futbolu"). Poszkodowanym był Erich Unger.

Borussia wygrała wspomniane derby 2:1, ale wkrótce i to zwycięstwo zostało anulowane. - DFB kazał powtórzyć także i ten mecz, ale z Saarbrücken wygraliśmy również w drugim podejściu - wspominał Dieter Kobel. Derby powtórzono jednak dopiero 1 maja 1979 r, gdy sytuacja Borussii w tabeli była już bardzo trudna. Zwyciężyła 1:0, ale i tak nie uratowało to jej przed spadkiem (zakończyła ligę na ostatnim miejscu).

"Phantom-Tor" w Monachium

O bramce Dietera Kobela z meczu ze Sttuttgarter Kickers Niemcy mówią dziś "Phantom-Tor". Termin ten wprowadzono jednak dopiero w 1994 r. Po tym, co wydarzyło się podczas pojedynku na stadionie olimpijskim w Monachium pomiędzy Bayernem a FC Nuernberg.

23 kwietnia 1994 r. spotkały się drużyny, które miały zgoła odmienne priorytety. Bayern walczył o mistrzostwo, ekipa z Norymbergi - o ligowy byt. W 26. minucie monachijczycy wykonywali rzut rożny. Po dośrodkowaniu piłki przedłużył Oliver Kreuzer i spadła ona pod nogi Thomasa Helmera.

- Był wyraźnie zaskoczony, że nagle znalazł się sam pół metra przed bramką Norymbergi. Próbował w jakiś sposób przepchnąć piłkę za linię. Ale ta odbiła się od lewej i prawej łydki Helmera, później od jego pięty i wyszła w aut - opisywał "Der Spiegel". Rozczarowany Helmer - wówczas obrońca reprezentacji Niemiec - jedną ręką chwycił słupek, drugą pomógł wstać bramkarzowi FC Nuernberg Andreasowi Koepke. Jakież było zdziwienie obu piłkarzy, gdy za moment spojrzeli na sędziego. Hans-Joachim Osmers przyznał Bayernowi bramkę, której nie było. - To jest straszna pomyłka! - krzyczał do mikrofonu komentator telewizji Premiere.

Wszystko przez sędziego liniowego Joerga Jablonskiego, który - gdy Helmer nieporadnie próbował wepchnąć piłkę do siatki - zaczął energicznie wymachiwać chorągiewką. Zareagował na to Osmers. Jeszcze schodząc na przerwę, obaj sędziowie liczyli, że jednak mieli rację. Jablonski ponoć uspokajał arbitra głównego. - Nie martw się. Piłka była wyraźnie za linią - miał mówić. Ale gdy wychodzili na drugą połowę i zobaczyli sytuację na monitorze telewizyjnym, już wiedzieli, że tej decyzji nie da się w żaden sposób obronić.

- Wszyscy na stadionie widzieli, że nie było bramki. Nawet sam Helmer był totalnie zaskoczony - mówił Andreas Koepke. Obrońca Bayernu w wywiadzie z Sat.1 zasłonił się kiepską orientacją: - Szczerze, podczas tej akcji nie widziałem nawet dokładnie, gdzie była piłka. Byłem zdziwiony, ale nie mogłem nic powiedzieć sędziemu, bo nie wiedziałem, co się stało.

NA CZWARTEJ STRONIE PRZECZYTASZ M.IN., DLACZEGO W NIEMCZECH JUŻ NIE POWTARZAJĄ MECZÓW, A TAKŻE DLACZEGO ARSENE WENGER PO WYGRANEJ W PUCHARZE ZAPROPONOWAŁ DRUGIE SPOTKANIE Z RYWALEM

Czy twoim zdaniem mecz Barcelona - PSG powinien zostać powtórzony?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×