Szymon Mierzyński, WP SportoweFakty: Pan grał dotąd tylko w jednym finale Pucharu Polski na PGE Narodowym, ale ten najbliższy będzie już trzecim dla Lecha w ciągu trzech lat. Jeśli tym razem się nie uda, a jesteście murowanym faworytem, będzie mała kompromitacja.
Maciej Gajos: Ten pierwszy finał, w którym nie grałem, oglądałem w telewizji. Pamiętam, że wtedy Lech dominował, a mimo to przegrał. Rok temu wszedłem w końcówce i też nie udało się zwyciężyć. Mam nadzieję, że do trzech razy sztuka. Zrobimy wszystko, by tym razem trofeum pojechało do Poznania.
Piłkarze nie lubią tak mówić, jednak Arka bez wątpienia nie stanowi dla was tak dużego wyzwania jak Legia.
Lech jest faworytem w większości spotkań - bez względu na to czy gra u siebie, czy na wyjeździe. Teraz znów będziemy się musieli zmierzyć z taką rolą. Wiem jakie są opinie, ale to jest finał, jeden mecz i trzeba być odpowiednio przygotowanym. Nie walczymy o trzy punkty, których brak można odrobić w kolejnym spotkaniu. Wszystko zdecyduje się przez te najbliższe 90 minut.
Dla was chyba lepiej, że Arka wylądowała w grupie spadkowej? Gdynianie nie mogą sobie odpuścić ligi.
Na pewno byłoby im łatwiej, gdyby się zakwalifikowali do pierwszej ósemki. Zeszłoby z nich ciśnienie. W obecnych okolicznościach nie mogą na to liczyć, bo wciąż walczą o utrzymanie, a tabela jest mocno spłaszczona. Szczerze mówiąc, nie wiem na ile nam to może pomóc. Mecz meczowi nierówny, mimo wszystko wolałbym się skoncentrować na swojej drużynie.
Wiosną Arka jest najgorsza jeśli chodzi o ligę i stąd zmiana trenera. Leszek Ojrzyński słynie z tego, że potrafi odbudowywać swoje zespoły pod względem mentalnym. Zdąży do wtorku?
Kilka miesięcy temu nikt by nie przypuszczał, że w Gdyni mogą nastąpić takie zmiany. Wiadomo, jakie są metody i temperament trenera Ojrzyńskiego. Nie będę tego oceniać, bo to nie moja rola, ale poza walką o utrzymanie, na pewno wszyscy w Arce myślą również o pucharze. Myślę, że także po to został tam zatrudniony nowy szkoleniowiec. Uważam jednak, że jeśli my zagramy na swoim poziomie, to powinniśmy wrócić do Poznania z pucharem.
ZOBACZ WIDEO Atalanta grała do końca, Juventus stracił punkty. Zobacz skrót [ZDJĘCIA ELEVEN]
Jaki obraz gry zobaczymy w finale? Lech w ciągłym ataku pozycyjnym i Arkę czyhającą na kontry? Tak było choćby w ligowym pojedynku w Poznaniu.
Może to tak wyglądać, choć pewnie Arka spróbuje nas czymś zaskoczyć. W derbach z Lechią miała dobry początek. Grała wysoko, agresywnie i próbowała narzucić swój styl. Nie dało jej to wtedy dobrego wyniku, ale trener Ojrzyński będzie szukał jakiegoś sposobu, by nam zagrozić. Z pewnością rywale analizują nasze lepsze i słabsze momenty.
Ranga meczu też może wpłynąć na jego przebieg?
To jest finał. Tak jak mówiłem, tu nie walczy się tylko o trzy punkty. Trzeba brać pod uwagę każdy scenariusz - włącznie z dogrywką i rzutami karnymi.
Czy mając przed sobą takie wydarzenie jak występ na PGE Narodowym, dało się w ogóle skupić na ligowym spotkaniu z Koroną? Pewnie z tyłu głowy cały czas mieliście finał.
Po podziale punktów zrobiło się bardzo ciasno i każde spotkanie ekstraklasy jest niesamowicie ważne. Na ten czas puchar trzeba było odstawić, w lidze przecież też mamy duży cel.