Zanim sędzia rozpoczął niedzielne spotkanie na Kolporter Arenie doszło do sympatycznej uroczystości, podczas której piłkarze i kibice podziękowali Maciejowi Bartoszkowi za ostatnie miesiące pracy. Dla 40-latka był to przedostatni mecz w roli szkoleniowca Korony. - On żył razem z kibicami, piłkarzami i to się publice podoba. Zawsze był z nim dobry kontakt, czy to media czy to kibice, on jest zawsze otwarty i przez to ta sympatia - powiedział Bartosz Rymaniak.
Kieleccy piłkarze zaprezentowali się w specjalnych koszulkach z napisem "Dziękujemy za wszystko trenerze". I rzeczywiście w stolicy woj. świętokrzyskiego mają za co dziękować. Złocisto-krwiści cały czas walczą o piąte miejsce, a przecież nie brakowało głosów, że stoczą walkę o utrzymanie. - Wiedzieliśmy, że można takie coś zrobić, bo trener bardzo dużo nam pomógł, zrobił z nas drużynę, z którą inne zespoły bały się grać i to cieszy.
Sam Bartoszek na pomeczowej konferencji nie ukrywał, że cała uroczystość mocno go wzruszyła. - Są to miłe chwile i niełatwe. Trudno, żeby było inaczej, oczywiście, że to robi wrażenie, bardzo się cieszę i dziękuję kibicom, którzy z każdym meczem przychodzili tak licznie i cieszę się, że przy tak duże frekwencji przyszło mi się z nimi pożegnać - mówił.
Niestety nie wszystko w tym dniu poszło po myśli gospodarzy. Mimo wielkiej mobilizacji nie udało się pokonać Legii Warszawa. - Wiemy, że naszym celem w każdym meczu jest granie o pełną pulę, i to czy przyjeżdża Legia czy ktoś inny nie robi na nas wrażenia, ale muszę przyznać, że wygrał zespół lepszy i nie ma co mówić, że przypadkowo przegraliśmy - przyznał "Ryman".
- Legia prowadziła grę, my byliśmy zaangażowani, żeby odwrócić losy spotkania. Był to fajny mecz dla oka, dużo akcji, szybkie tempo. Ten wynik nie popsuł tego miłego akcentu przed spotkaniem, to był główny cel, dodatkiem byłby trzy punkty, ale to się nie udało - zakończył 27-letni obrońca.
ZOBACZ WIDEO Juventus Turyn wygrał przed finałem Ligi Mistrzów - zobacz skrót meczu [ZDJĘCIA ELEVEN]