Balli Marzec, prezeska Stowarzyszenia Wspólnoty Kazachskiej w Polsce nie ma żadnych wątpliwości mówiąc nam: - W Kazachstanie wszystko jest związane z polityką. Więcej - wszystko jest związane z prezydentem tego kraju.
Michaił Kozaczkow, dziennikarz z Kazachstanu, przy okazji jesiennego meczu reprezentacji powiedział mi, że 20 lat temu Kazachowie nie myśleli o futbolu tylko o tym, co włożyć do garnka.
Dziś sport odgrywa już tam zupełnie inną rolę. Aleksandra Jarosiewicz z Ośrodka Studiów Wschodnich wyjaśnia: - Kazachstan wziął się za sport, bo prezydent Nursułtan Nazarbajew stara się zbudować narodową tożsamość. Inwestowanie w sport jest jednym z narzędzi budowania dumy narodowej.
W środę z mistrzem tego kraju FK Astana o Ligę Mistrzów [pierwszy mecz III rundy eliminacji, początek o godzinie 16] zagra Legia Warszawa.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: tak rodziny Szczęsnego i Boruca śpiewają wielki hit (WIDEO)
Kazachstan to ja!
Kazachstan to Nursułtan Nazarbajew. Były robotnik budowlany, potem sowiecki sekretarz Komitetu Centralnego zaczął rządzić krajem, gdy ten w 1991 roku oderwał się od ZSRR. Ma 77 lat, oficjalnie jego poparcie wśród obywateli oscyluje wokół 98 procent. Dwa lata temu rozpoczęła się jego piąta kadencja, a Kazachstan, pięciokrotnie większy niż Francja [większość terenu stanowią niezamieszkane stepy i prerie], przez ten czas we wszelkiego rodzaju gospodarczych zestawieniach poszedł mocno w górę. Przemysł rozwinął się ponad 20-krotnie, a kraj zyskał opinię rozwiniętego i stabilnego.
Tyle że jest też druga strona patrzenia na kraj i jego prezydenta. Szczególnie na Zachodzie postrzegany jest jak dyktator, który opozycję w państwie utrzymuje tylko na pokaz. A każdego, kto mu się realnie przeciwstawia, wtrąca do więzienia. Nie raz zachodnie organizacje oskarżały go o łamanie praw człowieka. Cztery lata temu doszło do rozmowy prezydenta z premierem Wielkiej Brytanii Davidem Cameronem. Po niej Nazarbajew powiedział: - Dziękujemy bardzo za rekomendacje i rady, lecz nikt nie ma prawa pouczać nas, jak mamy żyć. Ludzie z pana wyspy patrzą na przestrzeń poradziecką jak na obszar tkwiący w wiekach średnich, którego mieszkańcy jeżdżą na wielbłądach i koniach.
Politycznych wrogów nie toleruje.
Rohat Alijew był mężem jego najstarszej córki Darigi Nazarbajewy. Był wysoko postawionym urzędnikiem, pracował w służbach specjalnych, był ambasadorem Kazachstanu w Austrii. I na pewno nie można powiedzieć, że był święty. Dopóki współpracował z teściem i był częścią reżimu, żyło mu się świetnie. Potem jednak ich drogi się rozeszły, miał własne ambicje. Zapowiedział nawet, że wystartuje w wyborach prezydenckich, a teścia wysyłał na emeryturę. I to był początek jego końca.
Oskarżono go o porwanie i morderstwo dwóch dyrektorów banku. Skazano na 40 lat więzienia, azyl przyznała mu Austria. Potem jeszcze oskarżono go o zlecenie zabójstwa jednego z polityków opozycji. W Austrii siedział w areszcie i w nim - ponoć sam - się powiesił.
Był wielkim krytykiem Nazarbajewa, w swojej książce "Teść Chrzestny" wywlekał największe brudy, odsłaniał kulisy korupcji, rzekomych przestępstw popełnianych przez prezydenta oraz opisywał jego romanse. Za jej cytowanie grozi w Kazachstanie więzienie.
Alijew, co ważne dla obrazu zależności rysowanego przez Balli Marzec, w przeszłości szefował kazachskiej federacji piłkarskiej.
- Przez wiele lat szefem piłkarskiego związku był też Żachsybekow, który teraz jest szefem jego administracji. To jest jakby drugi człowiek w kraju, ma dostęp do prezydenta. W kazachskich warunkach na pewno jest ważniejszy niż szef parlamentu. Ale nawet, gdy rządził futbolem, to był u władzy tej politycznej. Był m.in. ministrem obrony. Sam gra w piłkę. Dziś szefem związku jest wnuk Nazarbajewa. To tylko potwierdza, jak bardzo sport jest związany z władzą - mówi opozycjonistka.
Jerlan Kożhagapanow, wnuk Nazarbajewa i szef kazachskiego futbolu, to syn Rohata Alijewa.
Dyktator
Balli Marzec urodziła się w Kazachstanie, potem mieszkała w Polsce. Za swoją opozycyjną działalność dostała zakaz wjazdu do kraju. Ona obraz Kazachstanu pod rządami Nazarbajewa rysuje czarną kredką.
- Ludzie są zastraszeni, masowo wyjeżdżają. I to nie jest tajemnica, nie mówi tego tylko opozycja. Wykształceni Kazachowie jadą tam, gdzie jest dobrobyt. Akurat dziś [rozmawialiśmy we wtorek] podano, że w tym roku wyemigrowało już 25 tysięcy ludzi. A tu przecież naprawdę mógłby być dobrobyt. Jest cała tablica Mendelejewa. Ropa, gaz, ciężkie metale, ziemia 8,5 razy większa niż Polska. Rośnie pszenica durum – Kazachstan jest trzecim producentem na świecie. Gdzie to wszystko idzie? Nikt nie wie. Ludzie cicho wyjeżdżają, nie czekają na poprawę swojej sytuacji. Bo jakby się oburzali, to może wylądowaliby w więzieniach. Życie tu jest ciężkie.
Ludwika Włodek: - To jest dyktator. Ludzi, tak jak Islam Karimow [nieżyjący już prezydent Uzbekistanu] we wrzątku nie topił, ale nikomu takiego prezydenta nie życzę.
W 2002 roku ówczesny prezydent Polski Aleksander Kwaśniewski przyznał mu Order Orła Białego w "uznaniu znamienitych zasług w rozwijaniu współpracy między Rzeczpospolitą Polską i Republiką Kazachstanu".
Astana. Krwawica narodu
Władza swoje pałace ma w Astanie, która stolicą Kazachstanu jest od 1998 roku (wcześniej były nią Ałmaty). Do 1998 roku miasto nazywało się Akmoła. Astana w języku kazachskim oznacza po prostu stolicę. Dziś to taki środkowoazjatycki Dubaj sięgający chmur drapaczami zaprojektowanymi przez najlepszych architektów na świecie. Na wniosek prezydenta stolicę zaplanowano na nowo.
- 20 lat cały Kazachstan łoży na to miasto. Inne rozwijają się słabo. Wszystko to, co powstało, to krwawica narodu. I faktycznie, stoją tu budynki najlepszych architektów na świecie. Tylko co zwykły obywatel z tego ma? – pyta retorycznie Balli Marzec.
A Ludwika Włodek dodaje: - Z jednej strony jest to społeczeństwo dobrze wykształcone, stojące na wysokim poziomie. Jednak gdy wyjedziesz poza granicę Ałmat czy Astany, to jedziesz po dziurawych drogach, którymi idą barany. Postsowiecki kraj, w którym rzeczywiście wielu ludzi żyje biednie. Mają co prawda dochód na głowę większy niż inne tamtejsze republiki, ale tak naprawdę te pieniądze ze złóż idą do elity współpracującej z reżimem. Kazachstan ma naprawdę wiele problemów. Jest niewydolny system emerytalny, są kłopoty mieszkaniowe. Wizerunek samej Astany ze szkła i metalu nijak ma się do życia przeciętnych mieszkańców sowieckich, dawno nie remontowanych bloków.
Sport rozrywką narodu
Rozerwać Kazachów ma sport. Sam prezydent jest osobą, która sportowy tryb życia kultywowała przez wiele lat. Aleksandra Jarosińska: - Teraz już nie, ale miał tendencję do kręcenia filmików, na których było pokazane jak uprawia sporty. I nie były to filmy przesadzone. Miały na celu promowanie zdrowego stylu życia. Z jego filmów biograficznych mogliśmy się np. dowiedzieć, że na śniadanie je owsiankę.
Państwo w sport inwestuje bardzo mocno. Władca stworzył Astana Presidental Sports Group, czyli taki prezydencki klub wielosekcyjny. Tworzą go kolarze z Astana Pro Team, w której jeździli Alberto Contador czy Lance Armstrong. Są tam hokeiści Barys Astana, bokserzy Astana Arlans oraz piłkarze FK Astana. To kluby sponsorowane przez spółki państwowe. Ich prezydentem honorowym jest Nursułtan Nazarbajew.
Prezydent kładzie ogromny nacisk na propagandę sukcesu, na pozytywny wizerunek Kazachstanu na świecie.
- Polityka propagandowa jest ogromna. Do filmu "Koczownik" zaangażowano aktorów z Hollywood. Na przykład, gdy w kinach pojawił się film "Borat", wydano ogromne pieniądze, aby wszystko z niego odkłamać. Sami zaczęli robić filmy pokazujące, że Kazachstan nie ma nic wspólnego z nakreślonym tam wizerunkiem biednego i zacofanego kraju. Tworzą stypendia dla zachodnich naukowców i liczą, że potem oni wrócą do swoich krajów i będą mówić jak to w Kazachstanie jest świetnie – wyjaśnia Ludwika Włodek.
O sporcie jako elemencie propagandowego systemu też można usłyszeć. Aleksandra Jarosińska uważa jednak, że w tym przypadku chodzi bardziej o budowanie narodowej dumy. O scalenie narodu przez realne sukcesy. – Kazachstan jest młodym państwem i jego tożsamość nie jest jeszcze ugruntowana. A poprzez wygrane sportowców, ludzie mają być dumni z kraju, w których mieszkają. Sportu to propagandy używa w tym regionie przede wszystkim Azerbejdżan.
Gdy FK Astana w 2015 roku rozpoczynała grę w Lidze Mistrzów, jej prezydent Sajan Khamitzanow mówił: - Przede wszystkim w Europie reprezentujemy nasz kraj. I jesteśmy z tego dumni. Dopiero potem gramy dla miasta.
Step by step
To było dwa lata temu. FK Astana sprawiła sensację dostając się do fazy grupowej.
Klub powstał w 2009 roku z połączenia dwóch innych. Niczego mu nie brakuje, a już na pewno nie pieniędzy. Początkowo sponsorowały go państwowe koleje KTZ, potem przejęło klub warte blisko 80 mln dolarów konsorcjum Samruk-Kazyna, czyli państwowy fundusz majątkowy.
Domem FK jest 30-tysięczna, wybudowana w latach 2006-09 Astana Arena ze sztuczną trawą. O tym, jak ciężko tam się gra, przekonała się jesienią reprezentacja Polski (remis 2:2). Gdy FK Astana był w Lidze Mistrzów, na wyjeździe nie pokonały jej ani Galatasaray Stambuł, ani Benfica Lizbona i Atletico Madryt. Cztery remisy i dwie porażki z takimi rywalami Kazachom wstydu absolutnie nie przyniosły.
W ogóle na 17 meczów u siebie w europejskich pucharach Kazachowie wygrali 8, 7 zremisowali i tylko 2 razy przegrali. Po raz ostatni – Villarreal w sezonie 2014/15. Potem nastąpiło 12 meczów bez przegranej u siebie.
W zeszłym sezonie do Champions League FK Astana już nie awansowała, zagrała w fazie grupowej Ligi Europy. Trafiła na Olympiakos Pireus, APOEL Nikozja i Young Boys Berno.
W 1991 roku niezależna stała się też kazachska piłka. 88 procent terenu tego kraju znajduje się w Azji, 12 - w Europie. Wtedy, gdy kraj oderwał się od ZSRR, postanowiono, że będzie rywalizował z reprezentacjami azjatyckimi. To nie była przemyślana decyzja, ale mało kto wtedy myślał na poważnie o futbolu. Do UEFA przyłączył się dopiero w 2002 roku. AS FK Astana powstała 7 lat później, a dziś jest już etatowym uczestnikiem europejskich pucharów.
Dziennikarz Bagiżjan Abuow mówił nam we wrześniu: - Po upadku ZSRR nasza piłka zatrzymała się w rozwoju. Rozpędziła się dopiero w ostatnich pięciu latach, gdy zaczęto w nią poważnie inwestować. Liga rośnie w siłę też dzięki piłkarzom z zagranicy.
Gdy rozpoczynały się eliminacje do mistrzostw świata, rodzima federacja za cel postawiła reprezentacji nierealny awans na tę imprezę. Z jednej strony więc spokojny rozwój. A z drugiej nie ma na co czekać. Kadra musi wygrywać, a naród musi być z niej dumny.
Rywal Legii Warszawa jest trzykrotnym mistrzem Kazachstanu, tytuły zdobywał w trzech ostatnich latach. Teraz też jest liderem z dużą przewagą nad resztą. Najlepszym strzelcem drużyny prowadzonej przez Bułgara Stanimira Stoiłowa jest Junior Kababanga z RD Konga. W tym sezonie w 21 meczach strzelił 14 goli. W kadrze klubu są oczywiście reprezentanci kraju jak Juri Łogwinienko, Dmitrij Szomko czy Serykżan Mużykow.
Skoro klub jest prezydencki, to musi być wizytówką państwa.
Zresztą, Kaisar Bekenow, który dwa lata temu był menadżerem klubu, mówił: - Zaprezentowanie naszego narodu światu jest jednym z celów powstania FK Astana.
I dodawał: - Prezydent Nazarbajew rozumie moc i wpływ sportu. Dlatego postanowił zbudować w Astanie silny klub na europejskim poziomie. I myślę, że krok po kroku w tym kierunku idziemy.
Krok po kroku. Step by step. Czasem trzeba po drodze kogoś zdeptać.