Ludwik Miętta-Mikołajewicz: Wisła Kraków to łakomy kąsek

- Doświadczenie z panem Meresińskim nauczyło nas, żeby każdego kontrahenta sprawdzić bardzo dokładnie. Wisła Kraków stanowi łakomy kąsek - mówi prezes honorowy Białej Gwiazdy, Ludwik Miętta-Mikołajewicz.

Maciej Kmita
Maciej Kmita
Krakowski klub stoi u progu trzeciej zmiany właścicielskiej w ciągu roku. W lipcu Tele-Fonika Bogusława Cupiała, do której Wisła należała przez 19 lat, sprzedała Białą Gwiazdę Jakubowi Meresińskiemu. Rządy młodego oszusta trwały tylko cztery tygodnie i pod koniec sierpnia klub przejęło TS Wisła, pod którego egidą działają inne sekcje Białej Gwiazdy. W umowie kupna-sprzedaży klubu Towarzystwu Tele-Fonika umieściła jednak zapis, który w odpowiednich okolicznościach miał zmusić Towarzystwo do zbycia akcji.

W piątek z tej klauzuli postanowiła skorzystać niemiecka Stechert Gruppe, która złożyła poprzez Tele-Fonikę, czyli zgodnie z umową, spełniającą warunki ofertę kupna akcji Wisły SA. Warunki były dwa: propozycja musiała zostać złożona do 23 lipca tego roku i musiała opiewać na minimum 40 mln zł + 1 grosz. W piątek, czyli dwa dni przed upływem terminu, ale w ostatnim dniu roboczym przed deadlinem, Stechert Gruppe dopełniła formalności, uruchamiając proces nabycia klubu.

We wtorek Towarzystwo ogłosiło, że dokumenty przedstawione przez Stechert Gruppe nie spełniają w jego mniemaniu wymogów formalnych oferty nabycia akcji Wisły SA, więc właściciele piłkarskiej sekcji uznali ofertę za niebyłą. Kilka godzin później Tele-Fonika odpowiedziała na to stanowczym oświadczeniem, w którym ogłosiła, że propozycja Niemców jest wiążąca i Towarzystwo nie może blokować transakcji. Przy Reymonta 22 z dużą ostrożnością przyjęli zainteresowanie ze strony Stechert Gruppe, ale wobec stanowczego stanowiska Tele-Foniki Towarzystwo ma związane ręce.

Kierownictwo klubu nie uznało dokumentów przedstawionych przez Stechert Gruppe za ofertę nabycia akcji Wisły SA, ale z drugiej strony rozpoczęło proces weryfikacji potencjalnego inwestora. Ludwik Miętta-Mikołajewicz, który w 1997 roku stał za ściągnięciem na Reymonta 22 Tele-Foniki, wspomina, że Cupiał i jego wspólnicy nie przejmowali klubu w pośpiechu. Najpierw zostali prześwietleni przez Towarzystwo, a weryfikacja trwała dwa miesiące.

ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: tak śpiewają piłkarze Bayernu. Potrzebują lekcji

- W październiku tego roku minie 20 lat, od kiedy podpisywałem umowę z panami Bogusławem Cupiałem, Stanisławem Ziętkiem i Zbigniewem Urbanem - ówczesnymi właścicielami Tele-Foniki - na sprzedaż sekcji piłkarskiej Towarzystwa Sportowego Wisła. Zaowocowało to paroma złotymi latami w historii Wisły, które nie zostaną zapomniane i pozostaną zapisane złotymi zgłoskami w 110-letniej historii Towarzystwa. Zanim doszło do podpisania umowy, rozmowy toczyły się od sierpnia, czyli dwa miesiące i dokładnie sprawdziliśmy kontrahentów, bo w takiej sytuacji należy to robić - mówi honorowy prezes krakowskiego klubu.

Miętta-Mikołajewicz przywołuje przykład Meresińskiego. Oddanie klubu w ręce hochsztaplera i - jak się miało okazać - oszusta, niemal nie doprowadziło piłkarskiej sekcji do upadku: - W ubiegłym roku nie było mnie przy podpisywaniu umowy z panem, jak on się nazywa... Meresińskim. To doświadczenie musi nas mocno nauczyć, żeby każdego kontrahenta sprawdzić bardzo dokładnie. Wisła Kraków stanowi łakomy kąsek. Jest to firma uznana zarówno w Polsce, jak i w Europie, o doskonałej historii, doskonałych wynikach i trudno się dziwić, że stanowi zainteresowanie osób nie tylko z Polski, ale również z zagranicy. Ale zainteresowanie nie równa się od razu z wyłożeniem "kasy na stół".

85-latek, który przez ćwierć wieku sam był prezesem Towarzystwa (1990-2015),a trzykrotnie (1998-1999, 2005-2006, 2014-2015) kierował też piłkarską spółką, chwali działający pod dowództwem Marzena Sarapatay zarząd Wisły SA.

- Z uwagą przyglądam się działaniom obecnego zarządu i muszę z całą mocą podkreślić, że zarząd, który od sierpnia sprawuje funkcje sprawcze w Wiśle SA, robi wszystko, żeby wyciągnąć ją z głębokiego dołka, w którym się znalazła po sławnym panu Meresińskim. Trzeba oddać honor zarówno zarządowi, jak i jego współpracownikom, że z trudnej sytuacji wyprowadzają klub na prostą. Jako prezes honorowy z całym uznaniem odnoszę się do pracy obecnego zarządu i mam do niego pełne zaufanie. Nie podejmą decyzji, które mogłyby narazić na szwank dobre imię Wisły - kończy legendarny działacz Białej Gwiazdy.

Stechert Gruppe przywróci blask Wiśle Kraków?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×