Górnik ma snajpera z polecenia rapera

PAP / Andrzej Grygiel
PAP / Andrzej Grygiel

Igor Angulo, który po 3 kolejkach okazuje się objawieniem Ekstraklasy, trafił do Górnika Zabrze z polecenia znanego warszawskiego rapera Duże Pe.

Kiedy Igor Angulo zamierza się na piłkę swoją lewą nogą, już uważaną za zabójczą broń Ekstraklasy, kibice drużyn przeciwnych łapią się za głowy. Ale jest też ktoś, kto zaciera ręce w swoim mieszkaniu w Warszawie. To Marcin Matuszewski, człowiek który sprowadził zawodnika do Polski, do Górnika Zabrze. Stosunkowo niewielu ludzi zna go pod nazwiskiem i jako piłkarskiego agenta. Znacznie więcej osób kojarzy go jako rapera, wokalistę, dj'a, muzycznego aktywistę i radiowca - od wielu lat występującego pod pseudonimem Duże Pe.

Może brzmi to w jakiś sposób sensacyjnie, ale nie jest przypadkiem.

- Od ponad 15 lat właściwie non-stop przeczesuję rozmaite strony internetowe poświęcone statystycznym analizom dokonań piłkarzy w różnych ligach, w poszukiwaniu takich gości jak Igor właśnie - mówi nam Duże Pe. - Początkowo było to hobby, ale widać byłem w tym całkiem niezły, bo od dwóch lat działam oficjalnie jako samodzielny Pośrednik Transakcyjny PZPN.

Na scenie jego narzędziem jest mikrofon czy dj'ski sprzęt do miksowania muzyki. W pracy pośrednika - telefon, mail, programy statystyczne i analiza wideo. Już wcześniej, razem ze wspólnikiem Remigiuszem Lembowiczem, potrafił wypatrzeć zawodników "znikąd", którzy okazali się wartościowymi wzmocnieniami klubów z wyższych lig. Przykład? Miał udział w sprowadzeniu do Polonii Warszawa, z którą jest emocjonalnie związany, Macieja Tataja i Łukasza Teodorczyka. Próbował też ściągnąć występujących wówczas w niższych ligach Sylwestra Patejuka i Rafała Boguskiego. Kilka lat później, terminując już u bardziej doświadczonego agenta Michała Karpińskiego, wypatrzył i oferował różnym klubom usługi braci Paixao - ponad dwa lata wcześniej niż gdy ostatecznie trafili do Ekstraklasy. Bez skutku. W końcu transfer przeprowadził ktoś inny.

Igor Angulo to na razie najlepszy "skalp" Matuszewskiego.

ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: David Beckham znów z Realem Madryt

- Wystarczyło spojrzeć w jego CV z ostatnich lat, żeby pomyśleć: "chyba warto spróbować umieścić w jednym z klubów Ekstraklasy" - mówi Marcin, który jako syn małżeństwa matematyków, kocha statystyki. A te były nie byle jakie. Przed przyjściem do Polski Angulo strzelił przez 5 lat 57 goli i dodał 10 asyst w 150 meczach w Grecji i na Cyprze. A to już coś. Ale statystyki to tylko początek.

- Kiedy przeszedłem do analizy materiałów wideo, zobaczyłem, że on właściwie nie ma słabych punktów. Zaczynał karierę jako skrzydłowy i w młodości wyróżniał się dynamiką oraz grą 1 na 1. Z biegiem lat stracił troszkę "gazu", ale wyśrubował do granic swój strzelecki instynkt. Mimo że nie ma 190 cm, doskonale radzi też sobie w pojedynkach powietrznych i zdobywa wiele bramek głową. Ma też groźne uderzenie z dystansu. Po prostu nie było się do czego przyczepić - a to najlepszy znak, że w danym piłkarzu "coś jest" - mówi Matuszewski.

Angulo od razu wyraził chęć gry w Polsce, ale pod warunkiem, że będzie to klub ekstraklasowy. Tyle, że kolejne wysyłane oferty trafiały do "spamu". Marcin musiał przekonać zawodnika, że Górnik to nie jest jakaś tam 1. liga. Górnik to Górnik.

- To wielka historia, rzesza kibiców, nowy stadion. Więc udało się go przekonać - mówi odpowiedzialny za ściągnięcie Angulo agent. W Zabrzu długo się nie namyślali. Marcin Brosz od razu dał zielone światło. Angulo przyleciał na testy medyczne i po krótkich negocjacjach podpisał 2-letni kontrakt.

Marcin Matuszewski wierzy, że Angulo to dla niego szansa na "wielki skok".
- Zawód pośrednika transakcyjnego zwłaszcza na początku ma to do siebie, że 95 proc. działań to porażka i koszty bez zysku, a tylko 5 proc. przynosi autentyczny sukces. Co więcej, często wcale nie wynika to z niskiej jakości oferowanych zawodników. Czasem brakuje zaufania czy szeroko pojętej "wizji" z drugiej strony, czasem po prostu nie trafia się z odpowiednim zawodnikiem w odpowiedni moment czy na odpowiednią drużynę - mówi. I nie kryje: - Jestem szczęśliwy, kiedy tylko udaje się "strzał" taki jak Igor Angulo - i napędza mnie to energią do dalszego działania. Mam nadzieję, że coraz więcej trenerów czy dyrektorów sportowych będzie dzięki osobie Igora kojarzyć moje nazwisko z profesjonalizmem i wysoką jakością czy potencjałem oferowanych zawodników - i coraz częściej będą ufać, że proponowane przez nas wzmocnienia mają sens...

Do tej pory Marcin Matuszewski zajmował się muzyką, a menedżerką przy okazji. Teraz, po dużym sukcesie Angulo, ten trend może się odwrócić. Ale on sam zapowiada, że nie zrezygnuje z kariery muzycznej.

- Na pewno nie zamierzam rzucić artystycznych działań. W tym roku zrealizowałem już międzynarodowy artystyczny projekt w Indiach. Jeszcze w sierpniu lecę do Gruzji, gdzie jako Masala Soundsystem będziemy nagrywać nowe kawałki z m. in. artystami z Gruzji i Azerbejdżanu. W październiku uczestniczę w polsko-koreańskim jazzowo-etnicznym projekcie Warsaw-Seoul Bridge. A chwilę później lecę zagrać kilka imprez w Japonii - mówi.

Źródło artykułu: