- Cieszą mnie te dwie bramki, co ostatnio zdobyłem. Mam nadzieję, że się nie zatrzymam i pójdę dalej za ciosem - mówił nam po meczu z GKS-em Katowice Michał Janota. Stal Mielec po pierwszej połowie spotkania 9. kolejki Nice I ligi była w znakomitej sytuacji. Po przerwie dała sobie jednak strzelić dwa gole.
- Taka jest piłka. Też mieliśmy swoje sytuacje. Szkoda tylko, że z 3:0 zrobiło się 3:2, bo troszeczkę nerwowości wprowadziliśmy na własne życzenie. Ale taka jest piłka. To było pewne, że GKS pójdzie wyżej, będą grać agresywniej. Nie strzelili tej trzeciej bramki - całe szczęście. Mecz wygrany. To było ważne przełamanie dla nas tutaj, bo u siebie trzeba przede wszystkim wygrywać, a na wyjazdach nie ponosić porażek i można zajść wysoko - komentował piłkarz, który w spotkaniu z GKS-em Katowice strzelił jednego z goli.
Zespół z Mielca po pierwszej połowie spotkania miał nad rywalem przewagę w postaci trzech goli. - Analizujemy przeciwników. Wiemy, jak grali katowiczanie, co potrafią. Tam jest naprawdę dużo indywidualności. Szczerze mówiąc, grali w piłkę, ale nic z tego też za bardzo nie wynikało. Byliśmy konsekwentni. Zrobili dwie straty na własnej połowie, przejęliśmy to, poszliśmy z kontrą. Tak to w piłce wygląda - wyjaśniał piłkarz.
W drugiej połowie Stal dała sobie jednak strzelić dwa gole. Czy był to efekt rozprężenia spowodowanego wysokim prowadzeniem? - Może nie rozprężenie, ale troszeczkę też sił zabrakło, takiej myślę koncentracji, agresywności. Tak, jak mówiłem, to było pewne, że oni wyjdą wyżej, będą chcieli nas zdominować, ale zabrakło im troszeczkę szczęścia - mówił Janota.
Stal Mielec w tabeli Nice I ligi zajmuje wysokie piąte miejsce i do lidera traci tylko jeden punkt. - To jest początek sezonu, jeszcze wszystko jest możliwe. Jeżeli będziemy tak dalej pracować jak pracujemy, to myślę, że może być fajnie. Trzeba iść konsekwentnie, nie można się rozluźnić - skomentował piłkarz.
[multitable table=854 timetable=10756]Tabela/terminarz[/multitable]
ZOBACZ WIDEO Michał Pazdan: W Legii cały czas jest trudny moment