Reprezentacja Polski. Najlepszą obroną jest Robert Lewandowski. Największym zagrożeniem też

Piłka Nożna
Piłka Nożna
Zibi niby trafił w sedno, ale powiedział tylko pół prawdy. Owszem, przy mocno krytym przez klasowych obrońców Lewandowskim (vide: Euro 2016) wkrada się pewna bezradność w szeregi Orłów. A co będzie, gdy Lewego – odpukać – w jakimś poważnym meczu zabraknie?

Właśnie ostatnie dziesięć meczów o punkty znów, i to w stopniu wcześniej niespotykanym, uwypukliło uzależnienie drużyny od Lewandowskiego. Uzależnienie, z jakim drużyna narodowa nie mierzyła się nigdy wcześniej w historii. Ani w czasach Kazimierza Deyny, ani Bońka. Deyna miał przecież wokół siebie piłkarzy wybitnych, między innymi króla i wicekróla strzelców mistrzostw świata, Boniek zaś liderował zawodnikom, którzy mieli już w dorobku medale MŚ. Tymczasem życia bez "Lewego" dziś prawdopodobnie nie ma.

Jeszcze rok temu, podczas mistrzostw Europy, wydawało się, że jest inaczej. Owszem, eksperci zwracali uwagę na ważną rolę kapitana podczas Euro, ale widać było wyraźnie, że to nie była jego impreza. Reszta, jako całość, prezentowała się wybornie, nikt nie wyrastał ponad kapitana, ale też nikt mu nie ustępował, jedynie szwankowała kreatywność i skuteczność w ataku. Ostatnie eliminacje przywróciły stary porządek. Lewandowski dzielił i rządził, na własnych plecach wtargał drużynę na poziom finałów MŚ. Jego atuty przysłoniły niedostatki innych, jego bramki niwelowały straty poniesione w tyłach.

Tych zdobył 16, zaliczył trzy hat-tricki, został królem strzelców kwalifikacji, wyprzedził w historycznej klasyfikacji Włodzimierza Lubańskiego, obecnie ma na koncie 51 goli w 91 meczach. Z roku na rok jest lepszy. Dla reprezentacji pod kierunkiem Nawałki zagrał 33 razy i strzelił 33 gole. W eliminacjach tylko w jednym meczu (w Kopenhadze) reprezentacja nie zdobyła bramki, w dziewięciu pozostałych już tak, i zawsze trafiał kapitan!

57-procentowe uzależnienie

Problem polega na tym, że nie wiadomo, jak drużyna zareaguje na jego brak. A to może się zdarzyć z powodu kartek albo urazu, choć to akurat jest najmniej prawdopodobne. Mimo że eksploatowany okrutnie, Lewandowski jest praktycznie niezatapialny. Ambicje plus końskie zdrowie, dodatkowo umiejętnie wspomagane ćwiczeniami i dietą, sprawiają, że najdłuższa przerwa, z jaką RL9 się musiał borykać, mierzona była kilkunastoma dniami, a działo się to bardzo dawno temu, bo w grudniu 2014 roku. Nawet mając złamaną kość twarzy i nosa, kapitan reprezentacji Polski zdecydował się na odpoczynek w jednym zaledwie meczu. Więcej – odkąd przeszło dziewięć lat temu zadebiutował w drużynie narodowej (10 września 2008 roku z San Marino w el. MŚ 2010), opuścił tylko jeden mecz o punkty w reprezentacji Polski!

To ewenement na skalę światową. Błaszczykowski na przykład nieustannie zmaga się z problemami zdrowotnymi i podobno na leczenie kontuzji stracił już niemal tysiąc dni, czyli trzy lata, ale akurat w eliminacjach MŚ rozegrał, tak samo jak były kolega z Borussii, już 28 meczów. Lewy jeśli odpoczywa od reprezentacji, to czasami tylko w meczach towarzyskich. Ostatni raz nie zagrał w biało-czerwonej koszulce w listopadzie 2016 roku. Efekt? 1:1 ze Słowenią, wcześniej zaś też pod jego nieobecność przegraliśmy w marcu 2014 0:1 ze Szkocją. Zatem jaki jest plan B w przypadku absencji Lewandowskiego – za bardzo nie wiadomo. Wiadomo natomiast, że mamy do czynienia z – powtórzmy – ciężkim uzależnieniem, a to, jak każde, bywa groźne. Robert zdobył ponad 57 procent "polskich" bramek (16 z 28), podczas gdy jeszcze w eliminacjach Euro 2016 dywersyfikacja snajperów była znacznie większa, a procent RL9 wynosił 40, zaś w finałach ME zaledwie 25.

- Ale to wcale nie jest zły stan, nie martwiłbym się tym przesadnie i na zapas – uważa Prusik. – Przeciwnie, cieszmy się, że mamy kogoś takiego. Kogo nie imają się kontuzje, który zawsze jest na posterunku i nigdy nie zawodzi. Nie jesteśmy jak Niemcy czy Hiszpania, którzy są tak bogaci w talenty piłkarskie, że co chwila mogą wyciągać i pokazywać światu kogoś nowego. My jesteśmy jak Portugalia. Oni mają Cristiano Ronaldo, my Roberta. We dwóch ciągną swoje drużyny, imponują klasą piłkarską i niesamowitym zdrowiem wynikającym także z atletycznej budowy.

Najważniejsze jednak, że Lewandowski nie strzela goli tylko wówczas, gdy idzie całej drużynie, ale potrafi wziąć na siebie ciężar w krytycznych momentach. Wielokrotnie tego dowiódł w zakończonych kwalifikacjach. Jest egzekutorem, ale i liderem drużyny poza boiskiem, a jego słowo wiele już waży…

Tako rzecze Robert

To właśnie po ostatnim meczu kapitan, zanim zaczął dziękować kolegom i kibicom oraz odkorkował szampana, najpierw kręcił z niezadowoleniem głową, relacjonując Nawałce na gorąco, co mu się nie podobało. A nie podobało mu się sporo, konkretnie zaś koloryzowanie rzeczywistości.

– Prowadzimy 2:0, gramy i chyba sami uśpiliśmy się tą grą, bo później tracimy dwie bramki. Ja do tej osiemdziesiątej którejś minuty praktycznie piłki nie dostałem. A jak chcesz tak grać, to sam prosisz się o stratę bramki. Co jest do poprawy? Ustawianie się bez piłki, atakowanie rywala. Graliśmy do pomocników, ale piłka nie docierała do napastników. A jak nie ma podań do zawodników ofensywnych, to ciężko stwarzać sytuacje. Ten mecz nie był w naszym wykonaniu nawet dobry. Widać po meczu z Czarnogórą, że nasz skład, również jeśli chodzi o ławkę rezerwowych, pozostawia wiele do życzenia. Mamy czas do lata, mam nadzieję, że kilka nowych perełek się pokaże i wzmocni drużynę – z premedytacją przekłuł balon, nim ten zdążył się napompować.

Ambicja rozpiera kapitana reprezentacji. Ma już taką pozycję, że wolno mu skrytykować politykę personalną Bayernu Monachium, wolno mu potrząsnąć kolegami z reprezentacji. Robi to nie złośliwie, lecz w trosce o wyniki na imprezie, gdzie rywale podyktują warunki dwa razy trudniejsze niż w kwalifikacjach. Wie o tym dobrze selekcjoner, który mimo że nieustannie monitoruje 77 zawodników i prowadzi ranking na wszystkich pozycjach, a w już czteroletniej pracy z kadrą w 41 meczach wypróbował 86 nazwisk, to w grach o punkty specjalnie nie ryzykował.

Kadry powołane na pierwszy mecz z Kazachstanem i ostatni z Czarnogórą nie różniły się drastycznie od siebie. W kwalifikacjach do mundialu selekcjoner skorzystał z 26 zawodników, czyli liczby zbliżonej do tej, jaką zabierze na finały. Niech jednak nikt się nie łudzi, że nie będzie szukał nowych rozwiązań. Przecież do Francji nie wziął kilku piłkarzy, którzy wcześniej pomogli mu się do Euro zakwalifikować, w pierwszym rzędzie skreślił Sebastiana Milę.

Piotr Wielki czy Czarny Piotruś?

Z pewnością odrzucenie nie grozi Piotrowi Zielińskiemu. Nie tylko z powodu kontuzji Milika, którego straciliśmy pod koniec eliminacji, a którym na dobrą sprawę w trakcie bojów o wizy do Rosji nie zdążyliśmy się za bardzo nacieszyć. Siłą rzeczy selekcjoner nie musiał kombinować i zamiast ulubionego 1-4-4-2 z "Lewym" i podpierającym go Milikiem przeszedł na 1-4-2-3-1, gdzie za plecami kapitana operował nieprawdopodobnie uzdolniony Zieliński.

Ten akurat w batalii o Rosję grał nierówno, ale im dłużej, tym lepiej. Ma to, czego brakuje większości kolegów. Zapomina o schematach, w podaniach wspomaga się intelektem. Niemniej ile głosów na temat Zielińskiego, tyle opinii. Dla jednych pomocnik Napoli robi systematyczne postępy i widać to również po występach w koszulce z Orłem na piersi, dla innych – jest cieniem samego siebie z Napoli. Jan Tomaszewski twierdzi nawet, że Zieliński do stylu gry tej reprezentacji nie pasuje, nie potrafi pomóc, gdy trzeba bronić, nie jest aż tak kreatywny, jak być mógłby, i jest wręcz piętą achillesową reprezentacji, więc czym prędzej winien zająć miejsce na ławce, a nie w wyjściowym składzie.

Opinia ostra, pewnie przesadzona. Zieliński miał bowiem mecze, kiedy jego dotknięcia piłki decydowały o bramkach. Zaliczył trzy asysty, wielu jego zagrań nie wykorzystali partnerzy.

- Pamiętajmy jednak koniecznie o jednym, w Napoli spełnia zupełnie inną rolę – komentuje Prusik, były znakomity przecież pomocnik. – Tam jest Marek Hamsik, który bierze na siebie ciężar odpowiedzialności za boiskowe wydarzenia, a Piotr tego robić nie musi. Natomiast w reprezentacji wymaga się od niego tyle, ile w klubie od Hamsika. Tymczasem mimo ogromnej skali talentu i znakomitego wyszkolenia technicznego, nie jest jeszcze gotowy na takie wyzwania. Gdzieś również tkwi w nim bariera psychologiczna sprawiająca, że młody gracz notuje przestoje, znika, zamiast cały czas być pod grą.

Zieliński jednak w eliminacjach, na 900 możliwych do rozegrania, zaliczył 879 minut na boisku i jest pod tym względem zaraz za kapitanem. Ponad 800 minut mają na koncie również Glik i Błaszczykowski, 700 przekroczyli Piszczek oraz Kamil Grosicki. Matematyka nie kłamie, to faktycznie były kluczowe postacie bojów o punkty. Zwłaszcza rozwój i wkład w ostateczny sukces "Grosika" był nieprawdopodobny.

Jego przeobrażenie i rola, jaką odgrywa w polskim futbolu, trwa już co prawda od kilku lat. W styczniu 2014 roku przeszedł do Rennes z Sivassporu za 800 tysięcy euro, równo trzy lata później był już wart dla angielskiego Hull City 9 milionów. Z punktu widzenia polskich kibiców ważniejsza jest jego rola w drużynie narodowej. A ta nie ogranicza się tylko do zaśpiewów po sukcesach i robienia atmosfery w szatni lub na zgrupowaniach. 29-letni skrzydłowy to dziś dla Nawałki nie tylko talizman, ale także gracz pierwszego wyboru, coraz dojrzalszy, niebazujący wyłącznie na szybkości (musi poprawić egzekwowanie kornerów), który w grze o mundial dał drużynie trzy bramki i trzy asysty.

By podsumować zakończone eliminacje: średnia oglądalność reprezentacji na PGE Narodowym wyniosła 54 645, co stanowi absolutny top w światowej skali, natomiast oglądalność przed odbiornikami telewizyjnymi przekroczyła 7,4 miliona widzów na każdym spotkaniu o punkty. Niesamowita frekwencja na warszawskim stadionie nie bierze się z powietrza. Polacy pokochali drużynę narodową, ponieważ ta dała im do tego powody. Biało-Czerwoni wygrali osiem kolejnych, ostatnich meczów o punkty na własnym boisku! I to również jest kolejny rekord ustanowiony za kadencji Nawałki – jedynego selekcjonera, który z reprezentacją Polski awansował do dwóch kolejnych turniejów rangi mistrzowskiej.

Pomóż nam ulepszać nasze serwisy - odpowiedz na kilka pytań.

Czy Polska faktycznie jest uzależniona od Roberta Lewandowskiego?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×