Arkadiusz Milik: Niektórym brakuje mobilizacji, motywacji, umiejętności. Mnie na razie brakuje zdrowia

Paweł Kapusta
Paweł Kapusta

Kiedyś rozmawiałem z Grzegorzem Krychowiakiem. Powiedział, że to, gdzie jest dzisiaj, jest efektem przede wszystkim pracy, a nie talentu, bo on za dużo go nie miał. O panu mówi się z kolei, że jest naturalnym talentem.

Ale co to znaczy? Całe życie poświęciłem piłce, godzinami trenowałem, non stop myślałem o futbolu. Uwielbiałem zostawać po zajęciach, ćwiczyć indywidualnie. Dobry przykład to moja lewa noga. Wszyscy mówią: ten Milik to ma lewą nogę. Ale przecież nie mam z przypadku tej lewej nogi. Całe życie zostawałem po treningach, oddałem tysiące strzałów, żeby ją wytrenować. W czasach gry w Górniku u Adama Nawałki nie było zajęć, po których bym nie został i nie ćwiczył uderzeń. I nie dlatego, że musiałem to robić. Nawet nie dlatego, że chciałem. Zostawałem, bo kochałem to robić. To był jeden z moich ulubionych momentów dnia. Obojętnie, jak ciężkie były zajęcia i jak bardzo byłem zmęczony: ustawiałem, mierzyłem i czekałem na odgłos piłki wpadającej do siatki. Ja od tego byłem i jestem uzależniony, kocham to. No ale co ja mam panu powiedzieć? Jestem napastnikiem, cieszy mnie strzelanie goli tak samo teraz, jak w trampkarzach.

Sławek Mogilan ma cały czas wpływ na pana karierę?

Z Mokim jesteśmy w kontakcie, rozmawiamy, dzwonimy do siebie, ale wpływ na moją karierę ma już mniejszy. Nie ma wpływu na to, jak trenuję, bo nie ma go tu na co dzień, nie widzi mnie w zajęciach.

Dzwoni czasem i mówi: "w tej 70. minucie to mogłeś do prawej zejść"?

Już nie. Takie szczegóły analizujemy z trenerami na miejscu. Ale rzeczywiście, w przeszłości praktycznie non stop prowadziliśmy takie rozmowy. Do 16, 17. roku życia. Nawet gdy byłem w Górniku. Sławek aktywnie działa teraz w Rozwoju, został prezesem klubu. Bardzo się z tego cieszę. Sam chciałem być zawsze kojarzony z Rozwojem Katowice. To klub, który został w moim sercu. Czuję się tam, jak w domu, że jestem tam kimś. W przeszłości na treningach spędzałem tam całe dnie, jako dzieciak jeździłem z drużyną seniorów na trzecioligowe wyjazdy. Zżyłem się.

Nad naszym miejscem w rankingu nie będę się rozwodził. Miejsce w rankingu nie jest odzwierciedleniem realnej siły. Proszę spojrzeć, kto jest w nim za naszymi plecami. Francja, Hiszpania... Bądźmy poważni. Faktem jest jednak, że ranking ma duży wpływ na rozstawienie, a to odgrywa dużą rolę na mistrzostwach. Choć co tam rozstawienie, na mundialu ogórków nie trafisz.


Dlaczego nigdy nie udzielił pan szczerego wywiadu o rodzinie, przeszłości, początkach w Rozwoju Katowice?

Bo na niektóre tematy wole po prostu nie rozmawiać. Nigdy się nie otworzyłem w tych sprawach i na razie się to nie zmieni. Nie może być tak, że wszystko z mojego życia prywatnego wycieka do mediów, ja też potrzebuję takiego miejsca, które jest tylko dla mnie i moich najbliższych.

Ponoć zawsze pana denerwowało, gdy mówiono o panu: synek Nawałki.

Może na początku w Górniku Zabrze. Wkurzało mnie to, bo było w tym trochę prawdy! Trener mnie wspierał, ufał mi. Zawsze chciał dla mnie dobrze, co prowadziło do specyficznych sytuacji. Opieprzał na przykład tylko mnie, gdy w tym samym czasie takie same błędy robili inni zawodnicy. Trener po prostu wymagał ode mnie więcej. I za to jestem mu wdzięczny. To, gdzie dzisiaj jestem, to też duża zasługa trenera Nawałki. Mam z nim bardzo dobry kontakt, wciąż pomaga mi się rozwijać. Dlatego nie mogę się doczekać powrotu do reprezentacji.

Czuł pan przed nim strach?

Trener trzymał szatnię krótko, bywał bardzo ostry. Gdy mu się coś nie spodobało, nawet nie musiał tego mówić. Wszyscy widzieli to po jego twarzy. A gdy to następowało, lepiej było się chować po kątach w szatni. Poza tym - byłem wtedy bardzo młody. Przyszedłem z juniorów, inaczej to przeżywałem, niż doświadczeni ligowcy. Oni może do pewnych spraw podchodzili bardziej na luzie, z uśmiechem, a ja siedziałem z boku i nie wiedziałem, czy śmiać się jak reszta, czy lepiej chować się w toalecie.

Dziś podejście Nawałki do piłkarzy kadry jest jednak inne.

To nie dziwne, pracuje w innych warunkach i z innymi piłkarzami.

Jaka jest tajemnica jego sukcesu? Wcześniej byli w reprezentacji niemal ci sami zawodnicy, a wyniki za poprzednich trenerów były marne.

W kadrze wszystko jest perfekcyjnie poukładane od strony organizacyjnej. Z drugiej strony - nie ma dużej rotacji w zespole. To bardzo ważne. Na przestrzeni kilku lat reprezentacja się prawie nie zmieniła. Jeśli już, były to tylko kosmetyczne poprawki. Chodzi o zgranie, ale też taktykę. Gramy praktycznie cały czas takim samym systemem. Zatrybiło, zaczęliśmy grać bardziej ofensywnie, na dwóch napastników. Gramy też prosto, nie mamy skomplikowanych schematów, wykorzystujemy nasze atuty. W polu karnym w akcjach ofensywnych zawsze mamy dwóch napastników. Gdy Grosik ma piłkę na skrzydle, my we dwóch jesteśmy w polu karnym, na szóstym - siódmym metrze. To ogromna siła na światowym poziomie, bo przeważnie jest tak, że skrzydłowy wprowadza piłę, napastnik jest w polu karnym, dziesiątka na szesnastce, drugi skrzydłowy też na linii szesnastego metra. A my z Lewym jesteśmy tuż przed bramką. I dlatego mamy tak dużo sytuacji w kadrze, szczególnie ja.

Gdy ich pan nie wykorzystuje, kibice potrafią wypominać miesiącami. Albo nawet latami.

To są właśnie wymagania. Gram w dobrym klubie, więc kibice chcą, żebym strzelał. Nie ma w tym nic dziwnego.

Podczas Euro, po meczu z Niemcami, na Twitterze odpowiedział pan na zaczepki.

Być może coś takiego miało miejsce, już nie pamiętam. Im jesteś lepszym piłkarzem, tym większe są wobec ciebie wymagania. Prosta zasada.

Niedługo losowanie grup finałów mistrzostw świata. Będziemy losowani z pierwszego koszyka,
zapewne pojawią się głosy, że jesteśmy faworytami grupy...

Spokojnie, poczekajmy najpierw na to, z kim będziemy w grupie. Nad naszym miejscem w rankingu nie będę się rozwodził. Miejsce w rankingu nie jest odzwierciedleniem realnej siły. Proszę spojrzeć, kto jest w nim za naszymi plecami. Francja, Hiszpania... Bądźmy poważni. Faktem jest jednak, że ranking ma duży wpływ na rozstawienie, a to odgrywa dużą rolę na mistrzostwach. Choć co tam rozstawienie, na mundialu ogórków nie trafisz. Obojętnie, jaka grupa zostanie nam wylosowana, na pewno będzie trudna. I żeby cokolwiek osiągnąć, będziemy musieli grać naszą najlepszą piłkę.

No właśnie - co to znaczy "cokolwiek osiągnąć"?

Takie samo pytanie zadawano mi przed Euro: co będzie sukcesem naszej kadry? No i co możesz na to odpowiedzieć? Pierwszy cel, jaki możesz sobie wyznaczyć, to wyjście z grupy. A później - żyć z meczu na mecz, bić się o to, żeby dojść jak najdalej. Przecież nie powiemy sobie: chcemy grać w finale, jak nie rozegraliśmy jeszcze żadnego meczu. Celem na teraz jest wygranie pierwszego spotkania oraz wyjście do fazy pucharowej.

Jaka panuje atmosfera w reprezentacji? Dla kilku kluczowych zawodników może to być ostatnia szansa na osiągnięcie sukcesu z kadrą. Kuba, Piszczu…

Nie czuć tego, przynajmniej ja tego nie czułem. Mówi pan o Kubie i Łukaszu - oni są profesjonalistami w stu procentach, świetnie się prowadzą. Czas nikogo nie oszczędza, ale nie jest wcale powiedziane, że za dwa lata ich w kadrze nie będzie.

Dużym problemem jest brak na horyzoncie zawodników, którzy mogliby ich zastąpić.

Jak na tak duży kraj, 40 milionów ludzi, nie mamy wielkiego wyboru na każdej pozycji. Może się jednak zdarzyć, że z potrzeby chwili zrodzą się nowi zawodnicy, którzy nie grają w wielkich klubach, ale mogą się stać ważnymi zawodnikami tej kadry. Jak choćby teraz: w drużynie jest miejsce i dla piłkarzy grających w ligach zagranicznych, i graczy z Ekstraklasy. Natomiast niewątpliwie Jakub Błaszczykowski i Łukasz Piszczek to zawodnicy stanowiący o sile reprezentacji, jej filary. Jeśli ich zabraknie, trudno będzie ich zastąpić jeden do jednego. Teraz przed naszym zespołem bardzo ważny czas. Przed mundialem musimy wykonać ogromną pracę. Być może trener będzie chciał spróbować nowych zawodników, może będzie próbowane też nowe ustawienie.

Co zawodnicy Napoli mówią o naszej reprezentacji?

Czuć duży szacunek, ale było tak jeszcze w czasie, gdy grałem w Amsterdamie. To efekt wyników. Było o nas głośno, graliśmy przecież dobre mecze przeciwko bardzo silnym rywalom. Nie mamy w składzie aż tak wielu światowej sławy graczy - Lewy odskoczył od reszty pod względem rozpoznawalności i umiejętności, to on jest twarzą zespołu - ale szanują nas za to, że jesteśmy bardzo niewygodnym przeciwnikiem. Nikt nie chce z nami grać, bo nikt nie wie, czego się po nas spodziewać. Stać nas na ogranie Niemców 2:0, walkę z nimi na mistrzostwach Europy, równorzędną walkę z Portugalią.

Będzie pan gotowy na mundial?

Będę. I odpowiadam na to konkretnie, wprost i bez pomidora.

W Neapolu rozmawiał,
Paweł Kapusta - czytaj inne teksty autora

Oglądaj rozgrywki włoskiej Serie A na Eleven Sports w Pilocie WP (link sponsorowany)

Czy Arek Milik wróci do najwyższej dyspozycji jeszcze przed mistrzostwami świata w Rosji?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×