Starszy brat reprezentanta Polski zmarł w zeszłym tygodniu. W związku z rodzinną tragedią Łukasz Teodorczyk w miniony piątek przyleciał z Belgii do Polski, ale w poprzednim ligowym meczu z Charleroi (3:1) i tak nie mógł zagrać z powodu kumulacji kartek.
Pogrzeb Tomasza Teodorczyka odbył się we wtorek, a treningi z zespołem reprezentant Polski wznowił dopiero w sobotę, ale podczas pobytu w ojczyźnie ćwiczył indywidualnie i to wystarczyło do tego, by w niedzielnym hicie Jupiler Pro League trener Hein Vanhaezebrouck postawił na niego od pierwszego gwizdka.
"Teo" odwdzięczył się szkoleniowcowi za zaufanie i w 58. minucie dał Fiołkom prowadzenie 2:1. Po strzeleniu gola uniósł dłonie ku niebu i uklęknął, dając jasny sygnał, komu dedykuje to trafienie. Nawet gdy utonął w ramionach kolegów z zespołu, w dalszym ciągu wskazywał na niebo.
"Wiem, że gdzieś tam oglądałeś..." - napisał Teodorczyk na swoim Facebooku.
#RSCA #CLUAND #4finalstogo pic.twitter.com/eqCkRTIyag
— RSC Anderlecht (@rscanderlecht) 6 maja 2018
Niedzielny gol jest 13. reprezentanta Polski w tym sezonie, a dzięki pokonaniu Clubu Brugge Fiołki utrzymały się w grze o mistrzostwo Belgii - na trzy kolejki przed końcem sezonu ich strata do będącego liderem Jupiler Pro League zespoły z Brugii stopniała do dwóch punktów.
ZOBACZ WIDEO Bayern wygrał, Lewandowski trafił, ale trener na podziękowanie nie zasłużył [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]