Legia - Arka. Zbigniew Smółka: Bóg wynagradza pracowitych i walecznych

- Na początku, po pierwszej bramce dla Legii, trochę zgasłem - przyznaje trener Arki Gdynia Zbigniew Smółka. Jego zawodnicy dwukrotnie odrabiali straty i wyjeżdżają z Warszawy z Superpucharem Polski.

Marek Wawrzynowski
Marek Wawrzynowski
Zbigniew Smółka PAP / Bartłomiej Zborowski / Na zdjęciu: Zbigniew Smółka
- To była męczarnia. Było nam bardzo ciężko, widać, że Legia jest bardzo dobrze dysponowana. Ale powtarzam zawodnikom, że Bóg wynagradza ludzi pracowitych i walecznych. Chłopcy zostawili serca na boisku, a przecież kilku zawodników dopiero co do nas przyszło. Dodatkowo Luka (Zarandia - red.) czy Paweł (Steinbors - red.) świetnie wypadli indywidualnie - analizował Zbigniew Smółka, nowy szkoleniowiec Arki Gdynia po zdobyciu swojego pierwszego dużego trofeum w karierze.

Trener podziękował też Leszkowi Ojrzyńskiemu, dzięki któremu miał szansę zagrać o trofeum. Smółka przyznał, że wykorzystał niedociągnięcia Legii.

- Na początku troszeczkę zgasłem, bo nasza taktyka się zawaliła. Nasze założenia taktyczne były takie, by wyjść wysoko do Legii. Wiedzieliśmy, że ich środkowi obrońcy mają problemy z rozegraniem. Były dwie analizy taktyczne trzech spotkań w skrótach. Ten ich system to mój ulubiony, dobrze go znam. Dlatego piłkarze wiedzieli, gdzie stwarzać przewagę. Ale też w wielu sytuacjach zapobiegliśmy ich atakom, mieliśmy też dużo szczęścia. Musimy na pewno popracować nad wykończeniem. Wychodziliśmy z kontrami i powinniśmy zakończyć to wcześniej, oszczędzić sobie stresu - mówił trener zespołu z Gdyni.

Z kolei szkoleniowiec Legii Warszawa przyznaje, że jest zły na zawodników.

- Chcieliśmy wygrać i jestem zły. Ale lepiej przegrać teraz, niż w eliminacjach Ligi Mistrzów. Graliśmy dobrze z przodu, dominowaliśmy, mieliśmy lepsze posiadanie, stworzyliśmy sporo okazji. Ale to jest piłka - mówi Dean Klafurić.

- Pomimo naszej dobrej gry w ofensywie, zrobiliśmy błędy w defensywie, zwłaszcza przy dwóch straconych bramkach, pierwszej i trzeciej. To były błędy nie do zaakceptowania - zaznaczył.

Trener nie zgadza się z tezą, że system z trójką obrońców nie jest dobry dla Legii.

- Superpuchar to specyficzny mecz, traciliśmy też bramki w sparingach. Ale z Cork City nie straciliśmy. Czyli w tym najważniejszym spotkaniu. Bramki stracone z Arką nie wynikały ze złego systemu, ale z błędów indywidualnych. Pierwsza zasada to kryć zawodników, a nie system - zakończył.

ZOBACZ WIDEO Mundial 2018. Chorwacki piłkarz Legii liczy na wygraną w finale. "Najpiękniejszy dzień w naszym życiu"
Czy Arka Gdynia włączy się do gry o europejskie puchary?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×