Były reprezentant Polski miał być jednym z liderów Wisły Kraków. W Zabrzu było jednak widać, że Sławomir Peszko jest daleki od dobrej formy. Brakowało mu szybkości, z jakiej znany był przed laty. Wisła zagrała słabe spotkanie i przegrała z Górnikiem Zabrze 0:2, choć wynik mógł być zdecydowanie wyższy. Tylko nieskuteczności Igora Angulo czy Mateusza Matrasa Wisła zawdzięczać może porażkę dwoma bramkami.
- Nie tak wyobrażałem sobie swój debiut w Wiśle Kraków. Teraz jest sportowa złość, ale trzeba przełknąć gorycz porażki. Mamy cały tydzień, aby zanalizować ten mecz i przygotować się do następnego. W piłce jest to dobre, że za kilka dni mamy szansę na rehabilitację. Porażka na dzień dobry boli, ale trzeba ją przełknąć - powiedział załamany Peszko.
Wisła była tylko tłem dla Górnika Zabrze. - Rywale realizowali swoją taktykę. Wyszli bardzo agresywnie i widać było, że od początku chcieli przejąć kontrolę i im się to niestety udało. Chcieliśmy przejąć inicjatywę i kiedy wydawało się, że dążymy do wyrównania, straciliśmy bramkę na 0:2 - żałował piłkarz Białej Gwiazdy.
Krakowski zespół od początku spotkania był zepchnięty do defensywy i długo nie potrafił stworzyć sytuacji pod bramką przeciwnika. - To trochę dziwne. Przyda nam się taki zimny prysznic. Ciężko jest przełknąć porażkę, bo nie czuliśmy się gorszym zespołem. Boisko to zweryfikowało i opuściliśmy Zabrze bez punktów - zakończył Peszko.
ZOBACZ WIDEO Michael Ballack dla WP SportoweFakty: Lewandowski problemem? To były mocne słowa