"Odżyłem". Pazdan mówi o świetnym debiucie w Turcji i rozstaniu z Sa Pinto

WP SportoweFakty / Agnieszka Skórowska / Na zdjęciu: Michał Pazdan
WP SportoweFakty / Agnieszka Skórowska / Na zdjęciu: Michał Pazdan

Michał Pazdan odżył po zmianie klubu w zimowym oknie transferowym. Legię zamienił na turecki MKE Ankaragucu, w którym zdążył już zaliczyć asystę. - Ostatnie miesiące były trudne. Teraz gram. Odżyłem - mówi obrońca.

31-letni Michał Pazdan zebrał bardzo dobre recenzje za występ w poniedziałkowym spotkaniu z Kasimpasą (3:0). To był debiut polskiego obrońcy w barwach MKE Ankaragucu.

Pazdan wyróżnił się w 33. minucie, kiedy posłał długie podanie do Devera Orgilla, a ten wyszedł sam na sam z bramkarzem rywali i otworzył wynik starcia.
- Jestem teraz zdrowy. Przepracowałem pełny okres przygotowawczy co dla mnie jest bardzo ważne. Dlatego w Turcji mogłem z marszu wejść do zespołu, nie tracić czasu na zajmowanie się innymi sprawami. Kiedy uporałem się z dolegliwościami zdrowotnymi, po prostu odżyłem i czuję się swobodnie - opowiada w rozmowie z Piotrem Dobrowolskim z "Super Expressu".

ZOBACZ WIDEO Serie A: Piątek się nie zatrzymuje! Kolejny gol Polaka w barwach Milanu [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Zobacz także: Francuzi krytykują Kamila Glika. Może stracić miejsce w składzie

Po wielu nieudanych próbach w końcu udało się załatwić nowy klub dla 31-letniego środkowego obrońcy, który w obecnych rozgrywkach stracił miejsce w pierwszym składzie Legii Warszawa. Zagrał tylko w siedmiu meczach, w tym dwóch w Lotto Ekstraklasie.

- Ostatnie miesiące były dla mnie trudne, więc chciałem od razu grać, a tu mogłem liczyć na duże szanse. Po drugie, Ankara to duże fajne miasto w europejskim stylu. Było dla mnie też ważne żeby oprócz grania w piłkę też swobodnie funkcjonować - przyznaje Pazdan.

Portugalczyk Ricardo Sa Pinto stawiał w Legii na innych zawodników, ale Pazdan podkreśla, że nie był z nim skonfliktowany. - Miał swoje zdanie, ale ja nie miałem z nim żadnego problemu. Kiedy się żegnaliśmy, życzył mi powodzenia i zapewnił, że gdyby w Turcji coś nie wypaliło, to drzwi w Legii pozostaną dla mnie otwarte - wyjawia.

- Sa Pinto lubi, kiedy wszystko jest zorganizowane, dopięte na ostatni guzik. Jednym się to podoba, innym mniej. Mnie to nie przeszkadzało. Piłkarz powinien wykonywać polecenia trenera - ocenia Pazdan.

Piłkarz opuścił Łazienkowską 3 po trzech i pół roku. Trafił do Legii z Jagiellonii Białystok za ok. 800 tys. euro. Przez trzy sezony był ważnym ogniwem warszawskiego zespołu, z którym sięgnął po trzy mistrzostwa i dwa Puchary Polski.

Zobacz także: Widzew Łódź pokazał swój portfel. Imponująca kwota przychodu

Źródło artykułu: