Jakub Bokiej. Nasz człowiek w Manchesterze City

Archiwum prywatne / Na zdjęciu: Jakub Bokiej
Archiwum prywatne / Na zdjęciu: Jakub Bokiej

- Najlepsze wrażenie zrobił na mnie Wayne Rooney, który porozmawiał, zapytał, jak się znalazłem w City i czym się zajmuję. Spory szok - opowiada nam 21-letni Jakub Bokiej, skaut Manchesteru City. I Polak, który w Anglii prowadzi akademię piłkarską.

- Niemal dwa lata temu szef akademii Manchesteru City zaproponował mi umowę. Trzeba mieć jaja, żeby zatrudnić takiego szczyla i zaufać. Wówczas 20 lat. Kłaniam się nisko - to jeden z jego z ostatnich wpisów na Twitterze. Bogacze z Manchesteru docenili, że taki młody chłopak sam szkoli już dzieciaki i na dodatek robi to dobrze. Akademia piłkarska stała się dla Kuby sposobem na życie, gdy okazało się, że jedna krótsza noga uniemożliwia mu poważne granie w piłkę.

Do Leeds w Anglii przyjechał z ojcem Adamem, gdy miał 14 lat. Tato informatyk dostał kontrakt i jak mówi Jakub Bokiej, "tak to się potoczyło". On sam grał w amatorskim klubie, na jednym z meczów popularnej w Anglii "Sunday League" wypatrzył go skaut Leeds United, a że tego dnia wychodziło mu wszystko, trafił do tego klubu. Grał w drużynach młodzieżowych, ale marzenie o wielkiej karierze przegrało ze zdrowiem. Złapał jednak dobry kontakt z szefem akademii. Gdy miał 19 lat, został skautem tego klubu.

Akademia zamiast alkoholu pod sklepem

W międzyczasie rozwijał już swoją własną akademię. Mówi nam: - Widziałem dużo akademii, szkółek, małych klubów. Obserwowałem, jak to funkcjonuje i zawsze byłem przekonany, że będę w stanie zrobić to lepiej. Widziałem także dziesiątki utalentowanych młodych Polaków, którzy nie wiedzieli, jak przebić się z piłki amatorskiej do piłki profesjonalnej i kończyli z alkoholem pod sklepem.

- Największym ryzykiem było tak naprawdę zainwestowanie wszystkich oszczędności i całego wolnego czasu. Była to budowa zupełnie od zera. Wizja 19-latka. Delikatne szaleństwo - opowiada. Bez ojca nie dałby sobie rady, a ten ponoć nie złapał się za głowę, gdy któregoś dnia Kuba ostatecznie zdecydował się zrealizować marzenie. Przez kilka lat skutecznie go to tego przygotowywał.

Wielki futbol zamyka drzwi przed polskim piłkarzem - CZYTAJ WIĘCEJ. 

Dziś Polish Football Academy szkoli 150 chłopaków, samych Polaków. Jest czterech trenerów. Bokiej nie zamyka drogi przed obcokrajowcami, ale zajęcia prowadzone są w naszym języku, więc wątpliwe, aby zapisał się ktoś z miejscowych. Początki były oczywiście bardzo trudne, bo 19-latek jako szef akademii siłą rzeczy nie wzbudzał zaufania. A on sam też to rozumie, bo widział wiele akademii fatalnie zorganizowanych, założonych tylko po to, aby wyciągnąć od ludzi pieniądze. Doskonale wiedział więc, że rodziców dzieci, które chce szkolić musi przekonać wiedzą.

ZOBACZ WIDEO Selekcjoner Brzęczek o powołaniach. "Będą dwie nowe twarze!"

Sam też przyznaje, że nie jest osobą łatwą we współpracy. A i z Polakami na emigracji też nie zawsze było mu po drodze. Mówi: - Bardzo lubię Polskę i bardzo szanuję nas Polaków, ale często bardzo ciężko nam się ze sobą współpracuje. Sam wiem, że jestem osobą "ciężką" do współpracy i często muszę przegrać, aby się o czymś przekonać. Chodzi o mentalność. Jesteśmy indywidualistami i często lubimy mieć własne zdanie w każdym temacie. Nawet takim, o którym nie mamy bladego pojęcia - analizuje.

Marcin Bułka, bramkarz Chelsea: Moja przyszłość to kwestia dni, tygodni - CZYTAJ NASZĄ ROZMOWĘ. 

Odnosi jednak sukcesy, którym dla niego jest rozwój chłopaków, którzy przeszli przez jego akademię. Wylicza: - Oskar Woźniczka jest w Hull City (miał ofertę z Manchesteru City), Klaudiusz Makowski w West Bromwich Albion, Olaf Figurny po testach w Manchesterze City dostał ofertę z Sheffield Wednesday, kolejny chłopak jest  aktualnie na testach w Burnley. Kilku moich zawodników aktualnie trenuje w drużynie Manchester City Select (druga drużyna juniorów), a także mamy chłopców, którzy przebywają tam teraz na testach.

Szok z tym Rooneyem

On dla Manchesteru City szuka chłopców po całej Anglii. W zeszłym roku przejechał w tym celu 20,680 kilometrów. - Bardzo rzadko zdarza się, aby zawodnik zachwycił mnie tak bardzo, że już po pierwszym meczu jestem gotowy zaprosić go do Manchesteru City. Zazwyczaj oglądam poleconych zawodników co najmniej kilka razy. Jeśli zawodnik finalnie przekona mnie swoją postawą, że zasługuje na szansę, to wtedy rusza cała procedura.

Na zdjęciu: Jakub Bokiej i super gwiazda angielskiej piłki Wayne Rooney. Fot. Archiwum prywatne
Na zdjęciu: Jakub Bokiej i super gwiazda angielskiej piłki Wayne Rooney. Fot. Archiwum prywatne

Bokiej rozmawia wtedy z aktualnym trenerem, z rodzicami. Jeśli wszystko jest w porządku, to wypełnia raport i zaprasza chłopaka na pierwszy trening w klubie. Pracę dla City łączy w dalszym ciągu z prowadzeniem akademii.

Sam nie wie, czy taki Pep Guardiola (menadżer Manchesteru City) wie, kim on jest. Mówi: - Zdarzyło mi się zamienić kilka słów z asystentem Guardioli - Mikelem Artetą, często w klubie spotykam gwiazdy - Ilkaya Gungdogana, Kyla Walkera, miałem okazję porozmawiać z Raheemem Sterlingiem, Philem Fodenem czy... Waynem Rooneyem, którego syn trenował w Manchesterze City. On zrobił na mnie najlepsze wrażenie. Porozmawiał, zapytał się, jak znalazłem się w City i czym dokładnie się zajmuję. Spory szok.

Źródło artykułu: