Tuż przed końcem dogrywki w finale Pucharu Ligi Angielskiej pomiędzy Chelsea FC i Manchesterem City doszło do kuriozalnej sytuacji. Maurizio Sarri chciał ściągnąć z murawy bramkarza Kepę i wprowadzić w jego miejsce Wilfredo Caballero. Młody golkiper ani myślał jednak opuszczać murawy. Zamieszanie trwało kilka minut, sędzia po wymianie zdań z zawodnikiem, a później menedżerem Chelsea, podjął decyzję: zmiany nie ma, gramy dalej! Sytuacja absurdalna i częsta jak szóstka w totka.
Przepis dotyczący wymiany zawodników jest jasny. W artykule 3 czytamy:
- W przepisie, który w tej konkretnej sytuacji został zastosowany przez sędziego, widać pragmatyzm. Chodzi o zapobieganie zdarzeniom, w których arbiter byłby narażony na utratę autorytetu. Bo jak sobie wyobrażamy sytuację, w której sędzia zmusza piłkarza do opuszczenia murawy? Szarpie się z nim? Nie można dopuścić do stanu, w którym zawodnicy mają gdzieś decyzje sędziego - tłumaczy zachowanie arbitra w meczu Chelsea - Manchester City oraz podstawę w przepisach Sławomir Stempniewski, były sędzia międzynarodowy, aktualnie ekspert telewizji Canal+.
Można więc wysnuć wniosek, że procedura wymiany jest więc wewnętrzną sprawą drużyny. Oczywiście, z pewnymi wyjątkami. Bo gdy zawodnik celowo opóźnia procedurę wymiany i gra na czas, wówczas musi zostać napomniany (żółta kartka) za niesportowe zachowanie. Niedzielny przypadek był jednak zupełnie inny. Kepa od samego początku sygnalizował, że nie chce schodzić z boiska. Trudno w tym konkretnym przypadku mówić o grze na czas.
ZOBACZ WIDEO Karne zdecydowały o zwycięstwie Manchesteru City! Skandaliczne zachowanie bramkarza Chelsea! [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
W tym momencie powinno się pojawić pytanie stawiane zawsze przez bardziej dociekliwych: "A co, jeśli...?". Testy rozwiązywane na egzaminach przez arbitrów z najróżniejszych poziomów rozgrywkowych, sprawdzające znajomość przepisów gry i stosowania ich w konkretnych sytuacjach, zawierają często opisy zdarzeń absurdalnych. Takich, które spotykane są "raz na milion". Jedna z podstawowych zasad sędziego piłkarskiego brzmi jednak: spodziewaj się niespodziewanego. Wszystko po to, by arbiter wiedział, jaką decyzję ma podjąć, gdy - przykładowo - piłkę lecącą do pustej bramki wykopie zawodnik rezerwowy. Albo co zrobić, gdy zawodnik postanowi załatwić fizjologiczną potrzebę na środku boiska.
Michał Kołodziejczyk: Drużyna, czyli ja (komentarz)
Mając w pamięci niedzielne zdarzenie z Kepą i Sarrim w rolach głównych, przyjmijmy następujący scenariusz: co zrobi sędzia w dokładnie takim przypadku, z tą jednak różnicą, że koledzy z drużyny - dajmy na to David Luiz i Eden Hazard - przy pomocy siły chcieliby usunąć Kepę z murawy? Po prostu: podeszliby do bramkarza, jeden chwycił go za ręce, drugi za nogi i w taki sposób wyrzucili go za linię? Czy sędzia pozwoliłby na takie zachowanie? Czy pozwoliłby na przeprowadzenie procedury wymiany w takich okolicznościach?
Nie, skończyłoby się kartkami. Jeśli byłoby w miarę "delikatnie", każdy zostałby napomniany (żółte kartki). Jeśli doszłoby do gwałtownego, agresywnego zachowania, czyli rękoczynów, posypałyby się wykluczenia (czerwone kartki). Procedura wymiany, jeśli Kepa wciąż nie chciałby schodzić z boiska, zostałaby wstrzymana. O ile wcześniej nie zobaczyłby czerwonej kartki z tytułu gwałtownego, agresywnego zachowania.
- Niedzielna sytuacja była kuriozalna. Czasem zdarza się, że przepis nie jest wystarczająco szczegółowy i dopiero konkretne zdarzenia boiskowe sprawiają, że przepisy są uszczegóławiane. Nie wydaje mi się jednak, żebyśmy mieli w tym przypadku do czynienia z taką sytuacją - kończy Stempniewski.
W niedzielnym meczu Chelsea - Manchester City lepsi okazali się goście, którzy dokładniej wykonywali rzuty karne.