Liga Mistrzów 2019. Decyzje Marciniaka i Gila budzą wątpliwości kibiców. "Każdy werdykt byłby kontrowersyjny"

Getty Images / David Ramos / Na zdjęciu: Szymon Marciniak
Getty Images / David Ramos / Na zdjęciu: Szymon Marciniak

Szymon Marciniak i Paweł Gil byli sędziami VAR podczas meczu FC Porto - AS Roma (3:1). Ich decyzje w końcówce dogrywki wzbudziły wątpliwości kibiców. Rafał Rostkowski, były arbiter FIFA, bierze polską dwójkę w obronę.

W 117. minucie gola na 3:1 dla FC Porto zdobył Alex Telles, który wykorzystał rzut karny. O tym, że w szesnastce doszło do przewinienia, Cuneyt Cakir dowiedział się od sędziów VAR: Szymona Marciniaka i Pawła Gila (w każdym z meczów fazy pucharowej Ligi Mistrzów trójkę sędziowską wspomaga dwóch arbitrów analizujących sporne sytuacje na monitorze). - Decyzja o rzucie karnym dla FC Porto była bardzo dobra. Sędzia na boisku mógł tego dokładnie nie widzieć, że obrońca pociągnął za koszulkę napastnika. Sędziowie VAR bardzo dobrze wyłapali to na monitorze - powiedział nam Rafał Rostkowski, były sędzia FIFA.

Kilka chwil później Patrik Schick upadł w polu karnym po tym, jak zahaczył go Moussa Marega. Ta sytuacja wzbudziła więcej kontrowersji. AS Roma domagała się rzutu karnego, ale zarówno Turek, jak i polscy arbitrzy VAR, nie podjęli takiej decyzji. - Sędzia uznał, że albo faulu nie było, albo miał duże wątpliwości, ale gry nie przerwał. Następnie w trakcie przerwy w grze dostał sygnał, że VAR analizuje tę sytuację, żeby sprawdzić, czy nie powinien być rzut karny. Sędziowie VAR albo ocenili, że faulu nie ma, albo, że sytuacja jest na tyle niejasna, że nie należy wzywać sędziego głównego do monitora, bo nie było widać faulu - tłumaczy Rostkowski.

- Być może jest kontakt zawodnika FC Porto z nogą piłkarza AS Roma. Nie ma co do tego pewności. Nawet jeśli jest kontakt, to nie jest jasne, czy miało to jakikolwiek wpływ na upadek zawodnika Romy. Widać, że piłkarz włoskiego klubu zahacza nogą o własną nogę i wtedy upada. Żeby podyktować rzut karny, to trzeba mieć pewność. To nie była jednoznaczna sytuacja - dodał.

ZOBACZ WIDEO "Druga połowa". Bez dopingu na meczu Wisły Kraków. "Cała liga powinna mówić o problemie"

Wątpliwości były zbyt duże, by sędziowie zdecydowali się podyktować rzut karny. - Była to kontrowersyjna sytuacja, ale nie jest to wina sędziów, że taka sytuacja się zdarzyła. Każda decyzja byłaby również kontrowersyjna. Gdyby arbitrzy podyktowali rzut karny, to wtedy kibice Porto zaczęliby protestować. Sędziowie ze swojego zadania wywiązali się bardzo dobrze. Zrobili to, czego wymagają od nich przełożeni, a ci oczekują od sędziów dyktowania rzutów karnych wtedy, gdy sytuacja jest jasna i mają pewność, że był faul. Tutaj pewności mieć nie mogą - ocenił Rostkowski.

Kibice są przekonani, że Romie należał się rzut karny. Brak reakcji w końcówce dogrywki rzymski klub mógł kosztować odpadnięcie z rozgrywek. - Kilka lat temu w Polsce sędziowie dostali wytyczne, że w sytuacjach w polu karnym, gdy napastnik się przewraca, a za nim jest obrońca, należy stosować domniemanie winy i dyktować rzut karny. Było sporo takich karnych. Nie było wiadomo co się stało, ale za napastnikiem był obrońca i arbitrzy zgodnie z wytycznymi dyktowali jedenastki. Za granicą polscy sędziowie muszą te wytyczne ignorować. W tej sytuacji sędziowie słusznie je zignorowali i postąpili zgodnie ze szkoleniem międzynarodowym. Nie ma pewności, więc nie ma rzutu karnego - dodał były sędzia FIFA.

- Jeśli kibicom kojarzą się te sytuacje z meczami z Ekstraklasy, to muszą wiedzieć, że w Polsce kilka lat temu zostały wydane takie wytyczne. Takie są skutki, że czasami oglądają mecze w Lidze Mistrzów i są zaskoczeni, że tam sytuacje interpretuje się inaczej - stwierdził.

Mniej wątpliwości było przy sytuacji z meczu Paris Saint-Germain - Manchester United. W doliczonym czasie gry piłkę ręką w polu karnym zagrał Presnel Kimpembe. Damir Skomina po konsultacji z VAR przyznał Czerwonym Diabłom rzut karny, którego na gola zamienił Marcus Rashford. Manchester United wygrał 3:1 i awansował do ćwierćfinału. Został pierwszą drużyną w historii LM, która na wyjeździe odrobiła dwubramkową stratę z pierwszego meczu.

- Kimpembe wiedział, w którym kierunku leci piłka. Wyskakiwał z ręką uniesioną do góry, wyraźnie odchyloną od ciała. Jego ręka zrobiła ruch w kierunku piłki. Nie ma mowy o przypadku. W taki sposób zagrodził piłce lot do bramki. Rzut karny został podyktowany słusznie. Moim zdaniem ta sytuacja nie powinna budzić kontrowersji - zakończył Rostkowski.

Komentarze (2)
avatar
token
7.03.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
BARDZO DOBRA DECYZJA!!! Włosi to znane jęczydła ZAWSZE twierdzą, że ktoś ich oszukał, mimo ze najczęściej to Oni tak robią!!! 
avatar
ByczaKrólowa16X
7.03.2019
Zgłoś do moderacji
3
0
Odpowiedz
Nie ma co płakać. Obie decyzje były poprawne. Piłkarz Romy przyaktorzył a pociągnięcie za koszulkę było ewidentne.